Kuzyn Haalanda ratuje Raków. Przed Markiem Papszunem sporo roboty

Start 14. kolejki PKO BP Ekstraklasy miał miejsce w sobotnie popołudnie w Częstochowie. Raków podejmował na swoim obiekcie Stal Mielec i można to nazwać falstartem. Pierwsza połowa wyglądała, jakby podopieczni Marka Papszuna dalej byli myślami przy wczorajszym święcie. Tworzyło to doskonałe warunki, aby drużyna Janusza Niedźwiedzia wywiozła spod Jasnej Góry cenne punkty. Stal skutecznie się broniła aż do doliczonego czasu gry.

Emocje jak na grzybach

Po starciu trzeciej przed tą kolejką gier drużyny, z ekipą z dolnej części tabeli oczekiwalibyśmy więcej. Początek meczu co by nie powiedzieć był do bólu przeciętny. Ta przeciętność biła po oczach. Równie dobrze pierwsze dwadzieścia parę minut można by było wyciąć, a kibice nic by nie stracili. Zyskaliby za to zawodnicy, którzy podeszli do tego meczu twardo, co było widać po liczbie przewinień. Mało było piłki w piłce.

REKLAMA

Stal Mielec dużo uwagi poświęcała zabezpieczeniu dostępu do swojej bramki. Ustawili się w zwartych formacjach i czekali na ruch przeciwnika. Raków zaczął bardzo anemicznie. Wymieniali sobie futbolówkę, wszystko wyglądało, jakby mieli pod kontrolą, ale gdy podchodzili bliżej bramki Jakuba Mądrzyka, to tracili wszystkie swoje atuty. O tym, jak bardzo porywający był to mecz, niech świadczy fakt, że na pierwszy strzał czekaliśmy do 28. minuty. Wtedy na uderzenie sprzed pola karnego zdecydował się Matthew Guillaumier, zaś Kacper Trelowski zdołał złapać piłkę.

To właśnie przyjezdni mieli więcej z gry w pierwszej połowie, a blisko zdobycia bramki na 1:0 był Łukasz Wolsztyński. Po kontrze Sergiya Krykuna i „pomocy” Mateja Rodina napastnik Stali Mielec trafił z bliska w słupek. Dużo szczęścia po stronie piłkarzy Medalików, którzy mogli dziękować losowi, że na przerwę nie schodzili z niekorzystnym wynikiem. Mimo to nie wydaje się, aby Marek Papszun zastosował wobec nich taryfę ulgową. Pierwszą połowę dało się bowiem podsumować jednym zdaniem, tak jak zrobił to jeden z użytkowników X-a:

Raków się obudził, ale to nie wystarczyło

Cokolwiek by szkoleniowiec gospodarzy nie powiedział w przerwie, nie wydawało się to dać efektu. To mielczanie wciąż byli stroną, która lepiej radziła sobie z konstruowaniem akcji, a w konsekwencji stwarzaniem sobie sytuacji strzeleckich. W 57. minucie pierwszy groźniejszy strzał w wykonaniu Rakowa Częstochowa. Na lewą nogę zszedł Adriano Amorim i huknął sprzed pola karnego – piłka wylądowała na poprzeczce. Na odpowiedź rywali nie czekaliśmy długo, bo chwilę później w doskonałej sytuacji znalazł się Robert Dadok, lecz jego strzał z bliska trafił prosto w Trelowskiego.

Zawodnicy podkarpackiego zespołu skutecznie w tym spotkaniu zabezpieczali przestrzeń przed własną bramką. Dzięki temu nawet w sytuacji, gdy gospodarze znajdowali się z piłką w okolicy bramki Mądrzyka, to natychmiastowo przed nimi wyrastała ściana zawodników w białych koszulkach. Rakowowi pozostawało więc szukać swojej szansy w uderzeniach z dystansu – te jednak były dosyć niecelne.

Wraz z biegiem czasu i zmianami personalnymi na boisku przewaga Rakowa Częstochowa rosła. Piłkarze Stali już praktycznie nie wychodzili z własnej połowy. Ich zadaniem nadrzędnym okazało się dowiezienie bezbramkowego remisu do końca meczu. Ostrzeliwaniu bramki mielczan nie było końca. Z każdej pozycji, w każdej sytuacji. Piłka lądowała albo obok bramki, albo w rękawicach Mądrzyka. A czas uciekał. Było to kolejne spotkanie, w którym uwidaczniały się problemy Rakowa ze strzelaniem bramek. Z Pogonią Szczecin drużynę uratował w końcówce Rodin, ze Śląskiem zaś także padł bezbramkowy remis. Tym razem powtórzył się niejako scenariusz z meczu przeciwko szczecinianom. Petros Bagalianis sfaulował w polu karnym, a karnego na bramkę zamienił Jonatan Braut Brunes. Norweg nie uderzył najlepiej, bo Mądrzyk był blisko odbicia piłki, ale liczy się efekt.

Raków Częstochowa wygrywa w niesamowicie nudnym meczu. Trzy punkty są, lecz sposób ich zdobycia nie cieszy tak, jak powinien. Dużo pracy będzie miał Marek Papszun, gdyż już w następnej kolejce jego zespół zmierzy się na wyjeździe z Jagiellonią Białystok, czyli zespołem z czołówki. Będzie to ważny mecz w kontekście walki o czołowe lokaty.

Raków Częstochowa – Stal Mielec 1:0 (Braut Brunes 90+5′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,718FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ