Na koniec fazy grupowej Biało-czerwonych czekało najtrudniejsze zadanie. Jeśli chcieli zająć pierwsze miejsce w grupie, musieli pokonać mistrzów świata i wicemistrzów Europy, Włochów. To było ogromne wyzwanie, ale nasi zawodnicy z wielkimi nadziejami przystępowali do tego meczu
Polacy rozjechani
Pierwszy set był rozgrywany od początku na równym poziomie. Świetną postawę pokazał Kuba Kochanowski i dzięki jego punktowej zagrywce Polacy wyszli na dwa punkty przewagi (5-3). Niestety to z jaką konsekwencją w każdej akcji grali Włosi było imponujące i dzięki tej cierpliwości i pewności wyszli na prowadzenie (10-12). Każde zagranie siatkarzy trenera de Giorgi’ego było sprytne i świetnie wykonane technicznie. Czytali wystawy naszego rozgrywającego i bardzo dobrze pokazywali się w bloku. Każdy ich element był wręcz perfekcyjny. Było widać, że po prostu wiedzą co mają robić i jakimi elementami osłabić polską drużynę. Po punktowym ataku Alessandro Micheletto Włosi wręcz rozbili Biało-czerwonych (15-25)!
Problemów ciąg dalszy
Druga partia również zaczęła się świetnie dla obu team’ów. Wynik przez dłuższy czas był bardzo wyrównany, a Polacy trochę wzięli się w garść i ich gra była sukcesywnie coraz lepsza. Dzięki temu to właśnie Biało-czerwoni objęli pierwsze prowadzenie (5-3). Niestety można by ująć, że ta odsłona była wręcz bliźniaczo podobna do poprzedniej. Włosi znowu zaczęli grać na swoim najwyższym poziomie. Świetnie czytali grę blokiem, a ich obrona była naprawdę dobrze ustawiona. Tak naprawdę każdy element po prostu się u nich zgadzał.
Polacy natomiast mieli spore problemy zarówno w ataku jak i w przyjęciu zagrywki. Tak naprawdę wynik mówił sam za siebie (13-20)… Gra Biało-czerwonych była naprawdę bardzo zła. Brak skuteczności w ataku był widoczny gołym okiem i to chyba była największa bolączka siatkarzy trenera Grbicia. Niestety wszystkie błędy sprowadziły się do tego, że polscy siatkarze przegrali również drugiego seta (18-25).
Niesamowite zwycięstwo!
W trzeciej partii oba zespoły tak jak w poprzednich partiach szły punkt za punkt. Niestety pierwsze prowadzenie objęli nasi rywale (4-6). Ich przewaga utrzymywała się przez dłuższy czas. Jednak w pewnym momencie seta można było zauważyć jakieś minimalne przełamanie Polaków. Doszli wynik na remis i grali naprawdę równo w ataku. Biało-czerwoni weszli na bardzo dobry, siatkarski poziom ich uderzenia były o wiele pewniejsze.
Cieszył też fakt, że obrona również była coraz lepsza, dzięki czemu można było pozwolić sobie na wyprowadzanie kontr. Włosi natomiast troszkę wyhamowali i coraz mniej punktów zdobywali zagrywką jak i atakiem. Niestety końcówka należała do siatkarzy trenera de Giorgi’ego. Mimo niezłej gry biało-czerwonych przez cały set, na ostatniej prostej nasi zawodnicy jakby się trochę pogubili. Na szczęście mamy tak znakomitych zawodników jak Norbert Huber, który swoim punktowym blokiem doprowadził do remisu (23-23). Emocje w trakcie ostatnich piłek były niesamowite! I w końcu na (26-24) trafił Bartek Kurek! Jego as serwisowy zapewnił nam zwycięstwo w tym secie!
…
Od początku tej partii nasi zawodnicy pokazywali już naprawdę dobrą formę, co również pokazuje fakt, że jako pierwsi objęli prowadzenie (4-2). Niestety nie trwało to długo, bo Włosi pokazali swoją determinację i po kilku akcjach to oni mieli przewagę. Porażkę w trzecim secie nasi rywale potrafili przekształcić w coś dobrego w kolejnej partii. Kolejnym razem ich cierpliwość okazała się naprawdę bezcenna, a pewność siebie procentowała w ataku. Gra Polaków zaczęła być trochę taką sinusoidą. Raz lepiej, a raz gorzej. Niestety więcej było tych złych momentów, a Włosi mimo minimalnych błędów grali na swoim solidnym poziomie. W końcowym etapie seta ich przewaga wynosiła już niestety aż pięć punktów (18-23). Autowa zagrywka Kurka kończy ten mecz (20-25)…