Raków wykonał swój plan. Kolejna wygrana ekipy Szwargi

Spotkanie mistrza Polski z beniaminkiem PKO Ekstraklasy jest meczem, w którym nie trzeba wskazywać faworyta. Każdy inny wynik niż zwycięstwo Rakowa byłby sporą niespodzianką. Ostatni raz obie ekipy mierzyły się w sezonie 2019/20 jako beniaminkowie. Dwa razy górą był ŁKS, a raz padł remis – wtedy trzeci mecz został rozegrany w grupie spadkowej, a ekipa z Łodzi pożegnała się z Ekstraklasą. Raków Częstochowa w ostatnich 22 domowych spotkaniach zdobył 57/66 możliwych punktów. Stadion przy ul. Limanowskiego został wyprzedany do ostatniego miejsca.

REKLAMA

Raków pewny w swoich poczynaniach

Pierwsza okazja dla Rakowa miała miejsce w 6. minucie gry. Piłkę w pole karne holował Fabian Piasecki, przed polem karnym podał do Bartosza Nowaka. Jednak uderzenie byłego zawodnika Górnika Zabrze minęło lewy słupek bramki ŁKS. Minutę później mieliśmy doskonałe dośrodkowanie Frana Tudora z prawej strony boiska i gol głową Papanikolaou.

Plan Rakowa na to spotkanie był oczywisty. Strzelić bramkę, dwie, trzy i uspokoić ten mecz. W końcu w czwartek czeka ich mecz z Atalantą Bergamo w ramach rozgrywek Ligi Europy. Po 20. minutach ŁKS stworzył sobie pierwszą sytuację bramkową. Próbował uderzyć Kay Tejan, strzał ten został zablokowany, a dobitkę Głowackiego bez problemu obronił Kovacević. Po pół godziny gry miała miejsce kolejna doskonała sytuacja dla gości. Świetnie w polu karnym zachował się Tejan, ale wygonił się z piłką za daleko i nie był w stanie z tak ostrego kąta już trafić do bramki Rakowa. Kolejne minuty mijały pod dyktando Rakowa, doświadczenie, umiejętności, to wszystko było po stronie gospodarzy. Świetną interwencję zaliczył golkiper Rakowa w końcówce pierwszej połowy. Po serii rzutów różnych dla ŁKS już więcej emocji w pierwszej części spotkania nie było i zawodnicy udali się do szatni.

Jedni i drudzy próbowali

W drugiej połowie ŁKS ciągle nie miał argumentów, by zagrozić bramce Rakowa. Najbliżej wyrównania był Kay Tejan, który chyba stwarzał najwięcej problemów obrońcom gospodarzy. Raków w drugiej połowie miał sporo szczęścia, po centrostrzale piłka w 72. minucie trafiła w słupek bramki gospodarzy. Trener Dawida Szwagra szybko wykorzystał komplet 5 zmian. Mocno szachuje składem i daje odpocząć swoim najlepszym zawodnikom. Na murawie nie oglądaliśmy Kittela, może Niemiec wystąpi od pierwszej minuty w meczu Ligi Europy? Pod koniec spotkania doskonałą sytuację miał ŁKS, mocno uderzał Nacho. Świetnie jednak w bramce zachował się Kovacevic z ogromną pomocą Racovitana. Czerwoną kartką w końcówce meczu ukarany został Stipe Juric za zbyt ostre wejście w rywala.

ŁKS Łódź próbował doprowadzić do wyrównania w tym spotkaniu, ale zabrakło umiejętności i szczęścia. Raków powinien strzelić jeszcze jednego gola i uspokoić ten mecz. Wszystko się zakończyło skromnym zwycięstwem Mistrza Polski, który aktualnie zajmuje w tabeli 3. miejsce. Goście okupują przedostatnie miejsce w tabeli i punktów będą szukać w domowym spotkaniu z Jagiellonią.

Raków — ŁKS 1:0 (Papanikolaou 8′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,655FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ