Gdy niecały miesiąc temu Nottingham rozbiło Brighton 7:0 – co było najwyższym zwycięstwem w tym sezonie Premier League – wydawało się, że są oni na najlepszej drodze do Ligi Mistrzów. Jeżeli ktoś cały czas miał wątpliwości czy Forest zdołają utrzymać się w czołówce, tamtego popołudnia mógł się ich wyzbyć. Oczywiście to tylko jeden mecz, jednak w połączeniu z wcześniejszymi wynikami i przewagą sześciu punktów nad czwartym Manchesterem City ekipa Nuno Espirito Santo była na pole position w wyścigu o Ligę Mistrzów. W następnych trzech meczach zespół z City Ground złapał jednak zadyszkę. Zdobył tylko jeden punkt, a przewaga nad szóstym Newcastle stopniała do czterech „oczek”.
Nottingham nie broni już tak dobrze
Tak wysokie miejsce Forest w obecnym sezonie bez wątpienia zawdzięcza głównie szczelnej defensywie. Mniej goli w trwających rozgrywkach straciły tylko Arsenal, Liverpool i Bournemouth. Z kolei pod względem strzelanych bramek podopieczni Espirito Santo są dopiero na dziewiątym miejscu. Najlepszym przykładem tego, jak dobrze broni Nottingham były mecze z Liverpoolem. W ciągu 180 minut przeciwko The Reds stracili tylko jednego gola. Niemniej jednak, w ostatnich tygodniach coś w tej świetnie działającej defensywie się zacięło. Od wspomnianego meczu z drużyną Arne Slota w połowie stycznia ekipa z City Ground straciła aż 13 bramek w sześciu spotkaniach ligowych. Do tego dochodzą również dwa trafienia trzecioligowego Exeter City w starciu Pucharu Anglii, choć ze względu na zestawienie personalne ten mecz można wziąć w nawias.
Porównując ostatnie sześć spotkań do wcześniejszych 21 średnia liczba traconych goli wzrasta ponad dwukrotnie – z 0,95 do 2,17. Równie źle wygląda to jeżeli weźmiemy pod uwagę to do jak groźnych sytuacji Nottingham dopuszcza swoich rywali. Średni współczynnik xGC (oczekiwane gole tracone) na mecz wzrósł z 1,31 do 1,97. Jedynie cztery zespoły w analizowanym okresie są pod tym względem gorsze. Oczywiście można tłumaczyć to tym, że terminarz Forest był dość trudny. Mierzyli się w tym czasie z pięcioma zespołami z górnej połowy tabeli. Patrząc na starcia z tymi samymi rywalami w pierwszej części sezonu ekipa Espirito Santo zdobywała teraz nawet więcej punktów (7 przy 5 wcześniej) i wcale nie straciła dużo więcej bramek (13 przy 10 w pierwszych spotkaniach).
Seryjne tracenie goli
Ponadto remis i czyste konto przeciwko Arsenalowi może sugerować, że defensywa Nottingham wraca na dobre tory. Forest byli w tym meczu dobrze zorganizowani w obronie i nie dopuścili rywali do wielu sytuacji. Niemniej jednak, mimo że Kanonierzy są wiceliderem to w obecnej formie i aktualnym zestawieniu personalnym zatrzymanie ich ofensywy nie jest nadzwyczajnym osiągnięciem. Kilka dni wcześniej to samo zrobił West Ham, a jeszcze kolejkę wcześniej mające drugą najgorszą defensywę Leicester do 80. minuty utrzymywało „zero z tyłu”. Co więcej, pod względem statystyk w defensywie Nottingham wcale nie wypadło lepiej niż dwa wspomniane wcześniej zespoły.
Z dzisiejszej perspektywy wydaje się, że Nottingham bliżej do zespołu, który przegrał 0:5 z Bournemouth niż do tego, który tydzień później rozbił 7:0 Brighton. Z jednej strony można mówić, że duży wpływ na wzrost liczby traconych goli mają mecze właśnie z Wisienkami i Newcastle. Forest straciło w nich aż dziewięć z 13 goli w ostatnich sześciu meczach. Gdyby odjąć te starcia wyszłyby tylko cztery gole w czterech spotkaniach, a więc podobna średnia, co na wcześniejszym etapie sezonu. Nuno Espirito Santo może martwić jednak fakt, że jego drużyna zbyt często podupada mentalnie po stracie bramki.
Drugie i trzecie trafienie Bournemouth dzieliło tylko sześć minut. Trzecie i czwarte zaledwie cztery. Newcastle wszystkie cztery gole zdobyło w przeciągu 11 minut. I oczywiście w drugiej połowie Forest potrafiło się podnieść, jednak nie wystarczyło to choćby do wywiezienia jednego punktu. Podobna sytuacja miała miejsce z Southampton, które pomimo trzybramkowej straty w drugiej połowie doprowadziło do wyniku 3:2. Nawet przeciwko Liverpoolowi po straconym golu Nottingham wyglądało bardzo słabo. Od momentu doprowadzenia do wyrównania w 65. minucie The Reds wykreowali sobie sytuacje warte 1,41 xG.
Nottingham oszukuje rzeczywistość
Patrząc na ostatnie mecze Forest, wypadnięcie poza strefę gwarantującą awans do Ligi Mistrzów na koniec sezonu jest coraz bardziej realne. Mimo, że – dzięki dobrym wynikom angielskich klubów w europejskich pucharach – piąte miejsce prawdopodobnie też da awans do tych rozgrywek, Espirito Santo i spółka nie mogą spać spokojnie. Co prawda, Nottingham wciąż jest na trzecim miejscu, jednak przewaga nad szóstym Newcastle wynosi już zaledwie cztery punkty. Tylko jedno „oczko” więcej tracą Brighton i Bournemouth, a dwa Fulham i Aston Villa. Mimo, że aby Forest wypadło z pierwszej piątki, musiałyby wyprzedzić ich jeszcze trzy zespoły, to jest do tego wielu kandydatów.
Co więcej, nie tylko ostatnie wyniki sugerują, że kibice Nottingham mogą się obawiać. Forest w zasadzie od początku sezonu „oszukuje” model xG. Według statystyk – na portalu Understat – w trwającej kampanii mają najwięcej szczęścia w całej Premier League. Zespół Espirito Santo „powinien” mieć 9-10 punktów mniej niż zdobył w rzeczywistości. W tabeli na bazie punktów oczekiwanych Nottingham znajduje się dopiero na jedenastym miejscu. Forest zarówno strzela więcej, jak i traci mniej goli niż na to „zasługuje”.
Specyficzny styl gry
Oczywiście można mieć różne podejście do statystyk xG. Przypadek Forest można tłumaczyć ich defensywnym stylem gry. Tym, że często bronią w niskim bloku, pozwalają przeciwnikom na wiele strzałów, jednak nie dopuszczają do wielu sytuacji. Z kolei sami rzadko są przy piłce, a jak już ją odbiorą, to starają się wykorzystać niezorganizowanie w defensywie rywala, dzięki czemu tworzą sytuacje o większym prawdopodobieństwie strzelania bramki. W statystyce dopuszczonych wszystkich strzałów, tych celnych oraz z pola karnego podopieczni Espirito Santo znajdują się w drugiej dziesiątce. Natomiast jeżeli chodzi o liczbę „dużych szans” na mniej rywalom pozwoliło jedynie pięć zespołów. Podobnie wygląda to w statystykach ofensywnych, gdzie też najlepiej wypadają w liczbie „dużych szans”.
Nottingham jak nikt inny w obecnym sezonie potrafi wykorzystywać swoje dobre momenty. Przeważnie jednak żaden zespół nie jest w stanie „zakłamywać” rzeczywistości przez cały sezon. W pewnym momencie następuje równanie do średniej i drużyna po prostu zaczyna notować gorsze wyniki. Zjawisko to możemy zaobserwować w ostatnich tygodniach właśnie w przypadku Forest. W poprzednich sześciu meczach zdobyli dokładnie tyle samo punktów, na ile zasłużyli według wspomnianego modelu (7 przy 7,14 xPts). Oczywiście to dość mała próbka i ciężko na tej podstawie wyciągać wnioski. Aczkolwiek jeżeli tendencja ta się utrzyma, wymarzony awans do Ligi Mistrzów stanie pod dużym znakiem zapytania.