Górnik Zabrze nie utrzymał prowadzenia, Legia Warszawa wygrywa w klasyku

Legia Warszawa po raz drugi w tym tygodniu zawitała na Śląsk, najwyraźniej licząc, że i tym razem pójdzie łatwo. Tym razem jednak trafiła na zupełnie inne nastawienie. Górnik Zabrze, podrażniony porażką z GKS-em Katowice w poprzedniej kolejce, nie zamierzał znów tracić punktów. Zabrzanie od początku narzucili swoje warunki i kompletnie zaskoczyli przyjezdnych. Jednak w drugiej połowie mogli spisać się lepiej.

Ogień Górnika od pierwszego gwizdka

Gospodarze lepiej weszli w mecz – od pierwszego gwizdka było widać ich determinację i agresję w odbiorze. Już w 8. minucie przyniosło to efekt. Zabrzanie skutecznie odcięli Juergena Elitima od podań, a Rafał Janicki wyskoczył ze swojej pozycji i sprytnie odebrał mu piłkę tuż przy linii bocznej. Futbolówkę przejął Furukawa, który bezlitośnie ograł Jana Ziółkowskiego i ruszył w pole karne. Tam zupełnie niepilnowany czekał Ismaheel – dostał dokładne podanie i mocnym strzałem z około 10 metrów nie dał szans Kacprowi Tobiaszowi. Warto też docenić Lukę Zahovicia – jego ruch ściągnął obrońcę i otworzył Nigeryjczykowi przestrzeń, którą ten wykorzystał bezbłędnie.

REKLAMA

Górnik nie zwolnił tempa po zdobytej bramce – wręcz przeciwnie, wciąż napierał, jakby to dopiero był początek spotkania. Zabrzanie bez większego problemu wykorzystywali słabą postawę Legii, która sprawiała wrażenie, jakby liczyła, że i tym razem mecz na Śląsku przejdzie im lekko, jak w środę. Gospodarze szybko odbierali piłkę, grali agresywnie i z pomysłem – wyglądało to tak, jakby każdy ruch był dokładnie przemyślany. Legia co prawda stworzyła jedną groźną okazję – Kacper Chodyna uderzył mocno, ale, jak to często bywa, trafił prosto w bramkarza. Jej ataki były niemrawe, Ilia Szkuryn często pozostawał bez wsparcia, a defensywa Górnika radziła sobie z nim bez większego problemu. Zabrzanie regularnie uruchamiali Furukawę, który świetnie radził sobie w pojedynkach z Pawłem Wszołkiem. Symboliczna była statystyka z 20. minuty – 7 strzałów (4 celne) Górnika, przy zerowym dorobku Legionistów.

Z czasem Legia zaczęła się nieco otrząsać i mecz stał się bardziej wyrównany. W 24. minucie miała szansę na wyrównanie, ale Szkuryn nie wykorzystał złego ustawienia bramkarza, trafił w poprzeczkę i zmarnował okazję. Górnik co prawda oddał nieco inicjatywę i przeszedł do niższego pressingu, szukając swoich szans w kontrach, ale brakowało im precyzji. Najlepszą sytuację mieli w 43. minucie – Zahović i Podolski wyszli 2 na 1, ale Słoweniec zupełnie zepsuł podanie i akcja spaliła na panewce.

Zabrzanie spokojnie mogli podwyższyć prowadzenie. Wciąż wykorzystywali błędy Legii, a szczególnie bezradność Pawła Wszołka w pojedynkach z energicznym Furukawą. Po drugiej stronie boiska Ismaheel nieustannie nękał Rubena Vinagre, sprawiając mu sporo problemów. Szybkość i dynamika skrzydłowych Górnika były ich największym atutem – zarówno w ataku pozycyjnym, jak i przy groźnych kontratakach.

Górnikowi zabrakło sił

Po przerwie obie drużyny starały się przejąć inicjatywę, ale w grze dominowała niedokładność. Akcje przenosiły się z jednej strony boiska na drugą, jednak długo brakowało konkretów. Przełamanie przyszło w 58. minucie, kiedy Legia doprowadziła do wyrównania. Luquinhas uderzył zza pola karnego – strzał nie wyglądał groźnie, ale piłka odbiła się od Rafała Janickiego i kompletnie zmyliła Majchrowicza. Sporo przypadku, ale gol został zapisany.

Momentami było widać, że Górnikowi zaczyna brakować sił. Po intensywnej pierwszej połowie, w której narzucili wysokie tempo, z czasem złapali zadyszkę i nie prezentowali się już tak pewnie.

Legia po raz drugi miała trochę szczęścia – tym razem wykorzystała stały fragment gry, co nie zdarza im się zbyt często. Po faulu Janzy na Chodynie, dośrodkowanie z rzutu wolnego posłał Ruben Vinagre. Piłkę głową zgrał Paweł Wszołek, dopadł do niej Ilia Szkuryn i wyłożył na pustą bramkę Luquinhasowi, który bez problemu zdobył swoją drugą bramkę w meczu.

Piłkarze Gonçalo Feio potrafili wykorzystać zmęczenie Górnika – wygrywali pojedynki, zbierali drugie piłki. Mimo to emocji nie brakowało. Gospodarze nie odpuszczali i mieli swoje szanse na gola. Zabrakło im jednak skuteczności, przez co nie doprowadzili do wyrównania. Dla Legii jest to już siódmy z rzędu mecz z Górnikiem bez porażki

Górnik Zabrze – Legia Warszawa 1:2 (Ismaheel 8′ – Luquinhas 58′, 67′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,836FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ