Arsenal 5:0 Crystal Palace! Kanonierzy wracają do gry

Zarówno dla Arsenalu, jak i Crystal Palace ostatnie mecze oznaczały pożegnanie się z szansami na Puchar Anglii. Orły w tym tygodniu przegrały powtarzany mecz z Evertonem, natomiast Kanonierzy dwa tygodnie temu polegli z Arsenalem. Co gorsza, była to dla nich trzecia porażka z rzędu. Dziś w grę wchodziły więc tylko 3 punkty, a nadzieja mogła być większa, ponieważ rywale nie mogli skorzystać z Michaela Olise, ich najlepszego piłkarza w ostatnim czasie.

REKLAMA

Gabriel z dubletem, a Palace bezbarwne

Już w 5. minucie w polu karnym Palace mogło być groźnie. Piłka po nieudanym dośrodkowaniu Oleksandra Zinchenko, została nieudanie strącona przez Chrisa Richardsa. Trafiła do Martina Odegaarda, ale ten nie zdążył oddać strzału. Ten udało się oddać w 7. minucie Gabrielowi Jesusowi, ale poleciał on wysoko nad bramką. Od pierwszych minut więc zarysowało się kto będzie chciał zdominować te spotkanie. Najlepsze wyegzekwowanie tego mieliśmy chwilę później, gdy po rzucie rożnym bramkę zdobył środkowy obrońca, Gabriel. Brazylijczyk świetnie wywalczył sobie pozycję i zdominował obrońców Orłów. Pod koniec pierwszych piętnastu minut zawodnicy Roya Hodgsona zaczęli mocniej naciskać pod bramką gospodarzy. Zawodnicy Mikela Artety jednak sobie świetnie poradzili w tej sytuacji.

W 21. minucie Ben White dobrze zagrał za obronę do Bukayo Saki, który wywalczył rzut rożny. Przy jego rozegraniu znowu Gabriel doszedł bez problemu do strzału, tym razem zabrakło mu jednak celności. W 33. minucie intensywny pressing gości sprawił spory kłopot defensywie Kanonierów. David Raya źle wyprowadził piłkę, ale na jego szczęście nie padła bramka. Kilka akcji później Arsenal… strzelił bramkę, oczywiście ponownie po rzucie rożnym. Co jeszcze oczywistsze strzelił go Gabriel. Na koniec połowy dobrą okazję miał jeszcze Trossard, ale przeszkodziła mu interwencja obrońcy. Sędzia jednak jej nie zauważył i nie odgwizdał rzutu rożnego.

Crystal Palace nie nastawiło się na zdobycie choćby jednego punktu

Na początku drugiej połowy David Raya stworzył swoim kolegom świetną sytuację. Zagrał daleką piłkę do aktywnego w tym spotkaniu Kaia Havertza, który później stworzył sytuację Jesusowi. W tle odgrywała się dziwna symulka Saki, przez którą akcja straciła impet i nie nie udało się oddać strzału na bramkę. Anglik był tak oburzony, jakby naprawdę w polu karnym doszło do faulu na nim. Z kamer wyglądało to jednak zupełnie inaczej… W 57. minucie piłkarze Arsenalu po raz kolejny domagali się rzutu karnego. Byli ponownie bardzo nerwowi i to całkowicie niesłusznie, ponieważ Jesus brzydko nurkował. Półtora minuty później zdołali po kontrataku strzelić piękną bramkę. Akcję rozpoczął świetnym wyrzutem Raya, później napastnik z Brazylii świetnie wystawił piłkę Trossardowi. A Belg zgrabnie minął obrońcę, zmylił bramkarza i pewnie umieścił piłkę w siatce.

Crystal Palace w tym meczu nie wyglądało jakby nastawiło się na zdobycie chociażby jednego punktu. Tylko Eberechi Eze jako samotny obrońca swojej drużyny, niczym Batman Gotham, próbował ją uratować przed kompromitacją. 25-letni Anglik jednak bardzo odczuwał brak Olise czy Jordana Ayewa, który poleciał na kadrę. Już w 69. minucie Arteta mógł sobie pozwolić na zmiany najlepszych graczy. Szansę dostał Emile Smith Rowe, który jest łączony z innymi klubami Premier League. Wychowanek klubu od dwóch lat jest cieniem samego siebie przez wiele kontuzji i nie może nawiązać do 10 ligowych trafień z sezonu 2021/22. Hodgson za to nie wierzył już w swoich graczy więc posłał kilka minut po Mikelu swoich rezerwowych, tylko takich, którzy dostawali same ogony w ostatnim czasie. W doliczonym czasie gry Martinelli zaś pozostawił wszystkich bez złudzeń. Arsenal całkowicie zdeklasował swoich rywali, a Brazylijczyk strzelił bardzo szybko 2 bramki.

Arsenal wraca do walki o mistrzostwo

Plan Artety na to spotkanie wypalił. Udało się przerwać złą passę i zdobyć cenne 3 punkty w kontekście walki o mistrzostwo ligi. Przy tym zużyto mały nakład sił, ponieważ Crystal Palace nie za bardzo zależało na pokazaniu się z dobrej strony. Można było więc w drugiej połowie dokonać wielu zmian i wpuścić chociażby Jakuba Kiwiora, który ostatnio regularnie zawodził. Przy tym zbudowany mógł zostać Raya, który także nie miał znakomitej opinii wśród kibiców, a w tym spotkaniu nabierał stopniowo pewności siebie. A przede wszystkim sprawdziło się to, o czym trener mówił przed tym spotkaniem – rozłożenie odpowiedzialności za bramki. Za gole odpowiadał obrońca, skrzydłowy oraz zawodnik wchodzący z ławki. Brakowało tylko gola któregoś z pomocników oraz bramkarza.

Arsenal 5:0 Crystal Palace (11′ Gabriel, 37′ Gabriel, 59′ Trossard, 90+4 Martinelli, 90+5 Martinelli)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,606FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ