Arsenal, czyli FC rzut rożny

Po trzech meczach z niżej notowanymi rywalami Ruben Amorim stanął przed pierwszym poważnym testem. Manchester United przyjechał na Emirates Stadium zmierzyć się z Arsenalem, który po przerwie reprezentacyjnej jest w świetnej formie. Z trzech meczów wygrał wszystkie strzelając w nich łącznie 13 goli.

Ruben Amorim zdecydował się zneutralizować przeciwnika

Portugalski szkoleniowiec miał jednak świadomość, że nie zrobi tego ograniczając się tylko do bronienia. Choć Manchester United nie wykazywał zamiaru szybkiego odzyskiwania piłki to ich planem było utrzymywanie się przy piłce w momentach, gdy już ją mieli. Wydaje się, że to był jeden z głównych czynników, pod który skład zestawił Ruben Amorim. W linii pomocy zrezygnował z Casemiro wystawiając Bruno Fernandesa, natomiast w ofensywnej trójce znalazł się inny nominalny pomocnik, Mason Mount. Na wahadłach Portugalczyk tym razem postawił na dwóch bocznych obrońców – Diogo Dalota i Tyrella Malacię kosztem Amada Diallo, który w ostatnim spotkaniu zanotował dwie asysty.

REKLAMA

Manchesterowi United udało się zneutralizować Arsenal w pierwszej połowie. Kanonierzy tworzyli sobie okazje jedynie po rzutach rożnych. Sam Mikel Arteta również podszedł do tego spotkania zachowawczo i sprawił, że Czerwone Diabły stwarzały jeszcze mniej okazji. Po pierwszej połowie bilans strzałów wynosił 3:2 dla gospodarzy. Dla kibiców spragnionych emocji pierwsza część spotkania musiała być ogromnym rozczarowaniem.

Gospodarze weszli w drugą połowę z większymi pokładami energii

Przyspieszyli grę. Dynamiczniej wymieniali piłkę. Więcej sił angażowali w ofensywę. Chcieli przejąć kontrolę nad tym meczem i zdominować rywala. Po 9 minutach przyniosło to już efekt w postaci gola, a zrobili to w sposób, który był ich jedynym zagrożeniem w pierwszej połowie – rzut rożny. Declan Rice dośrodkował pod bramkę Manchesteru United, a Jurrien Timber trącił piłkę kierując ją do siatki. 20 minut później mieliśmy 2:0, a gol padł – a jakże – znowu po rzucie rożnym. Tym razem jednak z drugiej strony, po dośrodkowaniu Saki, zgraniu Parteya i wbiciu futbolówki do bramki przez Salibę. Zagrożenie, które generowali Kanonierzy po kornerach mimo braku Gabriela Magalhaesa pokazało jak świetnie wypracowany mają ten element.

Po objęciu prowadzeniu gracze Mikela Artety czuli się na murawie coraz pewniej. Jakby poczuli, że ofensywa Manchesteru United jest tego dnia tak słabo dysponowana, iż wielkie zagrożenie im nie grozi. Kanonierzy do dwóch goli po stałych fragmentach gry starali się dołożyć bramkę z gry, okazje były, ale w ten sposób piłka do siatki wpaść nie chciała. Kibice Manchesteru United mogą czuć rozgoryczenie, że Arsenal wygrał ten mecz rzutami rożnymi, ale… najpierw trzeba je sobie wywalczyć. Gospodarze mieli ich dziś 13, goście – żadnego.

Arsenal 2:0 Manchester United (54′ Timber, 73′ Saliba)

***

Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,741FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ