Absurdalna sytuacja miała miejsce w czasie pojedynku sparingowego Rakowa Częstochowa ze Slavią Praga. Mecz rozpoczął się zwyczajnie, ale wszystko skomplikowało się w 11 minucie pojedynku. Ciężko jest zrozumieć, czemu byliśmy świadkami takich scen, szczególnie, że mówimy tu o meczu sparingowym…
Co tu się wydarzyło?
Piłka znajdowała się na połowie Czechów, gdzie drużyna z Pragi spokojnie rozgrywała futbolówkę od własnej bramki. Bramkarz czeskiej ekipy miał posyłać długie podanie w stronę połowy Rakowa, gdy wybrzmiał sędziowski gwizdek. Zawodnicy Rakowa zaczęli dyskutować z arbitrem, który ewidentnie zirytował się jakąś sytuacją. Po chwili sędzia zdecydował się… wyciągnąć czerwony kartonik, którym został ukarany Papanikolaou.
Wtedy dyskusje podjęła niemal cała ekipa z Częstochowy. Słowa jednak nie trafiały do sędziego, który postanowił zejść do linii bocznej, po czym… opuścić murawę boiska. Arbiter nie chciał kontynuować tych zawodów, zatem wraz ze swoimi asystentami postanowili udać się do szatni. Czy to koniec absurdów?
Trzeba sobie jakoś radzić
Absolutnie nie! Skoro sędzia nie sprostał zadaniu, za rozstrzyganie sporów na murawie postanowili wziąć się… pracownicy obu zespołów. Sędzią główny został jeden z członków sztabu Rakowa, natomiast na liniowych zostali wyznaczeni pracownicy czeskiej drużyny. Co lepsze, Papanikolaou nie opuścił murawy i dalej uczestniczy w pojedynku sparingowym.
Ciężko jest logicznie wytłumaczyć to, co wydarzyło się w tym meczu. Najprawdopodobniej nie dowiemy się już co było w głowię sędziego, który postanowił zbuntować się przeciwko… chcielibyśmy wiedzieć czego.