W zeszłą niedzielę Barcelona w końcu zagrała na miarę swoich możliwości. Zespół Flicka był wyraźnie lepszy od Valencii i zdominował rywala w każdym aspekcie. Dobry mecz rozegrał także Robert Lewandowski, który w swoim 150. występie zdobył dublet. Jednak całe show skradł Fermin Lopez, rozgrywając kompletne spotkanie.
Robert Lewandowski coraz bliżej pierwszego składu
Od początku sezonu Flick jasno dał do zrozumienia, że rolę pierwszego napastnika przejmuje Ferran Torres. Hiszpan bardzo dobrze prezentował się w meczach przedsezonowych i rozpoczął ligę od dwóch strzelonych bramek. „El Tiburón” daje Barcelonie wiele możliwości w konstruowaniu akcji, grze na jeden kontakt oraz tworzeniu sytuacji bramkowych. Obecnie jednak najsłabszym punktem Ferrana jest skuteczność. Według portalu statystycznego FotMob, w pierwszych czterech kolejkach zmarnował aż sześć dogodnych okazji. W samym meczu z Valencią powinien był zdobyć co najmniej dublet.
Robert Lewandowski miał natomiast utrudniony początek sezonu przez kontuzję. W dwóch pierwszych meczach rozegrał łącznie zaledwie 28 minut i wyglądał bardzo słabo. Przełom nastąpił jednak w starciu z Valencią – najlepszy strzelec Barcelony z poprzedniego sezonu spędził na boisku 23 minuty, zdobył dwie znakomite bramki i poruszał się bardzo dobrze.
Taka postawa Lewego może sprawić, że w czwartkowym spotkaniu przeciwko Newcastle to właśnie on rozpocznie mecz od pierwszej minuty.
Wypychani zawodnicy okazali się kluczowi
Podczas letniego okna transferowego dużo mówiło się o możliwym transferze Fermína Lópeza do Chelsea. Temat ciągnął się niemal przez cały sierpień. W dwóch pierwszych kolejkach było widać, że plotki miały spory wpływ na zawodnika i znacząco odbiły się na jego formie sportowej. Drugim piłkarzem, który również mógł opuścić klub, był Marc Casadó. W jego przypadku powodem miały być problemy finansowe Barcelony oraz konieczność zapewnienia rejestracji nowym zawodnikom.
W meczu z Valencią wspomniana dwójka okazała się bezcenna. Fermín był motorem napędowym każdej akcji Blaugrany, wygrywał wiele pojedynków, świetnie prezentował się fizycznie i zdobył dwie bramki. Ponadto został wybrany zawodnikiem meczu. Natomiast Casadó był cichym bohaterem spotkania – znakomicie współpracował z Pedrim, notował wiele odbiorów, zapewniał równowagę w środku pola, a swój znakomity występ dopełnił asystą.
Znakomite zmiany oraz przebudzenie Rashforda
Po transferze Marcusa Rashforda wielu kibiców Barcelony wierzyło, że znakomitego Anglika da się jeszcze „odgruzować”. Początek wychowanka Manchesteru United nie należał do udanych, jednak pierwsze oznaki lepszej gry były widoczne już w meczu z Nietoperzami. Nowy skrzydłowy Barcelony był bardzo aktywny i decydował się na wiele nieszablonowych rozwiązań. Swój solidny występ okrasił asystą do Raphinhi. Mimo że był to najlepszy mecz Rashforda, wciąż nie można go uznać za w pełni optymalny. Zawodziła go decyzyjność, a dodatkowo miał problem z timingiem podań od partnerów.
W starciu z Nietoperzami każda decyzja Flicka zamieniała się w złoto. Świetnie zaprezentowały się oba boki obrony, dobrze funkcjonował środek pola, a napastnicy zdobywali bramki seryjnie. W końcu też Niemiec trafił ze zmianami – aż czterech rezerwowych zakończyło mecz z golem lub asystą. Dubletami popisali się Raphinha oraz Robert Lewandowski, a asysty zanotowali Dani Olmo i Marc Bernal.
Dla Bernala był to wyjątkowy mecz, ponieważ wielki talent La Masii musiał pauzować aż rok z powodu kontuzji. Jego powrót na boisko również długo się opóźniał, ale w meczu z Valencią Hiszpan w końcu dostał zielone światło i odwdzięczył się asystą przy drugiej bramce Lewandowskiego.
Joan Garcia z wymarzonym startem w Barcelonie
Po transferze najlepszego bramkarza poprzedniego sezonu kibice oczekiwali bardzo wiele. W jego przypadku pojawiały się obawy, że w Barcelonie nie będzie miał tylu okazji do wykazania się jak w Espanyolu, a jego skuteczność nie będzie już tak wysoka. Jednak Joan bardzo szybko zaaklimatyzował się w Blaugranie i od razu został numerem jeden między słupkami. Hiszpan próbkę swoich umiejętności zaprezentował już w spotkaniu z Rayo, gdzie w pojedynkę uratował Barcelonę, choć nie został wybrany piłkarzem meczu. W 4. kolejce co prawda rywale rzadko zagrażali jego bramce, ale za to popisał się świetną grą nogami i spokojem pod presją przeciwnika.