Klubowe Mistrzostwa Świata – podsumowanie fazy grupowej

Wczoraj w nocy rozegrane zostały ostatnie mecze fazy grupowej klubowego mundialu. Zanim zaczniemy emocjonować się spotkaniami 1/8 finału, wróćmy jeszcze na chwilę do tego co za nami. Nawet jeżeli kogoś nie interesują Klubowe Mistrzostwa Świata warto sprawdzić, jak przygotowują się najlepsze europejskie zespoły do nadchodzącego sezonu. Kto zaskoczył? Kto rozczarował? Która drużyna sprawiła największą niespodziankę, a która grała najlepiej? Przedstawiamy nasze wybory.

Najlepszy zespół: Manchester City

The Cittizens są jedynym zespołem, który w trzech meczach fazy grupowej odniósł komplet zwycięstw. Obywatele mają też najwięcej strzelonych goli (13), a mniej (2) straciło jedynie PSG i Al-Hilal (po 1). Co więcej, The Cittizens grają najbardziej efektowny futbol na tym turnieju. Ekipa Pepa Guardioli – według danych z portalu Fotmob – ma najwyższy wskaźnik xG (goli oczekiwanych), oddaje najwięcej celnych strzałów, wykreowała najwięcej „dużych szans” i najczęściej odbierała piłkę w strefie obronnej przeciwnika. Z kolei w statystyce średniego posiadania piłki oraz liczby celnych podaniach ustępuje jedynie Paryżanom.

REKLAMA

Kibiców Manchesteru City cieszyć może również fakt, że ich zespół z meczu na mecz wygląda coraz lepiej. Zaczęło się od mało efektownej wygranej 2:0 z Wydad Casablanca niskim nakładem sił, jednak następnie było znacznie więcej fajerwerków. Najpierw zwycięstwo 6:0 z Al-Ain, a na koniec rozbicie 5:2 Juventusu, który po dwóch pierwszych spotkaniach prowadził w tabeli z kompletem punktów i bilansem bramek 9:1. Początek klubowego mundialu sugeruje, że w nadchodzącym sezonie The Cittizens zamierzają odzyskać utracone mistrzostwo Anglii.

Największe zaskoczenie: Brazylijskie zespoły

Na naszej stronie już pojawił się osobny tekst o występach brazylijskich klubów na tegorocznych Klubowych Mistrzostwach Świata. Wówczas po drugiej kolejce fazy grupowej miały one na koncie sześć zwycięstw i dwa remisy. Ostatnia seria gier nie była dla nich tak imponująca, jednak wszystkie zespoły zapewniły sobie awans do 1/8 finału. Na koniec fazy grupowej bilans brazylijskich zespołów wygląda następująco: sześć zwycięstw, pięć remisów i tylko jedna porażka.

Patrząc na zapowiedzi, że to Europa będzie dominować na turnieju rozgrywanym w USA, Brazylijczycy mogą się jedynie śmiać. W bezpośrednich starciach z europejskimi gigantami pokazali, że wcale od nich nie odstają. Flamengo pokonało 3:1 Chelsea od początku grając wysokim pressingiem i narzucając własne warunki. Botafogo z kolei zatrzymało zwycięzcę Ligi Mistrzów PSG (1:0). Co prawda ekipa Renato Paivy skończyła grupę za Paryżanami, jednak wyprzedziła Atletico, przeciwko któremu w ostatnim meczu również osiągnęła korzystny rezultat (porażka 0:1, która dawała im awans). Zresztą była to jedyna przegrana brazylijskiego zespołu z europejskim. Pozostałe dwa spotkania (Fluminense – Borussia i Palmeiras – Porto) zakończyły się bezbramkowymi remisami.

Największe rozczarowanie: Porto

Po nieudanym sezonie, w którym Smoki zajęły dopiero trzecie miejsce w lidze ze sporą stratą do Sportingu i Benfiki, kibice mogli mieć nadzieję, że Klubowe Mistrzostwa Świata przyniosą im więcej powodów do radości. W końcu Porto nie trafiło do najmocniejszej grupy. Ich rywalami były Palmeiras, Inter Miami i Al Ahly. W takim zestawie awans do fazy pucharowej był niemal obowiązkiem. Podopieczni Martina Anselmiego nie tylko nie wyszli z grupy, ale nie wygrali żadnego meczu. Wywalczyli jedynie dwa punkty po remisach z Palmeiras (0:0) i Al Ahly (4:4) oraz porażce z Interem Miami (1:2).

Co więcej, trudno powiedzieć, aby Porto do awansu do 1/8 finału zabrakło szczęścia. Smoki nie potrafiły pokazać wyższości na tle teoretycznie słabszych rywali. We wszystkich statystykach ofensywnych (xG, celne strzały, posiadanie piłki, „duże szanse”) portugalska ekipa znajduje się w środku stawki. W obu zremisowanych spotkaniach ich współczynnik xG był o ponad 1 niższy od przeciwnika, co wskazuje, że oba te mecze „powinni” przegrać. Z drugiej strony w spotkaniu z Interem Miami mieli wyższe xG, aczkolwiek w dużej mierze wynikało to z tego, że przez ponad pół godziny musieli gonić wynik.

Największa niespodzianka: remis Auckland City

Auckland City na Klubowe Mistrzostwa Świata przyjeżdżało jako swego rodzaju ciekawostka. Półamatorski zespół będący na poziomie polskiej trzeciej ligi, który dostał się na ten turniej tylko dzięki temu, że FIFA chciała, aby udział wzięła przynajmniej jedna drużyna z każdego kontynentu. Oczywiście ekipa z Nowej Zelandii już wcześniej występowała na wielu Klubowych Mistrzostwach Świata (w sezonie 2014/15 zajęli nawet trzecie miejsce), jednak teraz po raz pierwszy mieli okazję zaprezentować się tak dużej publiczności.

Pierwszy mecz zakończył się tak, jak wszyscy przewidywali – porażką 0:10 z Bayernem. W drugim mimo, że w pierwszej połowie Auckland City stawiało się Benfice, to skończyło się równie srogim laniem – 0:6. Przed ostatnią serią gier i starciem z Boca Juniors chyba nikt nie spodziewał się, że Nowozelandczycy zakończą turniej z jakimkolwiek dorobkiem punktowym. Mimo to, Auckland City wywalczyło remis 1:1. Ekipa Pula Posy w drugiej połowie odrobiła straty, strzelając pierwszą bramkę na turnieju i dowiozła ten rezultat do końca. Auckland City zakończyło Klubowe Mistrzostwa Świata z najgorszym bilansem bramek, jednak aż pięć innych ekip zgromadziło mniej punktów. Remis ten z pewnością zapisze się w historii nowozelandzkiej drużyny.

Najlepszy zawodnik: Michael Olise

Michael Olise mając na koncie trzy gole i dwie asysty prowadzi w klasyfikacji kanadyjskiej turnieju. Oczywiście sporą część tego dorobku (2 gole i 2 asysty) Francuz zgromadził w pierwszym meczu – wygranym 10:0 – z Auckland City. Niemniej jednak, w kolejnym starciu z Boca Juniors zdobył decydującą bramkę na wagę zwycięstwa w 84. minucie. Mimo to, ile znaczy Olise dla Bayernu najdobitniej być może pokazało ostatnie spotkanie z Benficą (0:1), które 23-latek rozpoczął na ławce rezerwowych. Po jego wejściu na boisko w przerwie meczu gra Bawarczyków zdecydowanie się poprawiła. To przez niego przechodziło większość akcji ofensywnych i to on napędzał ataki Bayernu.

REKLAMA

Prawoskrzydłowy Bayernu zapewnia nie tylko liczby, ale również to na nim opiera się większość akcji zespołu. We wszystkich trzech meczach Klubowych Mistrzostw Świata Bawarczycy najwięcej ataków – dzieląc boisko na trzy sektory – przeprowadzali prawym skrzydłem. Ponadto Olise ze wszystkich zawodników na turnieju podejmuje najwięcej prób dryblingów w przeliczeniu na 90 minut (6) i większość z nich jest udana (54,5%). Reprezentant Francji wyróżnia się także w kreacji. W przeliczeniu na 90 minut ma czwarty najwyższy współczynnik xA (oczekiwanych asyst), a w liczbie stworzonych „dużych szans” (3) wyprzedza go tylko Daniel Svensson (4). Olise wyróżnia się także skutecznością. Zdobył on trzy gole z xG równego 0,83. Nie jest to jednak wynik słabej postawy bramkarzy. Jakość jego strzałów została wyceniona na 2,42 xGOT (gole oczekiwane po oddaniu strzału).

Największe odkrycie: Gonzalo Garcia

Przed startem turnieju niewielu kibiców znało to nazwisko. W obliczu nieobecności Kyliana Mbappe Xabi Alonso dał jednak szansę 21-latkowi, a on pokazał, że warto było mu zaufać. Hiszpan we wszystkich trzech meczach fazy grupowej Klubowych Mistrzostw Świata wychodził w pierwszym składzie jako podstawowa „dziewiątka”. Na boisku spędził łącznie 235 minut, gdyż w spotkaniu z Pachucą został zmieniony w przerwie. Roszada ta mogła wynikać z tego, że Real grał w dziesiątkę i już w trakcie pierwszej połowy Alonso zmienił pozycjami Garcię z Viniciusem, aby wykorzystać szybkość i dynamikę Brazylijczyka przy kontratakach. 21-latek otrzymał z kolei więcej zadań w defensywie, ale i tak zdołał asystować przy bramce Ardy Gulera na 2:0.

W pozostałych dwóch spotkaniach grając jako klasyczna „dziewiątka” Garcia pokazał, że potrafi odnaleźć się w polu karnym i ma nosa do strzelania goli. W obu spotkaniach zapisał na swoim koncie jedno trafienie. Łącznie w trzech meczach turnieju oddał on osiem strzałów, z czego pięć celnych, a jego xG równe 1,8 jest siódmym najwyższym wynikiem spośród wszystkich piłkarzy. Garcia ma łatwość w dochodzeniu do sytuacji, co u napastnika jest kluczowe. Być może dotychczasowa próbka trzech meczów jest zbyt mała, aby widzieć w nim przyszłą gwiazdę. Kibice Realu jednak nie powinni mieć wątpliwości, kto w nadchodzącym sezonie może być zmiennikiem Mbappe.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    109,544FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ