Kolejny sobotni mecz naszego pucharowicza. Raków Częstochowa wypunktował u siebie ŁKS Łódź — Legia Warszawa udała się do Gliwic na mecz z miejscowym Piastem. Kosta Runjaic nie oszczędzał najlepszych zawodników i zdecydował się na najmocniejsze zestawienie. W barwach gospodarzy od pierwszej minuty na szpicy rozpoczął Gabriel Kirejczyk. Przed podopiecznymi trenera Vukovicia miałby być ciężkie tygodnie. Mecz z Legią u siebie, a później wyjazd do Wrocławia na spotkanie z będącym ostatnio w zaskakująco dobrej formie Śląskiem.
Kontrowersja i gol w końcówce
Pojedynek obu ekip rozpoczęliśmy na spokojnie. Dobrą sytuację na początku spotkania miał Chrapek, ale uderzył obok bramki. Patrząc na aktualną dyspozycję spodziewałem się identycznego meczu jak Raków z ŁKSem. Legia miała grać w piłkę, a Piast liczyć na błędy podopiecznych Kosty Runjaicia. Jak stwierdzili komentatorzy tego spotkania, nadszedł czas stagnacji i mecz nam zwolnił. Później trenerzy i zawodnicy obu ekip bardziej skupili się na tym, by sobie jak najbardziej uprzykrzyć życie, a nie żeby grać w piłkę. Mocno zakotłowało się w samej końcówce pierwszej części spotkania. Drugą żółtą kartką ukarany został Josue, ale po sprawdzeniu powtórki można łatwo zauważyć, że to sędzia Sylwestrzak popełnił ogromny błąd i źle zinterpretował sytuację. Josue wyleciał z boiska, chociaż… sam był faulowany! Cóż więcej dodawać? Kuriozum.
Świetna akcja i bramka dla Piasta padła w jednej z ostatniej akcji pierwszej połowy. Idealne prostopadłe podanie Dziczka do Ameyawa, a ten zagrał do środka do Krykuna, który wbił piłkę do pustej bramki. Druga część spotkania rozpoczęła się od mocnego ataku gospodarzy. Po uderzeniu Chrapka zza pola karnego piłkę odbił Tobiasz, a metr przed bramką skiksował Kirejczyk. Piast miał prowadzenie i przewagę jednego gracza.
Legia niezadowolona z wyniku, Piast także?
W drugiej połowie Legia próbowała mimo tego, że miała na murawie jednego zawodnika mniej. Bardzo dobrą dyspozycję w tym spotkaniu pokazał Serhij Krykun — były zawodnik Górnika Łęczna. W 69. minucie do wyrównania doprowadził Ernest Muci. Świetna akcja gości, podanie Guala i strzał albańskiego zawodnika, który jeszcze po rykoszecie wylądował w siatce.
Pierwsze zmiany w ekipie Piasta miały miejsce dopiero w 80. minucie gry. Cały czas to spotkanie wyglądało tak, jakby miało się zakończyć remisem. Żadna ze stron nie była w stanie przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść i raczej obie ekipy nie mogą czuć satysfakcji po takim meczu. Legia mimo wszystko gubi punkty, Piast nie wykorzystał gry przez całą drugą połowę w przewadze jednego zawodnika. Wydaje się jednak, że sam rezultat będzie najmniej ważny, a czerwień dla Josue zdominuje dyskusje dotyczące tego spotkania…