Miłośnicy Bundesligi nie mogą narzekać na nudę, bowiem w miniony weekend działo się naprawdę wiele. Bayer Leverkusen po raz kolejny uniknął ostrza porażki, która wydawała się niemalże pewna. W Bawarii wybuchła nieoczekiwana „wojna” na linii Uli Hoeneß — Thomas Tuchel. Dodatkowo wysokie zwycięstwo odniósł RB Lipsk, praktycznie gwarantując sobie miejsce w Lidze Mistrzów. W dole tabeli równie gorąco. Bardzo ważna wygrana Bochum oraz trudna sytuacja Nenada Bjelicy w Unionie Berlin, który po raz kolejny nie zdołał wygrać ligowego meczu.
Piłkarze wierzą w magię Xabiego Alonso
Fakty są takie — Bayer Leverkusen zanotował dwa kolejne ligowe mecze bez zwycięstwa. Dodać do tego powinniśmy także remis z West Hamem. Frimpong (89′), Stanisić (90+7′) oraz Andrich (90+6′) uratowali Aptekarzy, zapewniając nieprawdopodobną dramaturgię trzech ostatnich spotkań zespołu Xabiego Alonso. Z jednej strony, powinniśmy zauważyć, że szczęście przesadnie sprzyja hiszpańskiemu trenerowi i równie dobrze mógłby mieć za sobą trzy kolejne porażki. Działacze Bayeru muszą zdawać sobie z tego sprawę i nie popadać w huraoptymizm. Leverkusen nie jest europejskim gigantem, który za chwilę będzie walczył o trofeum Ligi Mistrzów. Wspomniane trzy mecze nie były wybitnymi występami, po prostu udało się w nich wyszarpać punkty w samych końcówkach. Nie ma w tym jednak przypadku.
Piłkarze wierzą w magię Alonso. Przegrywając 0:2 z VfB Stuttgart byli przekonani, że kolejny pościg znowu zakończy się sukcesem. Podjęli walkę i po raz kolejny dopięli swego. Jest w tym coś magicznego. Sam szkoleniowiec nie potrafi wytłumaczyć, dlaczego aż tak dużo spotkań przybiera tak niecodzienny scenariusz, ale najważniejsze, że zawodnicy czują się częścią czegoś wyjątkowego i są zjednoczeni w swoim celu.
Bayern jest lepszy niż się wydaje, ale…
Bayern Monachium pokonał w sobotę Eintracht Frankfurt (2:1), co nie było wcale oczywiste, pamiętając grudniową klęskę 1:5. Bawarczycy mają praktycznie zagwarantowane wicemistrzostwo Niemiec, a lada moment powalczą o finał Champions League. Dodatkowo widać wyraźną poprawę formy u takich piłkarzy jak Joshua Kimmich czy Leon Goretzka. Mecz przeciwko Eintrachtowi był naprawdę solidny, tymczasem poprawiającą się atmosferę w klubie zepsuł Uli Hoeneß zarzucający Thomasowi Tuchelowi, że nie potrafi rozwijać piłkarzy, a woła o nowych. Szkoleniowiec Bayernu poczuł się urażony takimi słowami, a niemieckie media ogłosiły wojnę między Panami.
Możemy dyskutować o tym, czy Hoeneß miał rację. Faktem jest jednak, że takie wypowiedzi na tym etapie sezonu są po prostu niepotrzebne. Tuchel nadal ma coś do ugrania. Coś, po co tak naprawdę go zatrudniono. Oliver Kahn kilka dni temu stwierdził, że Bayern ma w tym momencie drugą najsilniejszą kadrę w Europie po Manchesterze City. Realnie rzecz ujmując, to nadal jest topowy europejski klub. Dlaczego więc umniejszać pracę Tuchela i Nagelsmanna, sugerując, że rewolucjonista Rangnick jest potrzebny? Bawarczycy w ostatnich dniach grają na tyle dobrze, że mogę marzyć o Pucharze Mistrzów.
Nenad Bjelica nie wykorzystuje swojej szansy
5 ostatnich spotkań — ledwie 2 zdobyte punkty. Nenad Bjelica po solidnym początku w Unionie Berlin nie ma ostatnio powodów do zadowolenia. Jego podopieczni jedynie zremisowali z Borussią M’gladbach po spotkaniu, w którym nie grzeszyli skutecznością. Sytuacja jest bardzo słaba, a w Union czekają teraz starcia z Bochum i Kolonią — bezpośrednimi rywalami w walce o utrzymanie. Były szkoleniowiec Lecha Poznań zachowuje jednak optymizm, deklarując pełne zaufanie do swoich piłkarzy i zapowiadając, że skuteczność znacząco się teraz poprawi, co przełoży się na lepsze wyniki.
Bjelica miał szansę pokazać się z dobrej strony w mocnej europejskiej lidze. Napiszmy wprost — nawet przy utrzymaniu jego dalsza praca nie jest pewna. Union Berlin prezentuje się mocno przeciętnie. Możliwe, że działacze latem wzmocnią kadrę i pozwolą Bjelicy powalczyć o coś więcej niż zachowanie ligowego bytu w kolejnym sezonie. Nie zdziwimy się jednak jeśli ktoś uzna, że miesiące przepracowane z chorwackim szkoleniowcem nie rozwinęły zespołu, a drużyna potrzebuje kogoś innego.
RB Lipsk ma przed sobą sezon prawdy
Prezes zarządu Bayeru Leverkusen Fernando Carro zapytany o najgroźniejszego rywala Aptekarzy w kolejnym sezonie wskazał na RB Lipsk, a nie Bayern Monachium. Wiemy, że Marco Rose straci latem Xaviego Simonsa. Jednocześnie, nadal powinien dysponować bardzo ciekawą kadrą. Openda, Sesko, Olmo, Schlager, Raum czy Simakan to piłkarze zdolni do walki o najwyższe cele. Jeśli działacze unikną wyprzedaży, a dodatkowo wzmocnią skład kilkoma topowymi zawodnikami, RB Lipsk może być realnym pretendentem do tytułu.
Zwycięstwo 4:1 pokazało możliwości drużyny Rose. Zagwarantowało w praktyce miejsce w Lidze Mistrzów, a to pozwala na poważniejsze rozmowy w kontekście wzmocnień składu. Zupełnie inaczej prowadzi się negocjacje, gdy ma się świadomość środków finansowych zagwarantowanych grą w Champions League. Dlatego właśnie pokonanie BVB nie jest jedynie prestiżem, a może ułatwić przygotowania do sezonu 2024/25. Sezonu, w którym RB Lipsk powinno mieć wysoko zawieszoną poprzeczkę oczekiwań. Pokonanie Dortmundu może być sygnałem, że Lipsk nadal może stawiać sobie ambitne cele.
Hugo Ekitiké namiesza w Bundeslidze
To miał być najlepszy transfer zimowego okienka. Hugo Ekitiké długo nie potrafił jednak udźwignąć presji oczekiwań, a my mogliśmy odliczać kolejne spotkania bez strzelonego gola. Kiedy jednak Eintracht Frankfurt potwierdził wykupienie 21-letniego napastnika z PSG, ten odżył. Trafienia przeciwko Augsburgowi i Bayernowi Monachium pokazały potencjał Francuza, a przecież to jedynie przedsmak jego możliwości. Eintracht podjął ryzyko, wydając blisko 20 mln euro na sprowadzenie 21-latka, ale wydaje się, że będzie to dobra decyzja.
Co jeszcze wydarzyło się w 31. kolejce Bundesligi?
- Mainz 05 zremisowało z Kolonią (gol stracony w piątej minucie doliczonego czasu gry), notując swój szósty kolejny mecz bez porażki. Mimo to, piłkarze Bo Henriksena nadal znajdują się na miejscu barażowym o utrzymanie.
- Harry Kane strzelił dwa gole i wciąż ma szanse pobicia rekordu Roberta Lewandowskiego. Potrzebuje do tego 7 trafień w 3 występach. Zadanie trudne, ale czy niemożliwe?
- Kevin Stöger zapewnił Bochum pierwsze zwycięstwo od lutego, a pokonanie 3:2 Hoffenheim pozwoliło zrównać się punktami z Unionem Berlin.