Do pierwszego niedzielnego pojedynku obie ekipy przystępowały w odmiennych nastrojach. Na inauguracje rundy wiosennej Zagłębie uległo Lechowi Poznań, Cracovia natomiast przejechała się po bezradnym Radomiaku. Już przed meczem było wiadomo, że drużyny będą chciały pokusić się tu o komplet punktów i ciężko tu było wskazać faworyta.
Cracovia grała, Zagłębie… strzeliło
Pierwsza połowa niemal cały czas przebiegała w bardzo podobnym schemacie. Cracovia przeważała i kontrolowała boiskowe wydarzenia. Goście chcieli objąć prowadzenia i uspokoić mecz, ale brakowało im finalizacji. Gospodarze cierpliwie czekali na uśmiech losu, a ten przytrafił się na samym końcu pierwszej połowy. Złe ustawienie obrony Cracovii oraz zbyt dużą lukę po lewej stronie wykorzystał Chodyna, który po dobrym przyjęciu kierunkowym mocnym strzałem po dalszym słupku nie dał Madejskiemu żadnych szans. Mimo niezłej gry gości, to Miedziowi schodzili do szatni z prowadzeniem.
Druga połowa meczu rozpoczęła się jeszcze intensywniej, niż pierwsza. Cracovii bardzo zależało na wyrównaniu stanu rywalizacji, a zespół z Lubina cofnął się do bardzo głębokiej defensywy. Bramka na 1:1 wisiała w powietrzu, ale ciągle coś innego stawała na drodze graczy z Krakowa. Pasy strzelały w słupek, obok bramki, albo w nieźle spisującego się tego dnia Buricia. W końcu jednak los uśmiechnął się do gości, odpłacając im za ciągłe starania.
W 70. minucie meczu po kontakcie z rywalem w polu karnym Zagłębia padł Kallman. Fin został kopnięty przez piłkarza gospodarzy, lecz na początku sędzia odgwizdał faul napastnika. Dopiero analiza VAR sprawiła, że arbiter podyktował jedenastkę. Tą trzy minuty później na gola zamienił Atanasov i znów mieliśmy remis.
Zaczarowana bramka Zagłębia
Dopiero ten gol przebudził na chwilę Miedziowych. Zagłębie odzyskało wigor, ale niedługo później znów to Pasy wiodły prym w meczu. Defensywa gospodarzy musiała być czujna, bo Cracovia miała ochotę wygrać ten mecz. Najpierw sytuacje sam na sam zmarnował Kallman. Następnie o centymetry pomylił się Makuch. Bramka Zagłębia była niczym zaczarowana, a defensywa popełniała coraz więcej błędów. Szczęście tego dnia stało jednak po stronie lubinian i wynik meczu nie zmienił się do samego końca.
Mecz na remis, gra na zwycięstwo
Cracovia mimo zdobytego punktu nie będzie wracać do domu w najlepszych humorach. Niemal całe spotkanie przeważali oni swoich rywali, a do byłej stolicy Polski wróci z nimi tylko punkt. Oczywiście, kibiców Pasów może cieszyć znacznie lepsza gra ich zawodników aniżeli w rundzie jesiennej, ale ona sama w sobie punktów nie dostarczy.
Zagłębie natomiast dosyć szczęśliwie zachowuje remis, ale zarówno gra jak i wyniki nie mogą napawać kibiców optymizmem. Ewentualny spadek z Ekstraklasy Miedziowych to jak na razie myśl abstrakcyjna, ale nie taką grę chcą oglądać fani, którzy pojawiają się na stadionie.