Polska – zapomnieć o oczekiwaniach, dać kibicom powody do dumy

Mistrzostwa świata w Katarze dla reprezentacji Polski to czwarte podejście do próby wyjścia z grupy na mundialu w XXI wieku. Czuć jednak, że przed samym turniejem w przeciwieństwie do poprzednich entuzjazm jest znacznie bardziej umiarkowany. Być może właśnie w takiej atmosferze kibice biało-czerwonych przeżyją miłe zaskoczenie, gdyż awans nie jest już oznaczony jako kwestia obowiązku. Polska ma jasno postawione zadanie, ale po raz ostatni w fazie pucharowej mistrzostw świata zagrała w 1986 roku, czyli 36 lat temu.

REKLAMA

Eliminacyjna telenowela z siwym bajerantem

W drodze na Bliski Wschód reprezentacje Polski pierwotnie prowadził Paulo Sousa. Portugalczykowi udało się doprowadzić ją do drugiego miejsca w grupie kwalifikacyjnej, zapewniając tym samym możliwość udziału w barażach do mistrzostw świata. Jednak sam już nie dopełnił celu awansu. Postanowił przed kluczową fazą rozwiązać umowę z PZPN i przyjąć pracę w brazylijskim Flamengo.

Misję dostania się do Kataru przejął Czesław Michniewicz, który parę miesięcy wcześniej został zwolniony z Legii Warszawa po słabych wynikach. Na wstępie miał ułatwione zadanie, bowiem w drabince barażowej musiał przejść tylko jednego przeciwnika. Wszystko z powodu wywołania przez Rosję wojny na Ukrainie i idącego za nim wykluczenia tego kraju z rozgrywek. Dlatego miał przed sobą wyłącznie wyeliminowanie zwycięzcę drugiej pary Szwecję (która najpierw musiała pokonać Czechy), do tego na swoim terenie. Ostatecznie po dobrym spotkaniu i golach Zielińskiego oraz Lewandowskiego Polska zgarnęła wymarzony bilet.

źródło: YT TVP Sport

Wielki powrót trójki

Czesław Michniewicz, debiutując jako selekcjoner reprezentacji, w meczu towarzyskim przeciwko Szkocji ustawił zespół, wykorzystując formacje z trójką obrońców. Jednak zrezygnował z niej na rzecz barażu ze Szwecją, gdzie posłał do gry czwórkę defensorów. Ten schemat utrzymał się do rewanżowej rywalizacji z Belgią w Lidze Narodów, gdyż Michniewicz postanowił wrócić do ustawienia z trzema zawodnikami na tyłach. Fakt, że ma do dyspozycji Matty’ego Casha oraz Nicolę Zalewskiego zapewne zdeterminował taki ruch.

Płynnie zmienia się liczbowe zestawienie linii pomocy i ataku. Są one wspólnie zależne, a ich układ wynika z postanowienia dotyczącego wsparcia Roberta Lewandowskiego dodatkowym napastnikiem. Jeśli kolejny striker jest desygnowany do gry, to biało-czerwoni wychodzą w formacji 3-5-2 ze środkiem pola złożonego z głównego najbardziej wysuniętego rozgrywającego (Zieliński) oraz dwóch bardziej cofniętych mocniej wspierających defensywę. Natomiast gdy Lewy jest jedynym napastnikiem, zestawienie zmienia się na 3-4-2-1, w którym za napastnika wchodzi ofensywny pomocnik.

Jednak niezależnie od układu na murawie polskie Orły są trapione bardzo uporczywym mankamentem. Mianowicie mają problem z konstruowaniem akcji. Niestety często starają się zagrać bezpiecznie zamiast pomysłowo. Dodatkowo, kiedy zespołowi naprawdę nie idzie, to zaczyna być aktywowany irytujący tryb tzw. lagi na Lewego. Ta taktyka nie dawała nic wcześniej i definitywnie nie przyniesie nic na mistrzostwach. A przecież Polacy są w stanie coś wytworzyć, co udowadniali także za kadencji Michniewicza. Zazwyczaj była to jednak kwestia błysku indywidualności. Typowanie mistrzostw świata 2022 w wykonaniu biało-czerwonych to trudne zadanie, bowiem mamy kilku piłkarzy o dużym potencjale i wielu, których błędy mogą zamknąć nadzieję na korzystny wynik w Katarze.

Burzliwe wybory

Zanim w ogóle została ogłoszona ostateczna kadra, już jeden z pomysłów krążących wokół ewentualnych wyborów wywoływał wrzenie w niejednym układzie nerwowym. Podawany plan wzięcia aż czterech bramkarzy na mistrzostwa rozmijał się z jakąkolwiek logiką, nawet przy powiększeniu liczebności składów turniejowych (z 23 na 26). Trzeba być niesamowitym pesymistą, aby stwierdzić, że zajdzie realna potrzeba skorzystania z usług czwartego w kolejności golkipera. Co ciekawe, w kadrze znajdzie się zresztą „ten czwarty”. Przez kontuzję Bartłomieja Drągowskiego, Michniewicz zmuszony został do powołania Kamila Grabary.

Finalne zestawienie powołanych również dorzuciło pikanterii do krajowej dyskusji. A najbardziej wpłynęły na to nominacje dla Artura Jędrzejczyka i Kamila Grosickiego. Trzeba sobie jasno powiedzieć, większość kibiców po prosto by ich nie zabrała do Kataru. Czesław Michniewicz musiał uznać, że ci dwaj doświadczeni piłkarze będą lepszymi jokerami niż ewentualni młodsi kandydaci. Selekcjoner na konferencji mógł swoją decyzję trochę lepiej za argumentować, ale nie należy zapominać, że kontrowersja stworzyła się z pozycji rezerwowych. Wątpliwe, by obaj byli kimś więcej niż alternatywami dla graczy pierwszego wyboru.

Największym zaskoczeniem jest na pewno brak Mateusza Klicha. Należy pamiętać, że za kadencji obecnego selekcjonera tylko raz wybiegł w pierwszym składzie reprezentacji. W 5 spotkaniach nie pojawił się na murawie nawet na minutę. Na pewno nie dał mocnego argumentu występami w klubie. Pozostał w Leeds United, gdzie jest wyłącznie rezerwowym. Z ławki wchodził natomiast dość regularnie (natomiast dla przykładu jadący Szymon Żurkowski nie może o sobie nawet tego powiedzieć).

Polska ze spokojem podchodzi do mundialu

Przed samym czempionatem Polska ma mniejsze podstawy do wyjścia z grupy niż główny rywal do tego celu: Meksyk. Nawet jeśli drużyna z Ameryki Północnej ma swoje problemy, to nie przypadkowo utrzymuje tak długą serię awansów do fazy pucharowej. Cztery lata temu przeszkodzić miała jej afera basenowa, a skończyło się na zwycięstwach z Niemcami i Koreą Południową. Grupa Polski na mundialu ma jednego murowanego faworyta w postaci Argentyny i dwie nacje, które prawdopodobnie stoczą bój o miejsce numer dwa.

REKLAMA

Z drugiej strony futbolowe schematy zawsze w pewnym momencie są przełamywane. Może właśnie katarski turniej je przyniesie? Nie jest tak, że Polska całkowicie nie ma żadnych szans. Do tego Czesław Michniewicz uważany jest za człowieka umiejącego przygotować zespół do osiągnięcia triumfu. Sami wielokrotnie podkreślaliśmy to w przeszłości, twierdząc, że jest prawdopodobnie najlepszym „turniejowym” trenerem w Polsce. Najlepiej jednak nie oczekiwać zbyt wiele. W końcu znajomy jest nam dźwięk pękającego balonu. Lepiej twardo stąpać po ziemi i przeżyć miłe zaskoczenie niż kolejną bolesną wpadkę.

Najważniejsze informacje

  • Poprzednie występy na mistrzostwach świata: 1938, 1974, 1978, 1982, 1986, 2002, 2006, 2018
  • Największy sukces: 3. miejsce w 1974 i 1982 roku
SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,606FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ