Arsenal, Liverpool, City… a może Aston Villa? Analizujemy szanse na mistrzostwo Premier League

Arsenal drugi rok z rzędu spędza Święta Bożego Narodzenia jako lider Premier League, natomiast utrzymanie tej pozycji będzie prawdopodobnie jeszcze trudniejsze niż w poprzednim sezonie, gdy ta sztuka im się nie udała. Za plecami Kanonierów są Liverpool i Aston Villa, które mają tylko punkt mniej. Cztery „oczka” do lidera traci natomiast Tottenham, a mający jeszcze zaległy mecz do rozegrania Manchester City będzie w nowym roku atakował z tylnego siedzenia. Kto ma największe szanse na tytuł w tym sezonie? Przyjrzyjmy się bliżej kandydatom.

REKLAMA

1. Arsenal – 40 pkt

Zespół Mikela Artety utrzymał 1. miejsce w tabeli Premier League remisując z Liverpoolem na Anfield. Gdyby Arsenal nadal punktował w takim samym tempie to sezon zakończyłby z dokładnie taką samą liczbą „oczek” co w poprzednim sezonie (84 pkt), więc – mimo że aktualnie daje to pozycję lidera – Kanonierzy powinni poprawić swoje wyniki w drugiej części sezonu. W ostatnich tygodniach gra zespołu pozwala sądzić, że tak właśnie będzie. W sobotę Liverpool był na tyle silny, że Arsenal nie był w stanie narzucić własnej gry, ale od listopadowej przerwy reprezentacyjnej było to pierwsze spotkanie, w którym z przebiegu meczu nie zasłużyli na zwycięstwo. Ekipa Mikela Artety od początku sezonu jest najlepszym zespołem w statystykach defensywnych, a w ostatnim czasie nastąpiła także poprawa w ofensywie, która wcześniej była największą blokadą dla kibiców, aby myśleć o sukcesie w obecnym sezonie.

Pomału wszystkie klocki zaczynają do siebie pasować. Kai Havertz po trudnych początkach w ostatnich tygodniach zaczął strzelać gole, Martin Odegaard w bardziej cofniętej roli ma większy wpływ na ataki zespołu, a w każdej chwili Arsenal może skorzystać ze swojego ukrytego rozgrywającego, czyli świetnie zorganizowanego wysokiego pressingu. Szanse na mistrzostwo będą także zależeć od ruchów podczas zimowego okienka transferowego. W przypadku Kanonierów spodziewamy się zakupu dodatkowego obrońcy, ponieważ obecnie, przy kontuzjach Timbera i Tomiyasu, pierwszym do wejścia na środek i lewą stronę defensywy jest Jakub Kiwior, a na prawą obronę – Cedric. Mimo wzrastających akcji Havertza uważamy także, że The Gunners potrzebują na tej pozycji pomocnika, który… jest prawdziwym pomocnikiem (Havertz to jednak hybryda „10-tki i „9-tki). To da Mikelowi Artecie większe pole manewru i możliwość dostosowania strategii na dany mecz.

2. Liverpool – 39 pkt

Podstawowym celem po kiepskim poprzednim sezonie i przebudowie kadry w letnim okienku transferowym był dla Liverpoolu powrót do Ligi Mistrzów, natomiast pierwsza część rozgrywek ułożyła się na tyle dobrze, że wróciły apetyty na mistrzostwo. Patrząc w statystyki – zespół Jurgena Kloppa jest jednym z najlepszych w lidze zarówno w ofensywie, jak i defensywie. Przykładając do tego lupę trzeba przyznać, że The Reds w tym sezonie bazują na jednostkach. Ofensywę – nie po raz pierwszy – ciągnie Mohamed Salah, którego 12 goli i 7 asyst daje udział przy 51% goli całej drużyny. W defensywie natomiast do znakomitej formy powrócił Virgil van Dijk, a jak co roku Liverpool wiele zawdzięcza także Alissonowi. Zawodnikiem, który jednak potrafi zrobić coś z niczego jak nikt inny jest Trent Alexander-Arnold. Anglik gra w nowej roli, którą de facto możemy określić jako quarter-back. To przynosi Liverpoolowi wiele korzyści, ponieważ Trent jednym dalekim podaniem potrafi wykreować kolegom dogodną okazję strzelecką.

Które obszary w grze Liverpoolu wymagają poprawy? Tutaj na pewno trzeba wskazać na środek pola, a konkretnie na pozycję defensywnego pomocnika. W przebudowie drugiej linii na Anfield jakby zapomnieli o sprowadzeniu typowej i klasowej „6-tki”. Mac Allister ustawiany w tej roli się męczy, Wataru Endo zaś ma problemy z dostosowaniem się do tempa Premier League. Liverpool znów stał się drużyną grającą bardziej bezpośrednio. Ma w tym wiele atutów, ale w niektórych meczach brakuje im przez to kontroli, a w wyniku braku klasowego defensywnego pomocnika rywal ma większą łatwość w wyprowadzaniu kontrataków. Liczba punktów Liverpoolu jest imponująca, ale wrażenia sprzed startu rozgrywek nie były mylne – to ciągle nie jest drużyna kompletna, jaka grała na Anfield w latach 2018-2020 i sezonie 2021/22.

3. Aston Villa – 39 pkt

Choć Aston Villa traci tylko jedno „oczko” do lidera, a w całym 2023 roku więcej punktów zdobył jedynie Manchester City to wciąż tytuł dla zespołu prowadzonego przez Unaia Emery’ego byłby ogromną sensacją. The Villans mają całkiem szeroką i wyrównaną kadrę. Są zespołem dobrze wytrenowanym, który wie jak ma grać i myśl szkoleniowca przekłada na boisko. Mają piłkarzy, którzy jeśli nie tej zimy to następnego lata będą rozchwytywani przez najlepsze kluby świata. To wszystko jednak za mało, aby już teraz poważnie rozważać ich w walce o tytuł. W wielu meczach, przede wszystkim wyjazdowych, nie potrafią przejąć inicjatywy i zdominować rywala, jak regularnie robią to pozostali konkurenci w tym wyścigu.

4. Tottenham – 36 pkt

O Kogutach również będzie krócej, ponieważ – podobnie jak w przypadku Aston Villi – w klubie zapewne nawet nie myślą o mistrzostwie. Ange Postecoglou w ostatnich tygodniach pokazał, że jest w stanie zarządzać w czasach kryzysu, kiedy wielu piłkarzy jest niedostępnych przez kontuzje. Trener zdołał to jednak odwrócić i druga połowa sezonu po powrotach do zdrowia Jamesa Maddisona oraz Micky’ego van de Vena może być owocna. Niemniej jednak, Tottenhamowi nie dajemy większych szans na mistrzostwo, ponieważ to wciąż zespół mający zbyt wiele zachowań drużyn, które są dopiero na etapie budowy. Dobrym przykładem są dwa ostatnie mecze, w których przy prowadzeniu 2:0 oddali inicjatywę rywalom i zaczęła się „nerwówka” zamiast spokojnie kontrolować mecz. Tottenham często traci piłkę w rozegraniu w niebezpiecznych strefach, a defensywa nie jest monolitem (relatywnie niska liczba straconych goli to zasługa Guglielmo Vicario).

5. Manchester City – 34 pkt

Mimo że obecnie zajmują dopiero 5. miejsce w tabeli Premier League to zdaniem bukmacherów ciągle są faworytem do zdobycia mistrzowskiego tytułu. Czy rzeczywiście tak jest czy jednak działa tutaj prestiż klubu? Bliżej nam do tej pierwszej opcji, choć nie będziemy stawiać tezy, że zespół Guardioli wygra mistrzostwo. Punkty pogubione przez Manchester City w ostatnich spotkaniach to wypadkowa kilku czynników. W niektórych spotkaniach grali dobrze (Liverpool, Tottenham, Crystal Palace), ale zabrakło im szczęścia. W ostatnich spotkaniach niedostępni byli Haaland oraz Doku, co w połączeniu z kontuzją Kevina De Bruyne, której nabawił się już w 1. kolejce daje brak trzech najmocniejszych kart potrafiących zrobić przewagę indywidualną w ostatniej tercji boiska. Przez większość sezonu brakuje także Johna Stonesa, który pełnił uniknalną rolę w systemie Guardioli – środkowego obrońcy, który w fazie posiadania piłki wchodzi do drugiej linii. Z tej perspektywy strata 6 punktów do lidera przy jednym meczu rozegranym mniej nie wygląda źle.

Manchester City latem popełnił kilka błędów na rynku transferowym w planowaniu kadry. Obecnie brakuje typowego następcy Ilkaya Gundogana, a prawe skrzydło po odejściu Riyada Mahreza jest mniej produktywne. Ogromne problemy stanowi też wypełnienie luki po Rodrim. Hiszpan pauzował za kartki w czterech meczach tego sezonu i zespół wszystkie przegrał. Zimowe okienko transferowe kreuje się więc na bardzo ważne. Manchester City w ostatnich latach wiosną często wchodził na bardzo wysoki poziom i zostawiał konkurencję w tyle, więc niewykluczone, że teraz zrobi to samo.

Który zespół ma więc największe szanse na wygranie Premier League?

Pokusimy się o wytypowanie czołówki tabeli na koniec sezonu, ale traktujcie to tylko jako zabawę:

REKLAMA
  1. Arsenal
  2. Manchester City
  3. Liverpool
  4. Tottenham
  5. Aston Villa

***

Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,606FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ