26 strzałów Widzewa Łódź i… porażka z Wartą Poznań

Od czasu przejęcia zespołu przez Daniela Myśliwca, Widzew Łódź przegrał tylko jeden ligowy mecz, a ostatni mecz z Rakowem Częstochowa udowodnił, że potyczka z tym zespołem może być twardym orzechem do zgryzienia. W przekroju całego sezonu Widzew świetnie sobie radzi przed własną publicznością, ponieważ wygrał cztery z pięciu meczów, a jedyna porażka nadeszła w starciu z liderem — Śląskiem Wrocław. Do Łodzi przyjechała Warta Poznań, która przed tym spotkaniem uzbierała tylko punkt mniej. Podopieczni Dawida Szulczka w październiku nie przegrali, lecz prawdę mówiąc, siła rażenia rywali nie była najwyższa. Był to mecz drużyn ze środka tabeli aspirujących o wejście do czołowej ósemki.

REKLAMA

Widzew grał, a Warta strzelała

Lekkim faworytem tego spotkania byli gospodarze. Potwierdzenie tej tezy było widać w pierwszym kwadransie gry. To podopieczni Daniela Myśliwca prowadzili grę. Tworzyli sobie groźne okazje, lecz brakowało skuteczności i postawienia kropki nad „i”. Warciarze tak naprawdę przez ten okres nie wychodzili z własnej połowy. Tak jakby pogodzili się z tym, że to piłkarze Widzewa w tym meczu będą dłużej w posiadaniu piłki.

Gdy wydawało się, że bramka dla Widzewa Łódź to tylko kwestia czasu, do głosu doszli goście. Wystarczyła jedna porządniejsza akcja i piłkarze Dawida Szulczka wyszli na prowadzenie. W 20. minucie swojego pierwszego gola w barwach Warty Poznań strzelił Marton Eppel. Goście pokazali swoim rywalom, co to znaczy skuteczność. Nie potrzebowali wielu prób podejścia pod bramkę Widzewa. Zrobili jedną konkretną, z której padł gol.

źródło: CANAL+ SPORT w serwisie X

Po strzelonej bramce goście cofnęli się pod swoją bramkę. Tak naprawdę jedyne co ich interesowało to bronienie dostępu do swojej bramki. Wiemy doskonale, że Warta Dawida Szulczka jest bardzo dobrze zorganizowaną drużyną w defensywie. Umiejętnie przesuwają się za piłką i bardzo kolektywnie oraz szczelnie bronią. Z tym sobie Widzew nie potrafił poradzić. Zespół gospodarzy był wizualnie lepszy, lecz wynik tego kompletnie nie pokazywał. Warta miała pomysł na ten mecz i go bardzo skutecznie realizowała. Najważniejszy na końcu jest wynik, a ten dla Warciarzy było co by nie mówić korzystny.

Próby przebicia się przez poznański mur

Wartę w drugiej połowie nie obchodziło nic poza bronieniem korzystnego wyniku. Widzew szarpał, atakował, lecz cytując klasyka: „piłka nie chciała wpadać do bramki”. Łodzianie powinni spokojnie prowadzić w tym meczu kilkoma bramkami. Tworzyli sobie bardzo dogodne sytuacje. Jednak brakowało spokoju i przede wszystkim skuteczności. Dlatego Warta prowadziła w tym meczu. Nie stworzyła sobie wielu okazji. Zrobiła jedną dobrą akcję i umieściła piłkę w siatce. Czasami tak trzeba. Wiedział Dawid Szulczek, że oddanie piłki Widzewowi może być dobrym pomysłem. Warta nie jest w tym dobra, a gospodarze cierpią na brak Bartłomieja Pawłowskiego, który jest jednym z głównych kreatorów akcji ofensywnych. Okazje były, lecz często te ataki były bardzo przewidywalne.

Widzew grał jeden z najlepszych, o ile nie najlepszy mecz w sezonie. Nie potrafili jednak przełamać poznańskiego muru. Łodzianie odnieśli drugą domową porażkę w tym sezonie. Warta oddała jeden celny strzał na bramkę, który zamieniła na gola. Nie chciało dzisiaj wpaść Widzewowi. Tak jakby ktoś powiedział, że nie mają prawa tego meczu wygrać. Zwycięstwo Warty sprawia, że awansowali podopieczni Dawida Szulczka na 9. miejsce. Widzew niebezpiecznie osuwa się na 14. miejsce, mając 5.punktów przewagi nad strefą spadkową. Jednak z taką grą jak w dzisiejszym spotkaniu nie ma co specjalnie bić na alarm w Łodzi.

Widzew Łódź — Warta Poznań 0:1 (Eppel 20′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,607FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ