Pamiętacie, jak kilka dni temu apelowaliśmy, by darować sobie zmasowaną krytykę Igi Świątek? Polka nie zagrała dobrych zawodów Pan Pacific Open 2023, ale to przecież China Open miało być tym ważniejszym turniejem. Była liderka światowego rankingu WTA, spokojnie przebrnęła przez pierwszą rundę, by w drugiej zmierzyć się z Rosjanką z francuskim paszportem — Varvarą Grachevą. Pogłoski o tym, że Świątek „skończyła się” okazują się mocno nietrafione.
Dzisiejszy pojedynek szybko rozpoczął się od wysokiego prowadzenia Świątek
Polka dwukrotnie przełamała serwis rywalki, jednak od wyniku 4:1 widzieliśmy chwilowi przestój w grze Igi. Oddajmy — Gracheva radziła sobie całkiem solidnie, dzięki czemu mieliśmy przyjemność podziwiać ciekawe widowisko. Ostatecznie, Świątek zdołała dowieźć prowadzenie i wygrała pierwszego seta 6:4. To był naprawdę dobry tenis w jej wykonaniu. Oczywiście — nie idealny, jednak obserwowaliśmy wiele przyjemnych momentów, które potwierdzały, że Iga to absolutnie topowa tenisistka świata. Zapomniała jak się serwuje? No cóż…
Na początku drugiego seta, Polka pokusiła się o jakże ważne przełamanie, ale po chwili starcie przerwano ze względu na deszcz. Po wznowieniu gry obserwowaliśmy stosunkowo jednostronne widowisko. Świątek grała swoje i oddała Grachevej ledwie jednego gema! Tym sposobem Iga zapewniła sobie awans do trzeciej rundy, gdzie czeka na nią… Magda Linette. W końcu będziemy świadkami długo wyczekiwanego polsko-polskiego pojedynku. Faworytką będzie oczywiście Iga, jednak Magda nie raz pokazała, że lubi pojedynki, w których stawiana jest na przegranej pozycji i nie ma na sobie większej presji. Możemy być pewni jednej z Polek w ćwierćfinale turnieju, a przecież z zawodami pożegnały się już m.in. Markéta Vondroušová czy Barbora Krejčíková. Powtórzmy, Iga Świątek to obecnie druga rakieta światowego rankingu. Nawet gdy nie jest w optymalnej formie i tak jest w stanie ogrywać 95% przeciwniczek. Turniej w Chinach, póki co idealnie to pokazuje.