Jak donoszą hiszpańskie media, ojciec Erlinga Haalanda wraz z agentem Mino Raiolą, zostali dziś odebrani z lotniska w Barcelonie przez samego Joana Laportę, prezesa Dumy Katalonii.
Jeśli ktoś z Was pomyślał, że ta informacja to kiepski żart w ramach Prima Aprilis, to niestety nie trafiliście. W Hiszpanii dzień psikusów obchodzi się bowiem pod koniec grudnia. Poza tym świeżego newsa potwierdzają wiarygodne źródła – w tym m.in. znany i lubiany Fabrizio Romano.
Spotkanie wymienionych wyżej panów można również zaobserwować na licznych nagraniach.
Trwają rozmowy między ojcem Haalanda i Mino Raiolą a Joanem Laportą. Nowy prezes Barcy pozostaje w bardzo dobrych relacjach z włoskim agentem. Mimo wysokiej ceny za norweskiego napastnika (mówi się o 18 mln euro), o jego podpis walczy niemal każdy topowy klub. Nic dziwnego, skoro Erling zachwyca formą. Jednak 20-latek czuje się w Dortmundzie naprawdę komfortowo, a wielu chętnych na angaż tego zawodnika zdecydowanie wolałoby poczekać z transferem – co najmniej do przyszłego lata, kiedy zacznie obowiązywać niższa klauzula wykupu.
Z drugiej strony – Haaland urasta do rangi zawodnika wartego każdych pieniędzy. Takimi bajońskimi sumami dysponują nadal kluby takie jak Manchester City, Chelsea czy Real Madryt, gotowe nadwyrężyć budżet dla wielkiego talentu. Czy mimo trudnej sytuacji finansowej w wyścigu o podpis Erlinga Haalanda wygra FC Barcelona? W teorii – scenariusz mało prawdopodobny, ale przecież nie takie rzeczy widzieliśmy już w piłce.
AKTUALIZACJA: Alf-Inge Haaland i Mino Raiola pojawili się dzisiaj na rozmowach również w Madrycie. Jutro planują spotkania z zarządem takich klubów jak Manchester City, Chelsea czy Manchester United.