Po co reprezentacja Polski leci do Kataru? Wnioski po meczu z Chile

W ostatnim meczu przed startem Mistrzostw Świata w Katarze reprezentacja Polski pokonała Chile 1:0, choć przez długie fragmenty byliśmy zespołem gorszym od rywala. Sparingi przed wielkimi turniejami nigdy nie są dobrymi wyznacznikami formy zespołu, ale spróbowaliśmy wyciągnąć kilka wniosków po tym spotkaniu.

REKLAMA

Nastawmy się na cierpienie

Mecz towarzyski, przed własnymi kibicami, z reprezentacją, która na mundial nie jedzie. Idealna okazja, żeby dać radość fanom zgromadzonym na stadionie? Nic z tych rzeczy. 34% posiadania piłki i ponad połowa mniej podań od przeciwnika (146 do 381). Reprezentacja Polski przez większość czasu męczyła nasze oczy. I na to musimy także przygotować się na Mistrzostwach Świata. Do Kataru jedziemy biegać, cierpieć, walczyć, a nie grać w piłkę. Takie wnioski mogliśmy już stawiać po powołaniach Czesława Michniewicza, który piłkarzy defensywnych przełożył nad ofensywnych. Niemniej jednak, nie oznacza to, że nasze szanse na sukces się zmniejszają (Chile przecież dziś nie stworzyło sobie wielu sytuacji). Na wielkich turniejach taka gra często właśnie przynosi efekty. Po prostu musimy nastawić się na to, że w meczach Polaków emocji prawdopodobnie będzie jak na lekarstwo.

W naszym kraju panuje przekonanie, że z Arabią Saudyjską będziemy zmuszeni prowadzić grę, ale to wcale nie musi tak wyglądać. Podopieczni Herve Renarda są przyzwyczajeni do tworzenia ataków pozycyjnych i rywalizowania z przeciwnikiem nastawionym na defensywę, ponieważ na swoim kontynencie w większości meczów są faworytami. W ostatnich meczach eliminacyjnych mieli wyższe posiadanie przeciwko Australii (58%) i Japonii (60%). Niska liczba goli w ich meczach (w ostatnich 19 spotkaniach padło łącznie 20 goli) nie oznacza, że będą chcieli oddać nam piłkę.

Z Meksykiem podobne rozgrywanie może już nie przejść

Rozgrywanie piłki od bramki w dzisiejszym meczu z Chile wyglądało w naszym wykonaniu fatalnie. Kilka dobrych zagrań Jakuba Kiwiora i na tym możemy zakończyć wymienianie pozytywów. Środkowi pomocnicy byli schowani i żaden z nich nie chciał wziąć gry na siebie, więc w efekcie stoperzy zagrywali dalekie podania. Nawet kiedy w drugiej połowie Chile nie stosowało agresywnego doskoku to nasze rozegranie przez środek nie istniało. Dziś skończyło się bez żadnych poważnych konsekwencji, ale – aby nie kusić losu – musimy lepiej przygotować się na pressing Meksyku.

Zespół Gerardo Martino w eliminacjach do Mistrzostw Świata miał najniższy wskaźnik PPDA, co oznacza, że stosował najbardziej intensywny pressing. Znając zamiłowanie Czesława Michniewicza do detali – z pewnością będzie chciał przygotować na to piłkarzy. Być może pójdziemy na łatwiznę. Ograniczymy się do zagrywania dalekich podań z otwarcia gry i zbierania drugich piłek. Niemniej jednak, warto też mieć jakąś alternatywę w rozegraniu i tu Czesław Michniewicz może wyciągnąć swojego asa z rękawa – Krystiana Bielika. Jako, że z naszych środkowych obrońców rozpatrywanych do gry z Meksykiem tylko Jakub Kiwior ma dobre wyprowadzenie piłki i potrafi podać przez dwie linie to Bielik, który nie boi się wziąć na siebie rozegrania i jest w stanie przetransportować ją wyżej, do Zielińskiego będzie bezcenny.

Reprezentacja Polski w ofensywie musi liczyć na indywidualności

Nie czarujmy się – obraz gry w ofensywie naszej kadry przez ponad 70 minut gry był koszmarny. Wyglądało to tak, jakby zawodnicy po raz pierwszy się ze sobą spotkali i wybiegli razem na boisko. Było widać, ile dla tej kadry znaczą Piotr Zieliński i Robert Lewandowski. Czesław Michniewicz w ofensywie ma szerokie pole manewru, co dzisiaj bardzo dobrze wykorzystał przy zmianach, które odmieniły przebieg gry, ale dwóch zawodników jest dla tej kadry po prostu niezbędnych. Musimy liczyć na indywidualności, bo zgrania i wypracowanych automatyzmów między piłkarzami nie ma.

źródło: TVP Sport/Twitter

Trudno jednak się temu dziwić skoro od czterech lat tą kadrą rządzi chaos. Czesław Michniewicz jest czwartym selekcjonerem od ostatnich Mistrzostw Świata w Rosji. Z dziesięciu europejskich reprezentacji, które zakwalifikowały się na oba mundiale połowa pracuje cały czas z tym samym trenerem. Cztery kraje – dokonały jednej zmiany. Tylko w Polsce zamiast stabilizacji króluje chaos. Dlatego też w takich okolicznościach, z selekcjonerem, który miał tą kadrę tylko na trzech zgrupowaniach ciężko oczekiwać pięknej gry w piłkę. Dużo łatwiej w krótkim czasie nauczyć zespół bronić niż atakować.

Dlaczego zabrakło wniosków na temat indywidualności?

Ponieważ – po pierwsze – to tylko mecz towarzyski, a po drugie – wielu ważnych zawodnik nie zagrało. Bartosz Bereszyński sprawdził się na lewej obronie wchodząc w przerwie i być może przekonał Czesława Michniewicza, że warto wystawić go na Meksyk, ale czy dobre 45 minut w SPARINGU powinno o tym decydować? No nie do końca. Szymon Żurkowski bez gry i Szymon Żurkowski grający regularnie to dwaj inni piłkarze, ale to już wiedzieliśmy po ostatnim, wrześniowym zgrupowaniu. Wystawienie trzech podstawowych środkowych obrońców sugerowało, że przy ewentualnej grze czwórką defensorów na Meksyk ten mecz może zadecydować o tym kto wyjdzie w podstawowej jedenastce. Dziś najbliżej ławki rezerwowych wydaje się być Jan Bednarek.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,648FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ