Iga Świątek po raz trzeci z rzędu zagrała w finale turnieju w Dosze. W drodze do tego meczu musiała pokonać kolejno: Soranę Cirsteę, Jekatierinę Aleksandrową i Victorię Azarenkę. Spotkanie półfinałowe zostało poddane walkowerem przez Karolinę Pliskovą. Dlatego Polka do spotkania z Rybakiną przystępowała o wiele bardziej wypoczęta. Kazaszka natomiast jest w znakomitej formie. Tydzień wcześniej wygrała turniej w Dubaju. W Dosze dotarła do finału. Ciężko ją w ostatnim czasie pokonać. Iga to w przeszłości robiła, lecz również kilkukrotnie musiała uznawać wyższość swojej rywalki. Zapowiadało się niezwykle dobre starcie liderki WTA z trzecią w tym rankingu Eleną Rybakiną.
Świątek wzięła się w pewnym momencie za odrabianie strat
Iga nie zaczęła dobrze spotkania. W pierwszym gemie straciła swoje podanie i później nie była w stanie przełamać Kazaszki. Dodatkowo przewaga Rybakiny zaczęła coraz bardziej rosnąć. Do tego stopnia, że zrobiło się 4:1 dla niżej rozstawionej tenisistki. Wtedy do roboty się wzięła Polka. Wygrała pięć gemów z rzędu i pierwszy raz w tym spotkaniu objęła nawet prowadzenie. Obie zawodniczki grały w tej rywalizacji nierówno. Ich forma bardzo falowała. Brakowało stabilizacji w grze, dlatego wynik był taki, a nie inny.
A co do Rybakiny? Grała swój tenis, który nie końca Idze pasował. Kazaszka zazwyczaj gra tak, by jak najmniej biegać. Możliwie jak najczęściej kończyć akcje uderzeniami kończącymi. Rybakina grała bardzo odważnie, przez co Iga nie mogła narzucić swojego tempa gry. Tym samym nie biegała, dlatego pierwsze gemy tego meczu należały do Kazaszki. Dopiero później Świątek odnalazła receptę na ugryzienie Kazaszki. Polka bardzo dobrze wykorzystała słabszy moment swojej przeciwniczki i wróciła do pierwszego seta.
Trzeba wspomnieć, że Rybakina jest pierwszą tenisistką od 2022, która w Dosze wygrała pięć gemów w jednym secie w starciu z Igą Świątek. Wcześniej ta sztuka udała się jedynie Viktoriji Golubic. Kazaszka wygrała 11 i wydawało się, że zmierza po zwycięstwo w pierwszej partii. Świątek stanęła pod ścianą, lecz zdołała po raz kolejny przełamać Rybakinę. Doprowadziła tym samym do tie-breaka, którego ostatecznie wygrała do ośmiu. Niespełna półtorej godziny. Tyle trwał pierwsza partia. Był to zarazem najdłuższy set Igi Świątek w całej jej zawodowej karierze. Na wyniszczenie grały obie zawodniczki. Na szczęście w tej morderczej walce, lepsza okazała się liderka rankingu. Polka kilkukrotnie wracała w pierwszym secie zza światów. Rybakina nie potrafiła zachować zimnej krwi w kluczowych momentach i musiała uznać wyższość 22-latki.
Iga zmierzała po zwycięstwo
Drugi set zaczął się o wiele inaczej. Iga nie przegrała pierwszego gema przy swoim podaniu. Dodatkowo zdołała przełamać Rybakinę przy drugiej okazji. Następnie robiła wszystko by powiększać przewagę i nie wypuszczać prowadzenia. Kazaszka nieco opadła z sił. Już nie grała tak pewnie. Zaczęło brakować dynamiki w uderzeniach, a przede wszystkim dokładności. Pojawiało się coraz większa ilość błędów. Iga nie zmieniała swojego sposobu gry i tylko punktowała Rybakinę. Uciekał ten mecz niżej rozstawionej tenisistce. Polka nie popełniała już tylu niewymuszonych błędów. Już nie oddawała tak chętnie punktów rywalce. Kazaszce zaczęło się spieszyć. Iga miała czas na to by dowieźć zwycięstwo do końca.
Wygrała tym samym trzeci turniej w Dosze z rzędu. Można śmiało rzec, że jest to jeden z najbardziej ulubionych turniejów naszej tenisistki. Nie miała sobie mocnych po raz kolejny Iga na katarskich kortach. W drodze po triumf nie straciła nawet seta, a jedyną tenisistką, która jej nieco poważniej zagroziła była właśnie Rybakina. Półtoragodzinny bój w pierwszym secie to jednak było wszystko, na co było stać Kazaszkę.