Real Madryt dobrze wszedł w sezon pokonując w pierwszym meczu Athletic na San Mames 2:0. W drugiej kolejce Królewskich czekało starcie z Almerią. Indalicos po inauguracji mieli odmienne odczucia, bowiem mimo całkiem dobrego występu przegrali z Rayo Vallecano. Piłkarze Vicente Moreno mieli jednak ochotę sprawić niespodziankę w starciu ze znacznie wyżej notowanym rywalem. Dodatkowo swój debiut w wyjściowej jedenastce Almerii zaliczał Sergio Arribas, były już zawodnik Realu Madryt.
Almeria zaskoczyła Real Madryt
Nie musieliśmy długo czekać na otwarcie wyniku. Już w 3. minucie na prowadzenie wyszli gospodarze, po dobrze przeprowadzonym kontrataku. Lucas Robertone dograł piłkę do Sergio Arribasa, a ten po zostawieniu Toniego Kroosa za sobą nie miał problemu z umieszczeniem jej w bramce. Królewscy po szybko otrzymanym ciosie zaczęli jednak przejmować kontrolę nad meczem.
Zaskakujące było przeprowadzanie ataków przez gości. O ile w poprzednim sezonie Real przyzwyczaił nas do atakowania lewą stroną boiska, tak w spotkaniu z Almerią częściej korzystali z prawej flanki. Aktywny w ataku był Rodrygo, za to Vinicius nie mógł odnaleźć się na boisku. Często grał blisko linii bocznej, jakby zapominając, że w nowym ustawieniu pełni rolę jednego z dwóch napastników. Do wyrównania udało się Realowi doprowadzić przy asyście szczęścia i zamieszaniu w polu karnym. Wygranym sytuacji okazał się Jude Bellingham, który zdobył gola i wyrównał stan rywalizacji.
Almeria kilkukrotnie sprawdzała dyspozycję Andrija Łunina. Ukrainiec mieszał dobre interwencje, z tymi wprowadzającymi niepokój wśród kibiców. Reszta defensywy Los Blancos również nie wyglądała jednak na zbyt pewną siebie. To też z powodu spóźnionej interwencji Daniego Carvajala anulowana została bramka Toniego Kroosa. Real się napędzał, ale sporo w tym było chaosu.
Bellingham – najnowsza gwiazda Los Blancos
Real początkowo dał się odrobinę wyszumieć Almerii, oddając jej piłkę. Gospodarze jednak nie byli w stanie stworzyć większego zagrożenia pod bramką Łunina. Po drugiej stronie wystarczył jeden przebłysk Kroosa. Niemiec posłał idealne podanie w pole karne, a tam po błędzie Luisa Maximiano drugiego gola w meczu zdobył Bellingham. Trudno jednak jest ocenić występ Kroosa w tym meczu. Z jednej strony w pierwszej połowie jego gol był anulowany (nie z jego winy), a także popisał się świetną asystą. Z drugiej jednak momentami gubił się w fazie defensywnej i nie nadążał motorycznie za rywalami.
Na stadionie było coraz ciszej, co dobrze obrazowało nastawienie drużyny Almerii. Gospodarze wyglądali na zrezygnowanych. Jakby tego było mało, tak otrzymali kolejny cios w formie gola Viniciusa Juniora. Brazylijczyk nie rozgrywał dobrego spotkania, a i tak wpisał się na listę strzelców, a do tego asystę zanotował Bellingham. W grze Realu momentami było bardzo dużo chaosu i liczenia na indywidualne przebłyski. Brakowało spokojnego konstruowania akcji, na co wpływ może mieć też ciągła nauka nowego ustawienia w ataku. Ostatecznie jednak znajdowali drogę do bramki i zaliczyli drugie zwycięstwo w drugim meczu sezonu. Wynik może być rozczarowaniem dla Almerii. Zagrali ponownie dosyć dobry mecz, postawili trudne warunki Realowi, ale nie udało im się wywalczyć nawet jednego punktu.