Dariusz Stalmach. Jeszcze kilka godzin temu postać praktycznie anonimowa w pilkarskiej Polsce, obecnie człowiek, który może mówić o sobie „pogromca Legii Warszawa”. Oczywiście, już na wstępie musimy uspokoić euforii sympatyków Górnika. Ten chłopak ma 15 lat. Nie róbmy mu krzywdy, łącząc go za chwilę z Barceloną. Jeszcze wiele musi minąć, aż będziemy w stanie zweryfikować jego talent, ale jedno już wiemy. Stalmach nie wymiękł na tle gwiazd Legii i wygrał 6 z 9 pojedynków.
Paradoksalnie, Jan Urban w tym najważniejszym meczu sezonu (dla kibiców z Zabrza) pokazał, że ma odwagę stawiając na tak młodego piłkarza. Wcześniej bowiem, Górnik nie był skłonny do stawiania na młodzież i mówię również o ostatnim sezonie pracy Marcina Brosza. Zwróćmy uwagę, że w starciu przeciwko Legii, w składzie Zabrzan pojawiło się aż 7 Polaków. Legia w pierwszej jedenastce miała ich ledwie 3.
Dariusz Stalmach od pierwszej minuty walczył
Mam wrażenie, że w pewnym momencie nieco zgasł, ale cały zespół Górnika wówczas wyglądał nieco słabiej. Kluczowe, że chłopak wychodząc na murawę nie cieszył się samym faktem gry, tylko dołożył swoją cegiełkę. Bodajże 5 ta zdołał wyprzedzić rywala i odebrać piłkę. Dał impuls do pressingu i walki. 15 LAT! Umiejętności można się nauczyć, ale serducho do gry musi być, jeśli ktoś poważnie myśli o futbolu.
Tego charakteru zabrakło części graczy Legii
Mam wrażenie, że zbyt wielu tam przypadkowych grajków. Sytuacja w tabeli jest fatalna? Każdy punkt jest na wagę złota? Tego nie widać na murawie. To Górnik w końcówce walczył o zwycięstwo. O prestiż, chęć pokazania swojej wyższości. Zabrze było zmotywowane, a Legia? Zadowoliła się z remisu. Być może odpowiedź jest prostsza niż się wydaje. Wspomniany Stalmach grał dziś mecz życia. Dał z siebie wszystko, by Górnik mógł wygrać. Legia i jej gwiazdy? Oni już chyba dawno przyzwyczaili się do porażek…