Manchester City już nie potrzebuje piłki, aby wygrywać

Od momentu zatrudnienia Pepa Guardioli przez Manchester City mieliśmy okazję oglądać już kilka wersji tej drużyny. Byli szeroko ustawieni skrzydłowi i boczni obrońcy schodzący do środka. Był wariant z dwoma fałszywymi dziewiątkami czy też bardziej defensywny z nominalnymi środkowymi defensorami na bokach obrony. W poprzednim sezonie coraz częściej mogliśmy też oglądać Manchester City bardziej bezpośredni, stosujący dalekie podania. Guardiola nieustannie zmienia taktykę i tak dostosowuje sposób gry, aby przeciwnicy nie mieli za łatwo rozczytać jego drużyny. Do tej pory nie zmieniało się tylko jedno – The Citizens zawsze chcieli mieć piłkę przy nodze i w ten sposób kontrolować mecz. Początek tego sezonu wskazuje, że i w tej kwestii może dojść do zmiany.

Manchester City a posiadanie piłki

Kiedy Guardiola obejmował Manchester City niemal oczywiste było to, jak zmieni się ich sposób gry. Zarówno w Barcelonie, jak i Bayernie Hiszpan preferował styl gry oparty na długim utrzymywaniu się przy piłce, dużej liczbie krótkich podań i cierpliwym budowaniu ataków pozycyjnych. Po przejęciu The Citizens, zaczęli oni podążać dokładnie w tym samym kierunku. Jak dotąd we wszystkich sezonach pod wodzą Guardioli Manchester City miał najwyższe posiadanie w całej Premier League. W każdym sezonie wskaźnik ten wynosił powyżej 60%.

REKLAMA

W trwających rozgrywkach The Citizens również są w czołówce pod względem posiadania piłki. Ich średni wskaźnik wynosi 57% i pod tym względem ustępują tylko Liverpoolowi, Chelsea i Tottenhamowi. Oczywiście za nami dopiero cztery kolejki nowego sezonu i trudno na tej podstawie wyciągać wnioski. Niemniej jednak, warto zwrócić uwagę na posiadanie piłki Manchesteru City w poszczególnych meczach. W obu spotkaniach, które przegrali (0:2 z Tottenhamem i 1:2 z Brighton) byli przy piłce przez ponad 60% czasu. Z kolei w dwóch wygranych starciach (4:0 z Wolves i 3:0 z Manchesterem United) – posiadanie piłki było niższe. Przeciwko Wilkom wskaźnik ten wyniósł 58%, natomiast w derbach Manchesteru zaledwie 45%.

Groźniejsi bez piłki

Manchester City nie potrzebuje już być długo przy piłce, aby kreować sytuacje. Według danych z portalu Fotmob najwyższy wskaźnik xG (goli oczekiwanych) zanotował właśnie w ostatniej kolejce przeciwko derbowemu rywalowi (2,63), a więc w meczu, w którym miał zdecydowanie najniższe posiadanie piłki. Zmiana nastawienia Manchesteru City była widoczna szczególnie po objęciu prowadzenia. W pierwszej połowie Obywatele byli przy piłce przez 60% czasu i wymienili prawie dwa razy więcej podań. Niemniej jednak, oddali tylko cztery strzały, z czego dwa celne, a wskaźnik xG wyniósł 0,3. Natomiast w drugiej części gry — mimo że mieli tylko 30% posiadania piłki i wymienili ponad dwa razy mniej podań niż przeciwnik – tworzyli znacznie więcej zagrożenia. The Citizens w drugich 45 minutach oddali dziewięć strzałów, w tym wszystkie z pola karnego, z czego cztery były celne. Ich współczynnik xG wyniósł 2,33.

Oczywiście trzeba też dodać, że po przerwie United również stworzyło sobie więcej sytuacji niż przed (1,49 xG przy 0,03 w pierwszej części spotkania). W drugiej połowie – w przeciwieństwie do pierwszej – to ekipa Rubena Amorima oddała więcej strzałów i częściej była w polu karnym rywala. Choć z drugiej strony aż 10 z 12 strzałów Czerwone Diabły oddały już przy wyniku 0:3. Podobną taktykę The Citizens zastosowali w spotkaniu z Wolves. Po wyjściu na prowadzenie pozwolili rywalom rozgrywać, ustawiając się w średnim bądź niskim bloku i liczyli na szybkie kontrataki. W taki sposób właśnie zdobyli drugiego oraz trzeciego gola. W całej drugiej połowie to rywale mieli wyższe posiadanie piłki.

Manchester City inaczej kontroluje mecz

Początkowe kolejki trwającej kampanii sugerują, że Guardiola może zmienić nieco podejście do kontrolowania meczu przy korzystnym wyniku. Do tej pory Manchester City prowadząc, zawsze dążył do tego, aby jak najdłużej utrzymywać się przy piłce. Posiadanie futbolówki traktował jako broń defensywną. Im dłużej byli przy piłce, tym krócej był przy niej przeciwnik, a co za tym idzie, miał mniej okazji do stworzenia zagrożenia pod ich bramką. The Citizens nie chcieli za wszelką cenę iść po kolejne gole. Ich głównym celem było zmuszenie rywali do biegania za piłką i stopniowe odbieranie im chęci do gry oraz wiary w to, że są w stanie odwrócić niekorzystny wynik.

W trwającym sezonie w konfrontacjach z Wolves i Manchesterem United zespół Guardioli chętniej oddawał inicjatywę rywalowi. Manchester City zapraszał ich na swoją połowę, aby po odbiorze wykorzystać wolne przestrzenie za linią obrony. Najlepszym tego przykładem był gol Erlinga Haalanda na 3:0 w derbach Manchesteru. Nieco inaczej wyglądało to w starciu z Brighton. Wówczas Obywatele chcieli dowieźć zwycięstwo poprzez kontrolę meczu z piłką przy nodze. Do 60. minuty i poczwórnej zmiany przeprowadzonej przez Fabiana Hurzelera wychodziło im to bardzo dobrze. Później jednak po raz kolejny dały o sobie znać problemy Manchesteru City z zatrzymywaniem szybkich, bezpośrednich ataków.

Zmiana w grze bez piłki

W poprzednim sezonie głównym problemem Manchesteru City było właśnie powstrzymywanie kontrataków. The Citizens nie pozwalali rywalom na wiele strzałów, jednak przeważnie były one oddawane z dogodnych pozycji. Ekipa Guardioli dopuściła do najmniejszej liczby strzałów oraz drugiej najmniejszej liczby celnych uderzeń. Niemniej jednak, pod względem xGC (gole oczekiwane stracone) byli dopiero na siódmym miejscu, a do większej liczby „dużych szans” dopuściło tylko osiem zespołów. Rywale Manchesteru City oddawali także strzały z najbardziej dogodnych pozycji, nie uwzględniając rzutów karnych (0,13 npxG/strzał).

Lekarstwem na te kłopoty miało być letnie okno transferowe. Manchester City sięgnął w większości po piłkarzy, którzy podniosą poziom intensywności. Niemniej jednak, Guardiola prawdopodobnie doszedł też do wniosku, że warto coś zmienić w dotychczasowym sposobie bronienia. Manchester City nie stosuje już tak często wysokiego pressingu, a chętniej ustawia się w średnim bądź niskim bloku, czekając na błąd rywala i możliwość przejścia do szybkiego ataku. Ich wskaźnik PPDA określający na ile podań pozwala dany zespół zanim podejmie próbę odbioru w ostatnim meczu wyniósł aż 19,2. Był to trzeci najwyższy wynik (im wyższy wynik tym mniej intensywny pressing) ze wszystkich zespołów w ostatniej kolejce.

Mniej intensywny pressing od The Citizens (13 PPDA) w obecnym sezonie stosuje jak dotąd tylko sześć zespołów. Z kolei w pierwszych czterech kolejkach tylko cztery drużyny podjęły mniej prób odbiorów w ofensywnej tercji. Już w poprzednim sezonie The Citizens nie byli tak aktywni w pressingu jak we wcześniejszych latach. W obu tych statystykach plasowali się w środku stawki. Po pierwszych meczach wydaje się, że w trwających rozgrywkach Guardiola pójdzie jeszcze krok dalej. Tak grający Manchester City jak w niedzielnych derbach Manchesteru możemy oglądać coraz częściej. Najważniejsze jednak jest to, że taki sposób gry przynosi pożądane efekty.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    137,242FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ