Lider ograny. Jagiellonia wymęczyła trzy punkty w Płocku

Tydzień temu lider się nie nagrał – ulewa przeszkodziła w rozegraniu meczu z Cracovią. W piątek na rozpoczęcie 9. kolejki PKO BP Ekstraklasy pogoda jednak dopisała, a Wisła Płock i Jagiellonia Białystok mogły się zmierzyć ze sobią. Mecz „na szczycie tabeli” nie zawiódł, choć wyglądał inaczej, niż pewnie większość osób by się tego spodziewała.

A to dlatego, że na boisku stadionu w Płocku przeważali gospodarze. Wisła grała swoje i od początku narzuciła swoje warunki gry rywalom. W środku pola rządził i dzielił Dani Pacheco, obrona nie miała zbyt wiele do roboty, a z przodu cały czas zagrażał Iban Salvador. Gwinejczyk szukał sposobu, aby zaskoczyć defensywę rywali i nieraz mu się to udawało. Bramki nie strzelił, ale udało mu się przykładowo wywalczyć faul Yuki Kobayashiego, który obejrzał za to przewinienie żółtą kartkę. Niewątpliwym bohaterem Jagiellonii był Sławomir Abramowicz. To przede wszystkim jego zasługą było, że białostoczanie przed przerwą nie przegrywali. Jego dwie interwencje zatrzymały kolejno Quentina Lecoeuche oraz Žana Rogelja, a nie były to przecież najłatwiejsze do odbicia próby.

REKLAMA

Pod adresem młodego bramkarza można było sypać pochwały, ale stojący po drugiej stronie boiska Rafał Leszczyński pokazał, że też jest w formie. Jego podwójna interwencja po jednej z nielicznych okazji rywala naprawdę mogła się podobać.

Podopieczni Adriana Siemieńca nie mieli sposobu na solidnie grających gospodarzy. Problemy pojawiały się nawet z wychodzeniem spod własnej bramki oraz kryciem przeciwników we własnej szesnastce. Trochę więcej szczęścia i celności, a do szatni z golem schodziłby Wiktor Nowak, któremu w 13. minucie zabrakło paru centymetrów, aby sięgnąć do płaskiej wrzutki wyciągniętą nogą. Jaga poniekąd prosiła się o gola, ale się nie doprosiła.

SuperPululu

Druga połowa ożywiła nam się nieco, co trzeba złożyć na karb zmian. Adrian Siemieniec posłał z ławki najpierw Bernardo Vitala z Tarasem Romanchukiem, a następnie wpuścił Alexa Pozo i Afimico Pululu. Jakość potrzebna była Jagiellonii na cito. Szybko jednak uszło powietrze, a Wisła Płock wróciła do skutecznej gry w defensywie, hamując tym samym zapędy białostoczan. Jaga szarpała, ale nie mogła znaleźć tarana, który sforsowałby wrota do bramki Leszczyńskiego. Dopiero w 81. minucie przyszła pomoc w postaci rzutu karnego. Z jedenastu metrów skuteczny okazał się Pululu i wreszcie obejrzeliśmy gola. Zaraz po bramce mogliśmy mieć drugi cios – strzał Jesusa Imaza obronił jednak Leszczyński.

Płocczanie w defensywie grali niemalże bezbłędnie. Jedno niecelne kopnięcie spowodowało jednak, że cała praca poszła na marne. Jagiellonia Białystok wymęczyła to zwycięstwo – trzeba to powiedzieć wprost. Rzut karny okazał się zbawieniem dla białostoczan, którzy dzięki kompletowi oczek wskoczyli na ligowe podium – a przynajmniej na razie.

Wisła Płock – Jagiellonia Białystok 0:1 (Pululu 82′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    137,401FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ