W ramach 28. kolejki PKO BP Ekstraklasy do Poznania przyjechali obecni mistrzowie kraju, mimo że nikt w lidze nie spogląda już na nich przez ten pryzmat. Lech miał okazję ograć największego rywala przy komplecie własnej publiczności, wyprzedzając przy tym Pogoń w tabeli. Co prawda pierwsza część zdania się nie sprawdziła, bo Kolejorz „tylko” podzielił się punktami z Legią. Niemniej jednak drugie założenie udało się wykonać, lecz pozostawiając przy tym dużo przestrzeni… ekipie Rakowa. Ale o tym może za chwilę.
Perspektywa: Lech Poznań
Cenny punkt czy strata dwóch? Taka pierwsza myśl nasuwa mi się w przypadku tego spotkania. Tutaj nie grało to, że dwa zespoły dzieli aktualnie 20 pkt w ligowej tabeli Ekstraklasy. Legia potrafi sprawić niespodziankę nawet w tak słabym dla siebie sezonie, stąd nie można było ich zlekceważyć.
Z drugiej strony — byli tego wieczoru spokojnie do ogrania i nie podlega to nawet dyskusji. Każdy trzeźwomyślący kibic, który oglądał to spotkanie, zgodzi się ze mną, że to Kolejorz dominował przez większość czasu gry, co jednak jak widzimy po końcowym rezultacie, nie przełożyło się na większą ilość zdobytych bramek. Kilka razy zabrakło szczęścia po stałych fragmentach gry (które swoją drogą były dzisiaj najsilniejszą bronią obydwu stron), czy też ostatniego dobrego podania, które otworzyłoby przestrzeń np. Ishakowi, by ten mógł znaleźć klarowną drogę do bramki. Chociaż szczerze mówiąc mam dziwne przeczucie, że w takiej formie jak dzisiaj, napastnik Kolejorza mógłby i tak tego nie wykorzystać.
Po tym meczu w Poznaniu raczej roi się więcej znaków zapytania, niż odpowiedzi. Najważniejsze pytanie — czy zespół Maćka Skorży wytrzyma presję w końcówce sezonu i pokaże jakościową piłkę? – Dzisiaj tego zabrakło. W następnej kolejce czeka ich ciężki wyjazd do Płocka (przypomnijmy, że Wisła walczy o europejskie puchary, a ostatnio zdołała nawet pokonać Pogoń w Szczecinie). Niezbyt wygodny teren.
Perspektywa: Legia Warszawa
Legia nie gra o mistrzostwo, ale po części też rozdaje karty
Ścisk w TOP3 jest naprawdę niesamowity. Co lepsze — każdej z tych drużyn zdarzają się potknięcia, ale ostatecznie nie potrafią tego wykorzystać między sobą. Patrząc na formę z ostatnich spotkań, to Raków Częstochowa prezentuje się najlepiej. Jutro podopieczni Marka Papszuna zmierzą się ze Śląskiem. Po tym meczu będą mogli zameldować się na fotelu lidera. Niemniej jednak czeka ich jeszcze bezpośrednie starcie z aktualnym wiceliderem, czyli Pogonią, która z kolei ma jeszcze przed sobą mecz z Legią.