Bunde…shit? Transfery z Bundesligi do Premier League – kto się sprawdził, a kto zawiódł

Bundesliga od lat jest jednym z najlepszych inkubatorów talentów w Europie. Niemieckie kluby potrafią wychować i rozwinąć piłkarzy, którzy później przyciągają uwagę gigantów z Premier League. Problem w tym, że nie każdy transfer z Niemiec do Anglii kończy się sukcesem. Wielu zawodników, którzy mieli błyszczeć na Wyspach, dziś walczy o minutę gry lub zmagają się z presją, której najwyraźniej nie udźwignęli. Kto rzeczywiście wzmocnił swój zespół, a kto okazał się kosztownym nieporozumieniem? Pod lupę bierzemy letnie transfery z Bundesligi do Premier League.

João Palhinha (Bayern → Tottenham)

Portugalczyk był ostatnio krytykowany w angielskich mediach, choć wypożyczenie za 5 mln euro trudno nazwać nieudanym. Tottenham zyskał solidnego zawodnika do środka pola, który wciąż potrafi zagrać na wysokim poziomie. Pytanie tylko, czy Palhinha rzeczywiście jest tak klasowym graczem, jak sugerowano przed jego wyjazdem z Monachium.

REKLAMA

Adam Aznou (Bayern → Everton)

9 mln euro za 19-latka bez szans na grę w Bayernie i bez debiutu w Premier League. Wydaje się, że Everton zapłacił głównie za nazwisko i potencjał. Klub z Goodison Park może mieć nadzieję, że inwestycja zwróci się w przyszłości – na razie to czysta zabawa. Tak na marginesie, czasem piłkarze polskich klubów są łączeni z zespołami Premier League, a rodzime media przekonują, że w Anglii widzą w nich wielki talent i mają wielkie plany. Takie transfery jak Aznou pokazują, że wydatek 9 mln euro jest niczym los na loterii. Może się uda, jak nie – to trudno. W przypadku byłego gracza Bayernu Monachium póki co niewielu jest w stanie powiedzieć po co w ogóle był ten transfer Evertonowi potrzebny.

Jonah Kusi-Asare (Bayern → Fulham)

Szwedzki napastnik również nie może liczyć na minuty. Wypożyczenie za 4 mln euro na razie wygląda jak pieniądze wyrzucone w błoto. Fulham zainwestowało, ale piłkarz – dosłownie – nie pojawia się na murawie.

Mathys Tel (Bayern → Tottenham)

10 mln euro za wypożyczenie, a potem 35 mln za transfer definitywny. Bayern kupił go za 20 mln, więc finansowo wyszedł na plus, jednak sportowo Tottenham na razie nie może być zadowolony. Tel nie został nawet zgłoszony do Ligi Mistrzów, a w Premier League głównie ogląda mecze z ławki. Pachnie delikatnie Timo Wernerem…

Florian Wirtz (Bayer → Liverpool)

Jeden z największych talentów niemieckiego futbolu, a jednak – jak dotąd – rozczarowuje. Wirtz w Liverpoolu wygląda na zawodnika, który jeszcze nie odnalazł rytmu i dynamiki znanej z Leverkusen. The Reds wierzą, że z czasem odpali, ale początek ma trudny. Załóżmy jednak, że z oceną tego ruchu trzeba poczekać. Zresztą, co pozostało mistrzom Anglii?

Jeremie Frimpong (Bayer → Liverpool)

Kolejny transfer, który miał być hitem. Z powodu problemów zdrowotnych Frimpong spędził na boisku zaledwie 84 minuty w 10 kolejkach Premier League. I na tym opis tego ruchu zakończymy.

Granit Xhaka (Bayer → Sunderland)

Wreszcie przykład z przeciwnego bieguna. Doświadczony Szwajcar stał się jednym z liderów rewelacyjnego Sunderlandu i jednym z najlepszych piłkarzy w zespole. To strzał w dziesiątkę – Xhaka udowodnił, że wciąż ma ogromny wpływ na grę drużyny. Faktem jest jednak, że Granit miał spore doświadczenie z angielskich boisk, wiedział, jaka jest specyfika rozgrywek, nie potrzebował okresu adaptacji. Wrócił i robi swoje.

Amine Adli (Bayer → Bournemouth)

21 mln euro i… 184 minuty gry. Transfer w stylu: „mamy pieniądze, więc spróbujmy”. Na razie Marokańczyk jest marginalną postacią i trudno uzasadnić ten wydatek sportowo.

Piero Hincapié (Bayer → Arsenal)

Ekwadorczyk leczył kontuzję i dopiero niedawno pojawił się w składzie. Ocena przedwczesna – warto poczekać, aż złapie rytm.

REKLAMA

Hugo Ekitiké (Eintracht → Liverpool)

Zaczął znakomicie – gole w dwóch pierwszych kolejkach Premier League – potem jednak zgasł. Pokazał przebłyski, lecz brakuje mu stabilności. Nie flop, ale też nie hit. W dalszej perspektywy czasu może okazać się wartościowym wzmocnieniem Liverpoolu, ale podobnie jak w przypadku Wirtza jego ocena ogranicza się do gdybania.

Jamie Gittens (BVB → Chelsea)

Chelsea zapłaciła 56 mln euro. Gittens osiem z dziesięciu spotkań zaczynał na ławce. W Londynie wciąż czekają na jego eksplozję formy, chociaż miał już momenty, gdy wyglądał naprawdę obiecująco. Zaryzykujemy dając małego plusa przy tym transferze, chociaż czekamy na więcej.

Benjamin Šeško (RB Lipsk → Manchester United)

76,5 mln euro i tylko dwa gole – to nie jest start, o jakim marzyli kibice United. Słoweński napastnik wpisuje się w schemat młodych zawodników, którzy nie potrafią odnaleźć się w realiach Old Trafford. Na razie – duży znak zapytania. Bez ironii, kluby Serie A mogą już zacierać ręce, bowiem zapowiada się na kolejnego gracza, który nie będzie spełniał oczekiwać w Manchesterze, za chwilę powalczy o koronę króla strzelców w barwach Napoli.

Xavi Simons (RB Lipsk → Tottenham)

Kosztował 65 mln euro, ma 13 występów, ale zaledwie jedną asystę. Hype był ogromny, efekty – mizerne. Simons ma potencjał, ale Premier League to brutalna weryfikacja. Na razie zawodzi.

Marvin Ducksch (Werder → Birmingham)

Transfery z Bundesligi do Premier League nie wypadają najlepiej, ale i na poziomie Championship można się sparzyć. 2 mln euro nie brzmi źle, ale Niemiec wciąż czeka na pierwszego gola i więcej leczy niż gra. W Werderze był skuteczny, w Anglii zniknął.

Nick Woltemade (Stuttgart → Newcastle)

75 mln euro to ogromna kwota, ale Niemiec już kilkukrotnie udowodnił, że potrafi zrobić różnicę. Gra regularnie, strzela i wygląda na piłkarza z realnym potencjałem. Bez wątpienia wypadł dotychczas lepiej niż Wirtz czy Simons, po których oczekiwano nieporównywalnie więcej — a przecież ciśnienie na Woltemade nie było wcale mniejsze. Ileż to były artykułów, że Newcastle popełnia olbrzymi błąd, przepłacając za piłkarza Stuttgartu…

Anton Stach (Hoffenheim → Leeds)

Niepozorny, ale bardzo udany ruch. 26-letni pomocnik za 20 mln euro okazał się solidnym wzmocnieniem. Gra regularnie i daje drużynie stabilność – idealny przykład transferu z głową, bez wielkiej pompy. Wielu innych zawodników o mocniejszych nazwiskach nie jest w stanie przebić się na boiskach Premier League, tymczasem piłkarz z przeciętnego Hoffenheim wszedł do rozgrywek i pokazuje się z dobrej strony. Można?

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    140,960FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ