Dlaczego dla Śląska nie ma już chyba żadnego ratunku? Jakimi cechami tej wiosny imponuje Raków? Który zespół świetnie punktuje, ale ich mecze ciężko się ogląda? Czy Stal słusznie zmieniła trenera? Który napastnik ma potencjał, aby szybko opuścić Ekstraklasę? Po 30. kolejce Ekstraklasy już jesteśmy bardzo blisko, aby poznać wszystkie najważniejsze rozstrzygnięcia tego sezonu. Zapraszamy na subiektywne podsumowanie minionej serii gier.
Brawo dla Piasta, ale ich mecze lepiej ogląda się na Flashscorze
Piast Gliwice nie przestaje punktować. W minionej kolejce Ekstraklasy na własnym stadionie podjęli zespół, który posiada jedną z najlepszych ofensyw w lidze, Pogoń Szczecin i bez problemu zachowali czyste konto. Przyjezdni mimo ponad 70% posiadania piłki oddali tylko 5 strzałów i dwukrtnie zmusili Frantiska Placha do interwencji. Dla zespołu Vukovicia było to piąte czyste konto w ostatnich 6 meczach.
Piast wiosną punktuje fantastycznie (średnio 2 pkt/mecz), ale ich spotkania ogląda się naprawdę ciężko. Kiedy obejmą prowadzenie to zazwyczaj w meczu dzieje się więcej, ponieważ rywal bardziej się otwiera, a Piast potrafi to bezlitośnie wykorzystać po przejęciu piłki. Niemniej jednak, na wiosnę oglądaliśmy wiele spotkań, w których zespół Vukovicia „zabijał mecz”, a kibice przed telewizorem żałowali, że spędzają czas w ten sposób. Oczywiście, to nie jest zarzut w stronę Piasta, ponieważ w futbolu liczą się punkty, a nie styl, który do nich prowadzi. Jednakże, jeśli kusi Was sprawdzenie jak gra rewelacja wiosny w Ekstraklasie to – o ile szukacie dobrego widowiska, a nie taktycznych niuansów – nie warto.
Raków nie jest może najbardziej efektownym mistrzem od dawna, ale najbardziej efektywnym – już tak
W piątek wieczorem Raków wykonał przedostatni krok w stronę mistrzowskiego tytułu pokonując Lechię Gdańsk 4:0. Po zespole Marka Papszuna było widać, że nie grają na 100%, a trochę oszczędzają się przed finałem Pucharu Polski. Pierwsza połowa była wyrównana, ale Rakowowi – jak to często bywa tej wiosny – wystarczyła jedna sytuacja, aby objąć prowadzenie i ustawić sobie mecz. Jeden kontratak, jedno dalekie podanie Tudora do Piaseckiego za linię obrony.
W obecnej rundzie Raków wcale nie miał wielu meczów, po których moglibyśmy zachwycać się ich siłą ofensywną. Na myśl przychodzą starcia ze Śląskiem oraz Cracovią na własnym stadionie. W wielu pozostałych meczach Częstochowianie wcale nie przeprowadzali zmasowanych ataków. Mistrzostwo wygrają raczej świetną organizacją gry, szczelną defensywą i skutecznością. Zespół Papszuna ma najlepszą konwersję strzałów celnych do goli (19,2%, druga Jagiellonia – 15,9%) i strzelili 8 bramek więcej niż przewiduje model goli oczekiwanych (xG) – to też najlepszy wynik w lidze. Raków nie zawsze jest efektowny, ale zawsze efektywny. Dlatego też punktuje na poziomie nieosiągalnym nie tylko dla obecnej konkurencji, ale i mistrzów Polski z ostatnich lat.
Śląsk spadnie z Ekstraklasy – tu już nie widać ratunku
Zapowiadało się, że będziemy mieli historyczną walkę o utrzymanie w tym sezonie Ekstraklasy, a na 4 kolejki przed końcem 16. w tabeli Śląskowi brakuje już 4 punktów do bezpiecznego miejsca. Co więcej, wrocławianie nie wyglądają na zespół, który jest w stanie odwrócić trend i zacząć punktować. Wprawdzie nadziei mogą upatrywać w terminarzu, ponieważ u siebie zagrają już z pogodzoną z losem Miedzią Legnica oraz Wisłą Płock, która w 2023 roku zdobyła najmniej punktów, jednak tak grający Śląsk jak obecnie nie gwarantuje, że zdobędzie w tych meczach jakiekolwiek punkty.
Przyjście Jacka Magiery, który podjął się arcytrudnej misji (jakby tego było mało – w zespole wysypało się wiele kontuzji) nie wywołało efektu „nowej miotły”. Zespół z Wrocławia nadal jest nijaki i bezzębny w ataku. W meczu z Radomiakiem (przegranym 0:1) oddali tylko 5 strzałów i nie wykreowali żadnej dogodnej sytuacji, mimo że od 9. minuty byli zmuszeni gonić wynik. Liczby ofensywne Śląska wyglądają dramatycznie. W ostatnich 5 meczach tylko raz trafili do siatki, a konkretnie zrobił to… Robert Ivanov z Warty Poznań, który strzelił „swojaka”. John Yeboah przestał przerastać ligę i Śląsk przestał strzelać gole. Ten zespół jest złożony z bardzo przeciętnych graczy i nie nadrabia organizacją, czy zaangażowaniem. To przepis na spadek.
Zmiana trenera w Stali pomogła, ale równie dobrze może być to „powrót do średniej„
2 zwycięstwa, 2 remisy i 1 porażka – tak prezentuje się bilans Kamila Kieresia jako trenera Stali Mielec. Biało-niebiescy dokonywali zmiany trenera czując, że zbliża się zagrożenie spadkiem i udało się. Na 4 kolejki przed końćem sezonu mają 7 punktów zapasu nad strefą spadkową. Zespół zaczął punktować, zaczął też strzelać gole, więc łatwo wysnuć wniosek, że zmiana trenera krótkoterminowo opłaciła się. Niemniej jednak, zjawisko, które obserwujemy na przykładzie Stali Mielec równie dobrze można nazwać „powrotem do średniej”.
Pod wodzą Adama Majewskiego Stal jesienią punktowała lepiej niż grała. Zimą odszedł Said Hamulic i od początku rundy mielczanie mieli ogromne problemy ze zdobywaniem bramek. Nie dość, że sytuacji było mało to brakowało skuteczności. Po zmianie trenera piłka zaczęła wpadać do siatki, choć gra Stali wcale znacząco się nie zmieniła. W niedzielnym meczu z Koroną (2:1) oba gole strzelił środkowy obrońca Kamil Kruk po stałych fragmentach gry. Wcześniej przełamał się Rauno Sappinen, a uratowanie punktu z Miedzią to gol po kuriozalnym błędzie rywali. Doceniając pracę, jaką w Mielcu wykonuje Kamil Kiereś, śmiemy twierdzić, że Adam Majewski również zażegnałby kryzys.
Radomiak trafił z transferem Leonardo Rochy
Jeśli czytacie ten tekst to zapewne śledzicie wydarzenia związane z polską piłką, więc transfer Leonardo Rochy przykuł pewnie Waszą uwagę. Nowy napastnik Radomiaka wyróżnia się przede wszystkim wzrostem (mierzy dokładnie 200 cm), a jesienią na drugim poziomie rozgrywkowym w Belgii regularnie trafiał do siatki. W Radomiu również się odnalazł. Portugalczyk w 13 meczach już 6-krotnie trafił do siatki, co przy marnym dorobku ofensywnym całego zespołu stanowi 75% goli całego zespołu w rundzie wiosennej.
Rocha potrafi zrobić użytek ze swojego wzrostu stanowiąc punkt odniesienia w ataku, ale zdefuniowanie jego atutów jedynie do słowa „wzrost” byłoby nieprawdą. Akcją bramkową ze Slaśkiem Portugalczyk pokazał, ze jest dobrze wyszkolony technicznie. Leonardo Rocha dysponuje także dobrym uderzeniem i potrafi odnaleźć się w polu karnym. Napastnik ma dopiero 25 lat, więc Radomiak może mieć nadzieję, że za jakiś czas zarobi na Portugalczyku spore pieniądze.
Co jeszcze wydarzyło się w 30. kolejce Ekstraklasy?
- Wczoraj poznaliśmy pierwszego spadkowicza z Ekstraklasy. Po remisie z Cracovią (1:1) Miedź Legnica straciła już matematycznie szanse na utrzymanie.
- Bardzo ważne zwycięstwo w kontekście walki o utrzymanie odniosło natomiast Zagłębie Lubin, które pokonało Widzew Łódź 2:0. Zespół Waldemara Fornalika powiększył przewagę nad Śląskiem do 4 punktów.
- Bardzo źle wiosną wygląda z kolei sytuacja Widzewa. Zespół Janusza Niedźwiedzia przegrał czwarty mecz z rzędu, a ostatnie zwycięstwo odniósł 17 lutego. Mniej punktów wiosną zgromadziła tylko Wisła Płock.
- Trzecie zwycięstwo z rzędu odniósł Górnik Zabrze, który w tej kolejce pokonał Lech Poznań na Bułgarskiej, mimo że to gospodarze mieli przewagę. Zespół Jana Urbana w trzecim meczu z rzędu zachował też czyste konto i w efekcie znalazł się w górnej połowie tabeli.
- Na sam koniec – nie możemy pominąć przepięknej bramki Kyryło Petrowa przeciwko Stali Mielec.