Tottenham gra jak najlepsze zespoły Antonio Conte

Cztery gole z Leeds, piątka wrzucona Evertonowi, trzy przeeciwko West Hamowi i dzisiaj kolejna kanonada – pięć strzelonych bramek Newcastle. Były zawirowania, żalenie się w mediach, ale koniec końców Antonio Conte stworzył maszynkę do demolowania rywali. Bo tak ostatnia gra Tottenham. Koguty przypominają typowy zespół Conte w primie i dają mocne sygnały derbowemu rywalowi, że nie zamierzają odpuszczać w walce o czwarte miejsce.

REKLAMA

Wyklarowana pierwsza jedenastka

Lloris – Doherty, Romero, Dier, Davies, Reguilon – Bentancur, Hojbjerg – Kulusevski, Kane, Son. Każdy fan Tottenhamu obudzony w środku nocy wyrecytuje podstawowy skład z ostatnich miesięcy. Dziś akurat nie mógł zagrać Reguilon, ale Emerson, który go zastąpił (Doherty przeszedł na lewe wahadło) zdobył bramkę, choć w wielu fragmentach meczu wydawał się być najsłabszym punktem zespołu. Antonio Conte lubi pracować z wąską grupą piłkarzy. Ma swoich żołnierzy, którym ufa, bo zrozumieli o co chodzi w jego stylu gry. Włoski szkoleniowiec, jak mało kto przeciętnych piłkarzy potrafi przemienić w użytecznych zadaniowców. Doherty przez półtora roku nie mógł odnaleźć się w nowym miejscu, a odkąd wskoczył do składu miał bezpośredni udział przy 5 bramkach w 6 meczach. Kulusevski został odzyskany i niemal co mecz dorzuca kolejne liczby do klasyfikacji kanadyjskiej. Dier w defensywie jest pewniejszy niż kiedykolwiek.

Nie tak dawno temu na łamach naszej strony pisaliśmy o tym, że Tottenham musi ustabilizować formę. Wówczas nie potrafili wygrać dwóch meczów z rzędu od kilku miesięcy i kapitalne występy przeplatali z beznadziejnymi. Aktualnie mają serię trzech zwycięstw, a w 4 z ostatnich 5 meczów zagrali tak, jakby byli zespołem pretendującym do walki o mistrzostwo. Oczywiście, nie możemy wykluczać, że za tydzień na boisko znów wyjdzie zespół „przebierańców”, jednak wydaje się, że złapali regularność. Paradoksalnie pomogło im odpadnięcie z rozgrywek pucharowych, bo Conte wreszcie mógł spokojnie popracować z zespołem. Coraz częściej widać typowe schematy dla jego zespołu. Dużo przyspieszenia gry na jeden kontakt, uruchamianie wahadeł w odpowiednim momencie, klasowe wychodzenie spod pressingu. Wyciąganie rywala, aby błyskawicznie przenieść grę do przodu i skorzystać z przestrzeni za linią obrony. Tottenham po raz pierwszy od kadencji Mauricio Pochettino potrafi grać widowiskowo.

Tottenham – najlepszy zespół ostatnich pięciu kolejek?

Od marca Tottenham strzelił 17 bramek w 5 meczach. Drugi zespół (Liverpool) 13-krotnie trafiał do siatki. Żadna drużyna nie wygląda tak dobrze w ofensywie, jak Koguty. Nie chodzi nawet o samą liczbę strzelanych bramek, bo liczba sytuacji, które sobie stwarzają również jest imponująca. Średnie xG/mecz z tego okresu to 2,61. O ile Manchester City, Liverpool, czy nawet Chelsea i Arsenal często grają „oszczędnie”, stawiają na kontrolowanie meczów i po objęciu prowadzenia przechodzą na tryb ekonomiczny, tak Tottenham ciągle wciska gaz do dechy. Bije i patrzy, jak rywal puchnie. Szukając fajerwerków to od jakiegoś czasu właśnie na nich należy spoglądać w pierwszej kolejności.

Teoretycznie w ostatnich sześciu meczach Tottenham nie zmniejszył straty punktowej do Arsenalu (obie drużyny zdobyły po 12 punktów). Kiedy jednak popatrzymy na bilans bramkowy to zespół Antonio Conte z -1 wyszedł na +15, a Kanonierzy z +9 na +13. Zespół Mikela Artety wygrywa raczej przekonująco, ale często jedną bramką. Tottenham z kolei strzela tyle goli, ile tylko może.

Różnica w indywidualnościach

Jakość Tottenhamowi zapewniają indywidualności. Harry Kane i Heung-min Son. Jeśli miałbym wskazać główny czynnik, który może zadecydować w walce o TOP 4 na korzyść Spurs – byłby to właśnie ten duet. Anglik i Koreańczyk niezależnie od menedżera trzymają poziom, a teraz z większą pomocą kolegów błyszczą jeszcze bardziej. Kane to zdaniem wielu najlepszy piłkarz ligi w 2022 roku. Choć Conte podczas EURO 2020 jako ekspert mówił dla jednej ze stacji telewizyjnych, że Anglik najbardziej efektywny jest w polu karnym to dziś często pełni on rolę podobną, jaką miał w taktyce Jose Mourinho. Cofa się głębiej, aby zagrać na wolne pole do skrzydłowych, czy wahadłowych. Często w pierwszym kontakcie, bez przyjęcia, w sposób nieuchwytny dla rywali. Napastnik Tottenhamu z takiego rozgrywania uczynił sztukę, wzniósł to na inny poziom, ale nie oznacza to, że brakuje go w polu karnym.

Walka o pierwszą czwórkę zapowiada się naprawdę pasjonująco, a dwaj główni kandydaci – Arsenal i Tottenham – są obecnie w świetnej formie. Tottenham Antonio Conte dojechał w ostatnim momencie. Włoch tuż po objęciu szybko usprawnił zespół w wielu aspektach, ale ciągle byli zbyt przewidywalni. Kiedy nie mieli swojego dnia – łatwo było ich zatrzymać. W ostatnim miesiącu Spurs grają, jak z nut. Nawet, kiedy rywal przez długi czas jest dobrze poukładany i zorganizowany w defensywie (jak dzisiaj Newcastle) to wystarczy, że trochę się odkryje, a Tottenham w momencie to wykorzysta.

Obserwuj autora na Twitterze i Facebooku

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,607FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ