16. kolejka PlusLigi obfitowała w niespodzianki i kapitalną siatkówkę na polskich parkietach. Rozstrzygnięcia kilku spotkań mocno namieszały w ligowej tabeli! Kto zyskał, a kto stracił? Gdzie było najciekawiej? Odpowiedzi na te i inne pytania w podsumowaniu poniżej!
Skra Bełchatów przeskakuje ZAKSĘ w tabeli!
Nieprawdopodobna historia rozegrała się w Bełchatowie – 10. w PlusLidze Skra wygrała za pełną pulę punktów z wicemistrzami Polski. Spotkanie pokazało wznoszącą formę gospodarzy, podkreślając przy tym problemy kędzierzynian…
Kapitalna siatkówka Skry wręcz zmiotła ZAKSĘ w pierwszym secie. Wicemistrzowie Polski nie mieli siatkarskich argumentów, aby stanąć do walki z rozpędzonymi bełchatowianami. W ekipie Tuomasa Sammelvuo nie funkcjonowało nic – od obrony, przez zagrywkę aż po nieudolne obijanie bloku gospodarzy. Koziołki pierwszą partię wręcz „poddały” (25-12). W kolejnej odsłonie meczu ZAKSA wróciła do lepszej siatkówki – często punktował Bednorz, oraz Chițigoi. Skra Bełchatów po chwilowym przestoju wróciła na wyższe obroty i m.in. za sprawą Konarskiego wyrównała stan seta (22-22). Fenomenalną siatkarską batalię zakończył as serwisowy Lipińskiego! (2:0)
Ostatnia partia to spokojna i przemyślana gra bełchatowian. Oczywiście ZAKSA miała swoje momenty, ale gospodarze umiejętnie trzymali kontakt. Prowadzenie Skry było bezpieczne, jednak Koziołki podjęły jeszcze rękawice i wyrównali stan w samej końcówce! (20-20). Radość gości nie trwała długo, gdyż na zagrywce pojawił się Dawid Konarski i zniwelował całą przewagę ZAKSY (23-22). Kędzierzynianie nie byli już w stanie się podnieść i spotkanie zakończył as serwisowy Lipińskiego.
PGE GiEK Skra Bełchatów dopisała do swojej tabeli 3 punkty i dzięki temu wyprzedziła ZAKSĘ w tabeli PlusLigi! Podopieczni Andrea Gardiniego nie ukrywają, że była to niezwykle ważna wygrana, zwłaszcza w kontekście walki o miejsce w fazie play-off.
Porażka Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn – Koźle to 4. z rzędu przegrane spotkanie ekipy Tuomasa Sammelvuo. Koziołki są w beznadziejnej sytuacji, trudno szukać gdziekolwiek pozytywów. Jeśli nic nie zmieni się w zespole z opolskiego, to może okazać się to jeden z najgorszych sezonów w ostatniej historii klubu…
PGE GiEK Skra Bełchatów 3:0 Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn – Koźle (25-12, 28-26, 25-22)
Koncert Boyera w Warszawie!
W hitowym starciu 16. kolejki Projekt Warszawa podejmował na własnym terenie drużynę Asseco Resovii Rzeszów. Faworytem starcia byli gospodarze, zwłaszcza, że ostatnia forma przyjezdnych pozostawiała wiele do życzenia…
Pierwszy set zgodnie z oczekiwaniami przebiegał pod dyktando Projektu. Warszawa rządziła w każdej strefie parkietu: na środku świetnie grał Andrzej Wrona, skrzydła to z kolei „teren” Szalpuka i Bołądzia. Rzeszowianie konsekwentnie odpowiadali, głównie za sprawą Stéphena Boyer. Jeden fenomenalny atakujący to jednak w tamtym secie za mało na solidną siatkówkę gospodarzy. Podopieczni Piotra Grabana byli siatkarsko lepsi, ale zdarzały im się rozkojarzenia i długie przestoje punktowe. Ostatecznie jednak atak ze skrzydła Bartłomieja Bołądzia zakończył seta (25-23).
W drugiej partii Resovia wrzuciła „drugi bieg”. Sercem zespołu został Boyer – Francuz punktował Projekt niemal w każdej swojej akcji. Do kapitalnej gry w ofensywie dołożył także kilka asów serwisowych. Nie był to najpiękniejszy siatkarsko set, ale ostatecznie z pola serwisowego zakończył go właśnie Boyer. (1:1)
Trzeci set to popis Asseco Resovii Rzeszów. W ich zespole zdawało się grać niemal wszystko: kapitalny środek w składzie Cebulj & Kłos, skrzydło Boyera czy wreszcie defensywa Zatorskiego. Warszawiacy nie potrafili punktować przyjezdnych i przegrali 3. partię 19-25. Ostatni set to już koncert rozpędzonego Boyera i Resovii Rzeszów – w pole przeciwników wpadała im niemal każda piłka. Projekt był w bardzo kiepskiej sytuacji i powiew świeżości przyniósł wprowadzony z ławki Borkowski. Podopieczni Medeiego musieli przerwać zastój i na ratunek przyszedł Cebulj. Końcówka meczu należała właśnie do Słoweńca. Rzeszowianie wykorzystali już pierwszą piłkę meczową i 3 punkty jadą na Podkarpacie!
Projekt Warszawa 1:3 Asseco Resovia Rzeszów (25-23, 21-25, 19-25, 20-25
Gdańskie Lwy poskromione przez Gieksę!
W 16. kolejce PlusLigi Trefl Gdańsk podejmował na swoim terenie GKS Katowice. Ten sezon Gieksa rozpoczęła fatalnie, jednakże w ostatnich spotkaniach prezentowała się coraz lepiej. Przed starciem z gdańszczanami na 5 ostatnich spotkań ligowych wygrali trzykrotnie. Mimo to w tabeli są daleko – zajmują dopiero 14. miejsce, wyprzedzając jedynie KGHM Cuprum Lubin i Enea Czarnych Radom. O wiele lepsza sytuacja panuje w Trójmieście. Gdańskie Lwy z rozmachem rozpoczęły ten sezon, lecz obecnie grają „w kratkę”. Zajmowali przed meczem 5. miejsce. Pomimo nie najlepszej dyspozycji Trefla i coraz lepszej gry GKS-u, to wciąż podopieczni Igora Juricicia uznawali byli za faworytów.
Katowiczanie rozpoczęli to starcie najlepiej, jak tylko się dało, pokonując Trefla 20-25. Kontrolowali przebieg tego seta i wygrali go w pełni zasłużenie. W drugiej partii ekipa z Pomorza prezentowała się o wiele lepiej, choć podopieczni Grzegorza Słabego nie spuszczali z tonu. Szczęśliwie dla Trefla, ten set zakończył się wynikiem 28-26 i doszło do wyrównania (1:1).
Trzeci set to był prawdziwy koncert w wykonaniu zespołu z Górnego Śląska, który całkowicie zdominował rywala. Gdańszczanie nie miel tutaj nic do powiedzenia i zostali rozgromieni 14-25. Czwarty set i ponownie ekipa z Trójmiasta przebudziła się po kiepskiej partii. Nie było łatwo, ale ta partia padła łupem podopiecznych Igora Juricicia (25-21). Konieczny był więc tie-break. Przyjezdni z Katowic utrzymywali przewagę, ale ciągle musieli oglądać się za siebie. Koniec końców, po niezwykle ciężkim boju, Gieksa wygrała tie-breaka 14-16 i wywiozła z Gdańska niezwykle cenne 2 punkty (więcej o tym meczu przeczytasz tutaj).
Trefl grał dobrze momentami, a GKS – niemal cały czas. Choć po 5 setach, można powiedzieć, że na zwycięstwo Gieksa w pełni zasłużyła. Wspaniały pokaz swoich umiejętności dał Lukáš Vasina – Czech zdobył łącznie aż 26 punktów, przy skuteczności w ataku wynoszącej 63% (22/35)! Oprócz niego dużo jakości do gry katowiczan wnosił Jakub Jarosz. Trefl nie stanowił jednak tylko tła dla przeciwnika – na wysokiej skuteczności grał Mikołaj Sawicki wraz z Piotrem Orczykiem. Ze względu na tę porażkę, a także zwycięstwa Bogdanka LUK Lublin, Trefl Gdańsk spadł na 6. miejsce.
Autor: Jan Pietrzak
Trefl Gdańsk 2:3 GKS Katowice (20-25, 28-26, 14-25, 25-21, 14-16)
Jastrzębski umacnia się na pozycji lidera!
Prowadzący w tabeli PlusLigi Jastrzębski Węgiel na start rundy rewanżowej zmierzył się z PSG Stalą Nysa. Przeciwnik do najłatwiejszych nie należy – ekipa z Opolszczyzny zajmowała na półmetku rozgrywek 7. miejsce, gwarantujące grę w fazie play-off. Nysanie są w stanie napsuć krwi silniejszym i było wiadomo, że tanio skóry jastrzębianom nie sprzedają.
Pierwszy set był bardzo wyrównany i trudno było wskazać drużynę dominującą na boisku. W połowie pierwszej odsłony minimalnie lepiej grali podopieczni Daniela Plińskiego. Potem znowu obydwie ekipy szły „łeb w łeb”, a zwycięzca wyklarował się dopiero w końcówce – Stal wygrała tego seta 20-25 po punktowym ataku Macieja Muzaja.
W drugim secie Jastrzębski przebudził się i przyćmił przeciwnika. Ekipa z Górnego Śląska miała przebieg tej partii pod kontrolą i nie było chwili, żeby nysanie zdołali przejąć inicjatywę. To pozwoliło doprowadzić do wyrównania (25-21). Podobnie było w trzecim secie, mimo nieco słabszego startu. Stal została zdominowana, Jastrzębski grał swoje i objął prowadzenie 2:1 (25-20). Czwarta odsłona tego starcia była demonstracją siły jastrzębian, gdzie ekipa z Opolszczyzny mogła stanowić co najwyżej tło. Nysanie zostali starci w pył (25-15) i w efektowny sposób podopieczni Marcelo Méndeza zakończyli to spotkanie.
Dobra postawa całej ekipy z Jastrzębia-Zdroju i kapitalne zawody w wykonaniu Jeana Patry’ego (20 punktów, 70% skuteczności w ataku, 3 punkty w ataku) pozwoliły pokonać podopiecznych Daniela Plińskiego i zachować pozycję lidera PlusLigi. Porażka Projektu Warszawa z Asseco Resovią Rzeszów sprawiła, że Jastrzębski jest w bardzo komfortowej sytuacji, mając 4 punkty przewagi nad drugą Aluron CMC Wartą Zawiercie. Nie warto jednak ganić nysan za słabą grę, tylko chwalić Jastrzębski za świetną dyspozycję. Po raz kolejny pokazali, że są faworytem w walce o mistrzostwo Polski.
Autor: Jan Pietrzak