Wznieśli się na wyżyny mimo problemów – Liverpool górą w hicie kolejki!

To był rzadki mecz w ostatnich latach, kiedy starcie Liverpoolu z Manchesterem City miało wyraźnego faworyta, a był nim oczywiście zespół Pepa Guardioli. Dziś Liverpool pokazał, że jednak nie można ich skreślać, a twierdza Anfield ciągle pozostaje niezdobyta. Mimo wyrównanego meczu toczonego w świetnym tempie to zespół Jurgena Kloppa strzelił tego jedynego gola, który okazał się zwycięski.

REKLAMA

Liverpool przystępował do meczu z problemami kadrowymi.

W ostatnim czasie kontuzje prześladują Liverpool, co sprawiło, że na dzisiejszy mecz z Manchesterem City Jurgen Klopp zmuszony był wystawić na prawej stronie Jamesa Milnera. Podstawowy prawy obrońca Trent Alexander-Arnold jest kontuzjowany, a jego zmiennik Joe Gomez musiał przejść na środek obrony w obliczu urazów Matipa i Konate. Przy Harveyu Elliocie grającym przed Milnerem łatwo było na papierze zlokalizować słaby punkt The Reds podczas bronienia. Prawa strona Liverpoolu spisywała się jednak w defensywie całkiem nieźle. Cały Liverpool grał nieco bardziej zachowawczo niż ma to miejsce zazwyczaj, ale nic w tym dziwnego. Mierzyli się w końcu z najsilniejszą ofensywą ligi, a wysoki pressing, którym imponował ten zespół w poprzednich sezonach od początku obecnych rozgrywek po prostu nie działa. Klopp jakiś czas temu zmienił więc ustawienie na 4-2-3-1/4-4-2 i na razie konsekwentnie się tego trzyma.

To był mecz, w którym ważną rolę odgrywały fazy przejściowe.

Szczególnie dla Liverpoolu był to kluczowy element w tym spotkaniu. Ustawienie Mohameda Salaha na szpicy i zagrywanie do niego podań na wolne pole było stałym punktem programu w dzisiejszym spotkaniu. I właśnie w taki sposób gospodarze objęli prowadzenie. Zrobili to w najszybszy możliwy sposób. Alissona wyłapał przeciągnięte dośrodkowanie De Bruyne’a z rzutu wolnego i od razu uruchomił Salaha. Egipcjanin wykorzystał błąd Cancelo i w sytuacji sam na sam pokonał Edersona.

Manchester City przez większość meczu prowadził grę, ale nie była to dominacja, do której przywykliśmy w ich wykonaniu. Zespół Pepa Guardioli też nie stronił od bardziej bezpośrednich środków, kiedy była ku temu okazja, ale dziś obrońcy Liverpoolu spisali się na medal.

The Citizens nie zagrali złego meczu. Być może brakowało im błysku w ostatniej tercji boiska, jednak dziś zagrali z godnym siebie rywalem. Oczywiście, wszyscy wiemy, jak rozpoczął ten sezon Liverpool, ale to ciągle zespół, który na własnym stadionie w Premier League ostatnio przegrał w marcu 2021 roku, a od zmiany ustawienia spisuje się znacznie lepiej (tak, przegrali z Arsenalem na Emirates, ale obecnie to jeden z najtrudniejszych terenów). No i pamiętajmy o nastawieniu mentalnym, w końcu rywalizacja obu klubów to wizytówka Premier League w ostatnich latach.

***

Fanów Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,609FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ