Jeśli ktoś miałby typować, jak zakończy się kobiece Australian Open 2025, zapewne powiedziałby, że wygra Aryna Sabalenka, Iga Świątek czy też Coco Gauff. I nie ma w tym nic dziwnego, ponieważ każda z tych pań ma już na swoim koncie tytuł wielkoszlemowy. Ale może, jak to często bywało w najważniejszych kobiecych turniejach, triumfować będzie zawodniczka zupełnie niespodziewana.
Faworytka numer jeden?
Liderka światowego rankingu – Aryna Sabalenka przybyła do Melbourne jako dwukrotna mistrzyni imprezy oraz obrończyni tytułu. Australijskiego Szlema wygrywała w 2023 i 2024, pokonując w finałach kolejno Elenę Rybakinę i Qinwen Zheng. Szczególnie w roku ubiegłym, przez całe dwa tygodnie trwania turnieju, wydawała się nie do zatrzymania. Grała jak z nut i ostatecznie zwyciężyła, po drodze nie tracąc nawet seta.
W niedzielę triumfowała w turnieju WTA 500 w Brisbane, gdzie w finale, nie bez problemów, pokonała Polinę Kudermetovą 2:1 w setach. Jednak patrząc na cały turniej, wydaje się, że Białorusinka jest w formie i będzie celować w trzeci z rzędu tytuł wielkoszlemowy na australijskiej ziemi. Dotychczas największe sukcesy osiągała właśnie na kortach twardych i wszystkie cztery zeszłoroczne triumfy świętowała na tej nawierzchni.
Jak odpowie Iga Świątek?
Dla naszej najlepszej tenisistki pierwszy Turniej Wielkiego Szlema w sezonie jest zawsze ciężki. To trudny okres w roku. Koniec sezonu pod koniec listopada, potem krótki odpoczynek i trzeba wracać do treningów, żeby być gotowym na nowy sezon, który rozpoczyna się w ostatnich dniach grudnia.
Immovable force. This is @iga_swiatek 💪 pic.twitter.com/T8RVecqHfh
— #AusOpen (@AustralianOpen) January 4, 2025
W tym roku, idąc śladem lat ubiegłych, Iga jako turniej przygotowawczy przed Australian Open wybrała drużynowy United Cup. Polska dotarła tam do finału, a Świątek wygrała cztery z pięciu spotkań. Pokonała między innymi Czeszkę – Karolinę Muchovą, Kazaszkę – Elenę Rybakinę czy Brytyjkę – Katie Boulter. Przy czym ten ostatni mecz był zdecydowanie najcięższy, ale wiceliderka rankingu pokazała klasę. Była lepsza i odważniejsza od rywalki w kluczowych momentach, co ostatecznie dało jej zwycięstwo.
W finale przegrała jednak z Coco Gauff w dwóch setach. Nie był to najlepszy mecz w jej wykonaniu. Spotkanie zakończyło się podwójnym błędem Igi, co idealnie podsumowuje jej serwisową dyspozycję w tamtym spotkaniu. Straciła swoje podanie pięć razy. Widać, że nie jest to najlepszy element jej gry i potrzeba jeszcze trochę pracy z nowym trenerem – Wimem Fissettem. Mimo wszystko widać, że Polka jest w stanie pokonywać rywalki z najwyższej półki i wszyscy liczymy, że to właśnie ona zakończy wielkoszlemowe zmagania zwycięsko. W Melbourne jej najlepszym wynikiem jest półfinał, osiągnięty przed trzema laty i obok Wimbledonu jest to najważniejszy turniej, którego jeszcze nie wygrała.
A może Coco Gauff?
Coco Gauff ma na koncie jeden tytuł wielkoszlemowy zdobyty dwa lata temu w US Open. Pokonała wtedy w finale Arynę Sabalenkę. Obecnie notuje serię 7 meczów wygranych z rzędu. Pod koniec sezonu wygrała WTA Finals, gdzie pokazała świetną formę.
Do Australii przylatuje po świetnym występie w Sydney, gdzie pomogła drużynie Stanów Zjednoczonych wygrać United Cup, nie tracąc seta. W Australian Open jej najlepszym rezultatem jest zeszłoroczny półfinał, ale patrząc na to jak gra od końcówki poprzedniego sezonu, może być pełna optymizmu i liczyć na dobry wynik w stolicy stanu Wiktoria.
Fani tenisa przywykli do tego, że na przestrzeni lat najważniejsze kobiece turnieje kończyły się w sposób, którego nie dało się przewidzieć. Najlepszym tego przykładem jest Emma Raducanu, która trzy lata temu, jako kwalifikantka, zdobyła tytuł w US Open i tym samym zadziwiła cały tenisowy świat. Także trzeba liczyć się z tym, że tenis kobiecy jest czasami dużą niewiadomą i nawet najlepsi eksperci nie są w stanie przewidzieć niektórych scenariuszy.
Polki w Australian Open
Poza wiceliderką rankingu w turnieju głównym są jeszcze dwie polskie zawodniczki: Magda Linette oraz Magdalena Fręch. Natomiast w kwalifikacjach walczy jeszcze Maja Chwalińska, która broniąc piłek meczowych, przeszła do drugiej rundy, a dzisiaj w nocy zrobiła drugi krok, zwyciężając 2:1 w setach z Marie Benoit i potrzebuje już tylko jednej wygranej, aby dostać się do głównej drabinki.
Turniej rozpocznie się 12 stycznia, natomiast losowanie drabinki odbędzie się 9 stycznia, o godzinie 4:30 czasu polskiego.
aut. Ksawery Styka