7 goli i wielkie emocje. Manchester United pokonuje Wolves!

Spotkania Manchesteru United w obecnym sezonie przynoszą kibicom wiele emocji, jednak niestety — głównie tych negatywnych. Ostatnio rozgoryczenie fanów przyniosło dodatkowo postępowanie Marcusa Rashforda. Anglik przesadził z imprezowaniem do tego stopnia, że nie trafił na trening. Niby przeprosił (czego nie zrobił Jadon Sancho) i poniósł odpowiedzialność… Ale przy pierwszej okazji zameldował się ponownie w wyjściowej 11. Rok temu z kolei spóźnił się na zbiórkę przed meczem z Wolves i trafił na ławkę. Wszedł, strzelił bramkę na wagę zwycięstwa. Dziś dostał szansę powtórki.

REKLAMA

Odkupywać błędy należy jak Rashford, nie jak Sancho

Rashford już na początku spotkania uciszył krytyków, znajdując drogę do siatki. Jego drużyna również całkowicie dominowała Wolves. W 12. minucie United miało aż 94% posiadania piłki! Kilka minut później Casemiro wyśmienitym zagraniem wyprowadził kontratak, który powinien zakończyć się przynajmniej strzałem na bramkę. Alejandro Garnacho nie popisał się jednak techniką, fatalnie dogrywając piłkę partnerom z ataku. Mecz za to stał się bardziej wyrównany. Wilki zaczęły radzić sobie coraz lepiej w ataku, ale przewaga przyjezdnych i tak była widoczna. W 22. minucie Rashford bardzo dobrze wypuścił Luke Shawa, który zaliczył asystę przy kolejnym trafieniu w Premier League Rasmusa Hojlunda.

United nie przestawało atakować. Po dograniu piłki z rzutu wolnego Bruno Fernandesa, Casemiro był blisko strzelenia bramki. W 31. minucie było blisko kuriozalnego trafienia. Po nieudanym zagraniu Bruno, obrońcy gospodarzy zachowali się, jakby byli serem szwajcarskim, a przez ich „dziury” przeszedł Hojlund. Wywarł on presję na bramkarzu, ale Jose Sa zachował spokój i uchronił swoją drużynę przed stratą kolejnego gola. Przed końcem pierwszej połowy Duńczyk strzelił jednak drugą bramkę w tym spotkaniu. No, ale cóż, została ona nieuznana przez to, że był na spalonym. Sama akcja za to dowodziła o tym jak piłkarze drużyny z Manchesteru byli mocno zmotywowani. Chwilę później Casemiro był na widocznym spalonym, więc i kolejne trafienie nie zostało uznane.

Wolves spróbowało odzyskać ten mecz

Już po wznowieniu gry w drugiej połowie, Czerwone Diabły były bliskie podwyższenia wyniku. Strzał Bruno Fernandesa został jednak szczęśliwie zablokowany, a tak kto wie, czy tak mocne uderzenie nie przekreśliłoby szans Wolves na podjęcie walki. Chwilę później Lisandro Martinez uratował swoją drużynę przed golem kontaktowym. Na wślizgu wybił piłkę prosto w linii bramkowej. Dziesięć minut później mecz dalej nie zwalniał. Pachniało golem dla United, Hojlunda strzał jednak wybronił Jose Sa, ponownie ratując swoją drużynę.

W 68. minucie Casemiro drasnął w polu karnym Pedro Neto. Był to bardzo minimalny kontakt, ale jednak utwierdzający w przekonaniu, że Brazylijczyk w obecnym sezonie gra zdecydowanie poniżej oczekiwań. Pomocnik nawet nie celował w piłkę i nie ma co się dziwić, że nowi właściciele United ponoć chcą się go pozbyć. Jedenastkę wykonał Pablo Sarabia, który chwilę wcześniej wszedł z ławki. Inicjatywę przejęli gospodarze, więc Erik ten Hag postanowił zmienić piłkarzy, w tym winowajcę straconej bramki.

Na ratunek Scott McTominay

McTominay wszedł po okresie kontroli spotkania przez Wolves i strzelił bardzo ważną bramkę po rzucie rożnym. Chwilę przed końcem po takim samym stałym fragmencie gry, Max Kilman zdobył kontaktowego gola dla swojej drużyny. W polu karnym zgubił go młodziutki Kobbie Main0o.

Piłkarze United nie chcieli zostać dłużni swoim rywalom. Garnacho świetnie poprowadził piłkę na skrzydle, ale niestety po raz kolejny zanotował słabe podanie. Jego adresatem był Antony, któremu udało się je przyjąć przed polem karnym. Został jednak mocno zaatakowany od tyłu przez rodaka, Matheusa Cunhe. W doliczonym czasie gry McTominay był z kolei bliski ustrzelenia kolejnego dubletu w tym sezonie. Wilki jednak wypuściły zabójczą kontrę i Neto ustrzelił upragnioną bramkę w tym spotkaniu. Na tablicy świetlnej pojawił się remis 3:3, ale Mainoo strzelił przepiękną, debiutancką bramkę w Premier League. Szczery, olbrzymi uśmiech sir Alexa Fergusona. Niesamowita sytuacja, w której 18-latek kiwa kilku rywali i strzela drugą bramkę w kolejnym spotkaniu. Piłkarz stycznia według kibiców United zapewnił im cenne 3 punkty, w bardzo ciężkim boju. Na stadionie, na którym dużo mocniejsze drużyny polegały, jak chociażby City.

Wolverhampton — Manchester United 3:4 (Sarabia 71′, Kilman 85′, Neto 90+5′ – Rashford 5′, Hojlund 22′, McTominay 75′, Mainoo 90+7′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,605FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ