To nie ma sensu. Tak grającego Rakowa, nie da się oglądać

Jaki jest cel drużyn występujących w europejskich pucharach? No cóż, wygrać jak najwięcej spotkań i awansować jak najdalej, a przy okazji dać trochę emocji własnym kibicom. Raków Częstochowa osiągnął w obecnym sezonie historyczny sukces, po raz pierwszy awansując do fazy grupowej Ligi Europy. Ba! Promocja do Ligi Mistrzów nie była poza zasięgiem podopiecznych Dawida Szwargi, bowiem w obu starciach z Kopenhagą to polski zespół oddał więcej celnych strzałów. O ile jednak Duńczycy odnaleźli się w Champions League, a we wtorek stoczyli wyrównane starcie z Bayernem Monachium, o tyle Raków w Lidze Europy… wygląda, jakby zadowalał się samą obecnością.

REKLAMA

Raków przespał pierwszą połowę

Porażkę z Atalantą mogliśmy wkalkulować. Włoski zespół ma lepszych piłkarzy, większe doświadczenie w pucharach. Mogliśmy mieć nadzieję na niespodziankę, ale 0:2 nie jest jakimś dramatem. Co innego pojedynek ze Sturmem Graz. Austriacy wydawali się najłatwiejszym rywalem w grupie D. Żeby kontynuować grę w Europie — nawet „odpadając” do Ligi Konferencji Europy, konieczne było pokonanie Sturmu Graz. Na boisku, kompletnie tego nie widzieliśmy.

Raków od początku sprawiał wrażenie nieskoncentrowanego na meczu. To Austriacy prowadzili grę i chociaż nie grzeszyli kreatywnością w ofensywie, stopniowo zyskiwali przewagę. Im dłużej trwała pierwsza pytania, tym częściej można było zastanawiać się, jaki właściwe jest pomysł na ten mecz? Gra z kontry? Nie bardzo, bowiem przejście z defensywy do ataku przechodziło zbyt wolno, by w jakikolwiek sposób zaskoczyć Sturm Graz. Chcąc rzetelnie opisać przebieg pierwszych 45 minut, musielibyśmy tak naprawdę ograniczyć opis do jednej akcji — niestety zakończonej trafieniem dla austriackiej drużyny. W 24. minucie drogę do siatki Vladana Kovacevicia znalazł William Bøving. Wrzutka w pole karne, chaotyczne wybicie pod nogi rywala i bramka z niczego.

źródło: Viaplay Sport Polska w serwisie X

Oczywiście, goście mieli jeszcze groźną sytuację w doliczonym czasie, jednak umówmy się — Sturm Graz nie grał wybitnego spotkania. To smutno, ale i tak wyglądał o niebo lepiej niż zawodnicy z Częstochowy. Powtórzmy, Austriacy prezentowali się przeciętnie i dziwią nas sugestie, że zaskoczyli „świetnym pressingiem” czy „wielką determinacją”. Nie róbmy sobie żartów. Sturm Graz zagrał tak, jak każdy zespół powinien. Nie nazywajmy normalnego zaangażowanie czymś wyjątkowym, pochylmy jedynie głowę nad absolutną nijakością gospodarzy. Rzadko kiedy używamy takich słów, ale to był istny dramat.

źródło: Tomasz Cwiakala w serwisie X

Mecz dla koneserów? Raczej dla masochistów

Sonny Kittel nie zrobił różnicy, ALE bądźmy sprawiedliwi — żaden z zawodników Rakowa Częstochowa nie zagrał dziś dobrze. Dużo niedokładności, większość błędnych decyzji. Nawet gdy mistrzowie Polski zdołali wyjść z kontrą, zawsze coś schrzanili, notując prosty błąd albo uderzając mocno ponad bramką. To nie jest kwestia braku ofensywnego pomocnika czy klasowego snajpera. W grze Rakowa coś po prostu załamało się. Przegrać? Zdarza się najlepszym. Grać mecz u siebie i tak łatwo oddać 3 punkty? No nie. Jeśli ma być tak dalej, nie warto marnować czasu kibiców. Druga połowa po prostu odbyła się. Walczący o odrobienie strat Raków oddał 2 celne strzały, szanujący wynik Sturm Graz takowych miał 4. Czy cokolwiek trzeba dodawać? Nic tu nie wyglądało tak, jak powinno. Gospodarze przebudzili się tak naprawdę dopiero w 90+3′. Rozumiemy dbanie o dramaturgię, ale większość widzów już dawno zmieniła kanał, nie chcąc męczyć się z tym „widowiskiem”.

Jak wypadł Szymon Włodarczyk? Nie będziemy owijać w bawełnę. Nie miał wielu szans pokazania swoich umiejętności strzeleckich, a gdy raz uderzał, trafił prosto w bramkarza Rakowa. Po chwili łatwo wygrał pojedynek biegowy z Adnanem Kovaceviciem. Tak naprawdę nie miał wiele pracy. Nie ma sensu koloryzować, to nie jest poziom reprezentacyjny (inna kwestia, że w kadrze nie mamy wielu klasowych snajperów i napastnik kopiący prosto piłkę szybko staje się ulubieńcem mediów). Włodarczyk po prostu był dziś częścią lepszego zespołu, ale tak grający Raków, miałby problem z większością drużyn PKO BP Ekstraklasy. Z wielkim smutkiem dodajmy — to nie jest ironia.

Raków – Sturm Graz 0:1 (Bøving 24′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,604FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ