Ten Hag to najlepsze co spotkało Man United. 5 wniosków po 20. kolejce Premier League

W 20. kolejce Premier League Anglia została pomalowana na czerwono. United wygralli derby Manchesteru, a w północnym Londynie panowanie utrzymał Arsenal. Dużym echem odbiła się także kolejna porażka Liverpoolu, a na dole tabeli zaczyna być bardzo ciekawie. Zapraszamy Was na 5 wniosków po minionym weekendzie z angielską piłką.

REKLAMA

Erik ten Hag to najlepsze co spotkało Manchester United w erze post-Ferguson

3,5 miesiąca po tym, jak City przejechało się na Etihad Stadium po derbowym rywalu – Manchester United odpowiedział w najlepszy możliwy sposób. Wygrana 2:1 i zbliżenie się do zespołu Guardioli na 1 punkt. Nie tylko ten mecz jest jednak imponujący, bo Czerwone Diabły imponują formą. Erik ten Hag wygrał 21 z 28 pierwszych meczów, a jego zespół w ostatnich 12 spotkaniach na Old Trafford zachował 10 czystych kont. Biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki ten Hag zdobywa średnio 2,32 punktu na mecz. Przypominając sobie w jakim momencie Holender przejmował zespół – jest świetnie. Lepiej niż chyba ktokolwiek przypuszczał.

W zwycięstwie nad Manchesterem City też spore zasługi miał trener. Ten Hag nastawił swój zespół na średni pressing, zostawiając miejsce do rozegrania środkowym obrońcom rywala i ustawiając krycie indywidualne w środku pola. W pierwszej połowie City oddało tylko dwa niecelne strzały, jednak po przerwie odzyskali wigor i wyszli na prowadzenie. Erik ten Hag nie rzucił jednak wszystkiego do ofensywy. Wiedział, że pojawią się okazję do szybkich ataków, dlatego wprowadził Antony’ego i Garnacho na skrzydła, Rashforda przesunął na „9-tkę”, a Bruno na „10-tkę”. United mieli świetne personalia pod kontry i wykorzystali to strzelając dwa gole w ten sposób. Było to zwycięstwo odniesione w sposób pragmatyczny, ale w pełni zasłużone. Czerwone Diabły wykreowały 1,31 xG więcej od rywala (wg xGPhilosphy), co jest najwyższą porażką w xG Man City od września 2020.

Manchester City nie jest maszyną nie do zdarcia

Bez celnego strzału przeciwko Southampton w Pucharze Ligi. Tylko jedno uderzenie w światło bramki w sobotnim spotkaniu na Old Trafford. Ostatnie mecze wskazują na to, że Manchester City po Mistrzostwach Świata nie może złapać odpowiedniego rytmu. Dobre mecze, jak z Leeds czy Chelsea w Pucharze Anglii przeplata gorszymi. Z 7 meczów od wznowienia rozgrywek wygrali tylko – tak, w ich przypadku to tylko – 4.

Gorszą informacją z perspektywy Pepa Guardioli może być fakt, że coraz więcej zespołów potrafi znaleźć na nich sposób. W dwóch ostatnich meczach przegrywali zasłużenie, a obaj rywale zagrali w podobny sposób (który opisaliśmy wyżej przy akapicie o Manchesterze United). The Citizens w obu tych spotkaniach nie potrafili wejść na właściwe obroty spychając rywala do głębokiej defensywy i budując akcję w tercji ataku. Zarówno Southampton, jak i Man United postawili mocne zasieki w środku i Obywatele mieli kłopot, aby przebić się przez ich drugą linię. Łącznie w tych dwóch spotkaniach oddali zaledwie 1 celny strzał. Guardiola ma obsesję na punkcie kontroli i to przyniosło mu masę trofeów, ale czy nie warto czasem zagrać bardziej bezpośrednio, szczególnie, że w składzie masz potwornie szybkiego Erlinga Haalanda?

Taktyka Jurgena Kloppa nie pomaga wygrywać meczów Liverpoolowi

Liverpool przegrał z Brighton 0:3 i ich bilans w 2023 roku wygląda następująco – 2 porażki w Premier League i remis w Pucharze Anglii. Zespół Roberto De Zerbiego pokonał The Reds grając na własnych warunkach. W tym wyniku jest – moim zdaniem – dużo winy Jurgena Kloppa. Wiemy, że Brighton to zespół znakomicie wychodzący spod pressingu, który swoje ataki opiera na wciąganiu rywala na własną połowę i szybkich przejściach pod pole karne rywala. Jak skończy grający na najniższej intensywności za kadencji Jurgena Kloppa Liverpool z pomocnikami, którzy nie są w stanie pokryć dużej ilości przestrzeni, jeśli będzie próbował zakładać wysoki pressing – mogliśmy się domyślać.

Nie domyślał się tego jednak Jurgen Klopp. The Reds często atakowali Brighton już przy własnym polu karnym, a to prowadziło do dominacji ze strony Mew. Dziwną decyzją Kloppa było ustawienie Thiago jako „10-tki” przy pressingu, przez co brakowało go później w defensywie. Bardziej rozsądną strategią przy obecnych problemach Liverpoolu byłoby podejście pragmatyczne, jak np. z Manchesterem City. Przy lubiącym posiadać piłkę Brighton The Reds mieliby okazję do kontrataków. Jurgen Klopp może zasłaniać się kontuzjami, ale fakty są takie, że swoimi decyzjami też nie pomaga zespołowi.

Tottenham musi grać bardziej odważnie

W niedzielę na Tottenham Hotspur Stadium mieliśmy powtórkę z rozrywki. Który to już raz zespół Antonio Conte jest bezradny w pierwszej połowie, a w drugiej się budzi i zaczyna grać dużo lepiej? W meczu z Arsenalem Koguty zagrały naprawdę świetną drugą część spotkania oddając aż 13 strzałów, zmuszając 5-krotnie bramkarza rywali do interwencji i kreując sytuacje warte łącznie 1,3 gola oczekiwanego (xG). Niemniej jednak, na lidera ligi dobra jedna połowa jednak nie wystarczy.

To nie pierwszy raz, kiedy Tottenham zmienia swoje nastawienie dopiero po przerwie. W momencie, w którym zaczyna im się palić grunt pod nogami i muszą ruszyć do przodu, aby uratować mecz. W niektórych meczach im się to udaje (zwycięstwo z Bournemouth i Leeds, remis z Brentford), ale czasem brakuje czasu na odrobienie strat (jak z Liverpoolem). To nie przypadek, że Spurs nie wygrali żadnego spotkania z big six w tym sezonie. Grając tak bardzo pasywnie przez połowę spotkania nie da się rywalizować na najwyższym poziomie.

Walka o utrzymanie w Premier League zapowiada się fantastycznie

Ostatnie w tabeli Southampton od zajmującego 14. miejsce Leicester dzielą zaledwie dwa punkty. Z walki o utrzymanie nie można jeszcze wypisywać punktującego ostatnio bardzo dobrze Nottingham, więc przed spadkiem tak naprawdę musi drżeć na ten moment aż 8 zespołów.

REKLAMA

Wyniki drużyn po mundialu ułożyły się wręcz idealnie. Leicester, które mogło czuć, że już opanowało kryzys przegrało wszystkie 4 mecze i bez Maddisona wygląda naprawdę kiepsko w ofensywie. Podobnie słabo wygląda Bournemouth, które wcześniej miało trochę szczęścia, kiedy Gary O’Neill był jeszcze trenerem tymczasowym. Sprawy lepiej wyglądają natomiast w Wolves pod wodzą Julena Lopeteguiego, a kryzysu nie mogą opanować David Moyes w West Hamie i Frank Lampard w Evertonie, do których cierpliwość władz klubu pomału się kończy. Dziś naprawdę trudno wytypować kto pożegna się z Premier League.

Co jeszcze działo się w 20. kolejce Premier League?

  • Arsenal wygrał z Tottenhamem powiększając przewagę nad drugim Manchesterem City do 8 punktów. Nad formą Kanonierów szerzej pochyliliśmy się w tym tekście.
  • Brighton w znakomitym stylu ograło Liverpool i zespół Roberto De Zerbiego wyrasta na jeden z najciekawszych do oglądania nie tylko w Premier League, ale i całej Europie.
  • Nottingham Forest odrywa się od peletonu walczącego o utrzymanie po zwycięstwie nad Leicester (2:0). Zespół Steve’a Coopera ma mocny atut w postaci własnego boiska – na City Ground nie przegrali już od 8 meczów biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki
  • Fulham po raz pierwszy straciło punkty od wznowienia rozgrywek po MŚ. Na St. James’ Park przegrali po bramce gospodarzy w 89. minucie, a wcześniej Mitrovic nie wykorzystał rzutu karnego. Serb poślizgnął się przed strzałem i przypadkowo złamał przepisy, ponieważ po uderzeniu prawą nogą piłka odbiła się jeszcze od jego lewej stopy. Mimo, że futbolówka wpadła do siatki sędzia nie mógł uznać bramki

***

Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,600FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ