Musimy być uczciwi. Spotkanie przeciwko Darii Saville, nie było szczególnie dobre w wykonaniu Igi Świątek. Owszem, Polka wygrała w dwóch setach, jednak w jej grze pojawiło się zbyt wiele błędów i zaskakujących chwil rozkojarzenia. Pojedynek z Kają Juvan musiał być lepszy. Liderka światowego rankingu zamierzała potwierdzić swoją siłę, dając Słowence lekcję tenisa.
Świątek nauczycielką, Juvan uczennicą
Kaja Juvan w pierwszym secie ugrała 9 punktów. Żeby bardziej obrazowo oddać przebieg gry, Polka nie pozwoliła swojej przeciwniczce zwyciężyć nawet jednego gema! Zaledwie 23 minuty wystarczyły, by zapisać seta na konto Igi Świątek. Im dłużej trwało spotkanie, tym Słowenka mniej wierzyła w jakiekolwiek szanse zaskoczenia mistrzyni. Była bezradna. Zmiażdżona pod każdym względem.
Po wznowieniu gry w drugim secie różnica klas stała się jeszcze większa. Z przykrością obserwowało się deklasację w wykonaniu Świątek. Kaja Juvan najchętniej zeszłaby w pewnym momencie z tenisa, nie była w stanie w żaden sposób zareagować na konsekwentną grę Polki. Iga zachowała klasę — nie chciała ośmieszać swojej rywalki, ale i tak wyglądało to tak, jakby mierzyła się z amatorką. Mimo potężnej przewagi Świątek, Juvan po przegraniu 9 kolejnych gemów w końcu przerwała serię Igi.
Wielka radość Słowenki i owacje ze strony widowni były bez wątpienia przemiłym momentem tego jednostronnego pojedynku. Juvan miała swój moment, Świątek pewnie dokończyła mecz i jest już w 4. rundzie US Open. Starcie z Saville mogło martwić, demolka z Juvan mocno zaostrza nasz apetyt na dobry wynik Polki w amerykańskim turnieju. Oczywiście, trudno sprawiedliwie oceniać dzisiejszy mecz — czy to Słowenka była tak słaba, czy Iga tak mocna. My skłaniamy się jednak ku temu drugiemu. Świątek zagrała bardzo dobry mecz, po prostu robiąc swoje.