Oba zespoły przystąpiły do spotkania z brakami kadrowymi. Jastrzębski Węgiel musiał radzić sobie bez Łukasza Wiśniewskiego, Benjamina Toniuttiego, Jurija Gladyra zaś Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle nie mogła skorzystać z Łukasza Kaczmarka oraz Przemysława Stępnia. Ubytki jednak nie pomniejszały wagi tego spotkania dla żadnej ze stron.
Walka o zemstę
Kędzierzynianie mieli szansę bezpośrednio odpłacić za przegrany w tym roku AL-KO Superpuchar Polski. Do tego przy okazji poprawiania swoją sytuacji w ligowej tabeli mogli równocześnie odebrać Jastrzębiom możliwość powrotu na fotel lidera. Zawodnicy Tuomasa Sammelvuo znacznie lepiej radzili sobie w pierwszym secie. Atakowali skuteczniej od przeciwnika i mieli większe korzyści z zakładanego bloku (dwa razy lepiej punktującego w pierwszej partii od Jastrzębskiego Węgla). No i końcówkę zamknęli z bezpieczną przewagą.
Oczywiście Jastrzębski Węgiel nie miał zamiaru się po prostu rozłożyć i poprawił swoją grę w drugim secie. Zaczął kreować przewagę przy użyciu broni wcześniej lepiej wykorzystywanej przez drużynę z Kędzierzyna-Koźlego. Potrafił zatrzymywać siatkarzy rywala imponującym blokiem. Do tego dokładał dobre przyjęcie często prowadzące do precyzyjnie wykańczanych akcji (najczęściej przez Stephena Boyera). Gospodarze dzięki temu zbudowali i utrzymali dystans pozwalający im na wyrównanie stanu rywalizacji.
Bez kontroli lotów
Jastrzębie dziko działały dalej i szybko oddaliły się punktowo. Górowali w ofensywie i dość pewnie zmierzali po objęcie prowadzenia. Co prawda pozwolili sobie na moment słabości, który trochę ożywił ZAKSĘ, ale ostatecznie wrócili na dobre tory. Statystycznie nie dominowali definitywnie, ale potrafili skrupulatnie kompletować kolejne oczka. Tak naprawdę najbardziej zdecydowanie przeważali na przyjęciu.
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle wróciła zmotywowana i skupiona. We wstępnej fazie umiała zbudować trzypunktową przewagę. Jednak ona wyjątkowo szybko jej się rozsypała. Koziołki po tej sytuacji nie zostały zneutralizowane całkowicie. To, co straciły, jeszcze raz odzyskały i finalnie doprowadziły do kolejnego remisu. Na pewno pomagały im nie najlepsze zagrywki Jastrzębskiego Węgla.
Naostrzone rogi Bartłomieja
Tak jak mecz o AL-KO Superpuchar Polski, tak i ligowe starcie zwycięzcę wyłoniło po tie-breaku. Tym razem lekcje ze wspólnej historii wyciągnęła ZAKSA. Bardzo dobrze prezentował się Bartłomiej Kluth, który przynosił swojej drużynie ważne punkty, notując przy tym wysoką skuteczność. Goście mieli kontrolę nad przebiegiem ostatniego seta, cały czas zachowując bezpieczną przewagę.