Mistrzowie Anglii po spotkaniu, które przeszło przez najróżniejsze fazy, pokonali Newcastle 3:2. Bramki dla gości zdobyli Gravenberch, Ekitike i debiutujący w drużynie Ngumoha. Gospodarze odpowiedzieli golami Guimarãesa i Osuli.
Osoby, które zdecydowały się obejrzeć poniedziałkowy hit kolejki, mogły przez dłuższą chwilę zastanawiać się, czy aby przypadkiem nie porwał ich wehikuł czasu i nie cofnął o parę dobrych lat wstecz. Spotkanie na St James’ Park bardziej niż starcie między topowymi ekipami przypominało bowiem pojedynek Portsmouth z Wigan z początku lat dwutysięcznych.
Mecz przepełniały faule i ciągle dyktowane stałe fragmenty gry, a w stylu obu drużyn dominowała przysłowiowa laga. Tempu spotkania nie pomagał także arbiter Simon Hooper, który gwizdał dosłownie wszystko. W pierwszych 30 minutach najciekawszą sytuacją było uderzenie z rzutu wolnego Tonaliego, które… wylądowało na aucie.
Przebieg gry mógł martwić szczególnie fanów Liverpoolu
O ile Sroki miały pojedyncze zrywy dzięki Gordonowi i Elandze, o tyle The Reds w ofensywie byli zupełnie bierni. I nagle, gdy kibicom już zaczynały kleić się oczy, przyszedł moment, po którym cały czerwony sektor poderwał się z miejsc. Ryan Gravenberch, po przyjęciu piłki około 20. metra, posłał strzał imienia Toniego Kroosa i umieścił futbolówkę w siatce. Piłka, kozłując, wpadła do bramki, ocierając się o słupek i zostawiając Nicka Pope’a w kompletnym bezruchu. Gol kolejki – Liverpool jednym błyskiem geniuszu wywalczył prowadzenie.
Dziesięć minut później, tuż przed zejściem do szatni, miało miejsce kolejne kluczowe wydarzenie. Anthony Gordon zupełnie niepotrzebnie z impetem wjechał w nogi Virgila van Dijka. Faul był absurdalny, miał miejsce na połowie gości i niósł poważne konsekwencje. Gordon obejrzał czerwoną kartkę i Newcastle musiało kończyć mecz w dziesiątkę.
Druga połowa rozpoczęła się w zupełnym kontraście do pierwszej
Już po 30 sekundach Liverpool prowadził 2:0. Hugo Ekitike uderzył z 16. metra i po drugiej w tym meczu asyście Cody’ego Gakpo, umieścił piłkę w siatce. Francuz miał nieudane pierwsze 45 minut – był niedokładny i sprawiał wrażenie, że jego trzeci występ w barwach Liverpoolu, tym razem z poważniejszym rywalem, zakończy się niepowodzeniem. Nic bardziej mylnego. Ekitike trafił po raz kolejny i powoli zaczyna udowadniać, że może dać drużynie regularność, której brakowało jego poprzednikom.
Zaskakująco, po stracie drugiej bramki to Newcastle przejęło inicjatywę. Szybko zdobyli gola kontaktowego – w 56. minucie Bruno Guimarães głową wpakował piłkę do siatki. Po golu gospodarze stworzyli jeszcze kilka dobrych okazji, ale czujny między słupkami był Alisson. Przełamanie nastąpiło jednak pół godziny później. W 87. minucie William Osula najlepiej odnalazł się w polu karnym i mieliśmy remis. Scenariusz meczu pisał niesamowitą historię.
Końcówka była niesamowicie intensywna
Sędzia doliczył aż 11 minut, a piłka wędrowała od jednego pola karnego do drugiego. Gdy wydawało się, że wszystko skończy się podziałem punktów, w drużynie Liverpoolu wyłonił się nieoczekiwany bohater. W 100. minucie meczu debiutujący w Premier League 16-letni Rio Ngumoha precyzyjnym strzałem sfinalizował piękną akcję gości i postawił kropkę nad i. The Reds wywieźli ze St James’ Park komplet punktów w iście dramatycznych okolicznościach.