Po czterech kolejkach fazy ligowej Ligi Konferencji, Jagiellonia zdołała na swoim koncie uzbierać aż 10 punktów. Starcie z Mladą mogło niemal zapewnić białostoczanom bezpośredni awans do 1/8 finałów. Wystarczyło wygrać i liczyć na korzystny rezultat w pozostałych spotkaniach. Mimo wszystko mistrzowie Polski od początku nie mieli łatwego zadania, a Czesi postawili tego wieczoru bardzo trudne warunki.
Ciężka pierwsza połowa meczu
Już od pierwszego gwizdka meczu widać było, że goście mogą mieć problemy. Gospodarze nie potrafili zbyt kreatywnie rozgrywać swoich ataków, ale za to bardzo umiejętnie się bronili. Ekipa z Podlasia kontrolowała przebieg meczu, chociaż po jednym z błędów mogła niemal sama strzelić sobie gola. Mimo wszystko, Jaga prezentowała się lepiej, a remis Czechom nie dawał praktycznie nic. Wydawało się, że otwarcie tego pojedynku to jedynie kwestia czasu.
W okolicach 30. minuty Pululu dobrze przedarł się do pola karnego rywali, gdzie został lekko kopnięty. Mimo przesłanek do podyktowania jedenastki, sędzia nie zdecydował się tego zrobić, co może być lekką kontrowersją. Poza tym w pierwszych 45. minutach nie wydarzyło się zbyt wiele, a worek z bramkami nie otworzył się.
Wiele emocji i wymiana ciosów
Druga odsłona tego pojedynku przyniosła wreszcie to, czego oczekiwali widzowie. Jagiellonia i Mlada naprzemiennie atakowały, idąc na typową wymianę ciosów. Pierwsze dziesięć minut zdecydowanie należało do gospodarzy, którzy zepchnęli gości do bardzo głębokiej defensywy. Abramowicz dwukrotnie musiał ratować swój zespół, popisując się fantastycznymi interwencjami.
Następnie Jaga lekko się rozbudziła, zaczęła więcej utrzymywać się przy piłce i próbować jakichkolwiek ofensywnych rozwiązań. Te niestety nie przynosiły skutku, a minuty powoli uciekały. Adrian Siemieniec nie chciał jednak grać na remis, wprowadzając na boisko Villara Mikiego oraz Diaby-Fadige.
Niestety, ofensywne nastawienie zemściło się w 76. minucie. Niedawno wchodzący na murawę Fadiga stracił piłkę w bezmyślny sposób, ta trafiła do Vydry, który cudownym strzałem z za pola karnego nie dał golkiperowi gości żadnych szans. Jaga przegrywała i nic nie wskazywało na to, że odrobi straty. Do końca nic się nie wydarzyło, a mistrzowie Polski musieli uznać wyższość rywali.
W niemal ostatniej minucie meczu, bezsensowną czerwoną kartkę obejrzał Dieguez. Szkoda, bo zawodnik na pewno przydałby się w ostatniej kolejce…
Mógł być awans w kieszeni, będzie walka o wszystko
Niestety, Mlada Boleslav wygrała ten mecz zasłużenie. Pszczółki mają teraz bardzo trudny terminarz, ale w ostatnim pojedynku z Olimpią Lubjana po prostu muszą wygrać. Dziś, podobnie jak Legia, żółto-czerwoni zawiedli, ale sytuacja nie jest jeszcze tragiczna. Dalej awans i kwestia gry bezpośrednio w 1/8 finału jest w rękach mistrza Polski. Takie mecze jak starcie z Czechami są dla nich dobrą nauczką, aby ustrzec się podobnych błędów w przyszłości.