Ofensywna maszyna Man City. Od 1963 roku żaden zespół nie miał takich liczb

Cztery gole z Bournemouth, Crystal Palace i Southampton oraz sześć przeciwko Nottingham i Manchesterowi United. Man City w pięciu meczach domowych od startu sezonu strzelił aż 24 gole. Ekipa Pepa Guardioli jest pierwszym zespołem od Tottenhamu z 1963 roku, który zdobył co najmniej 4 bramki w pięciu domowych meczach z rzędu w najwyższej klasie rozgrywkowej w Anglii. Ofensywa The Citizens nie zawodzi również na wyjazdach. Man City weszło na jeszcze wyższy poziom w ofensywie.

REKLAMA

Man City – najlepsza ofensywa początku sezonu

33 gole w 9 ligowych meczach, co daje średnio 3,67 bramki na mecz. Drugi w tej statystyce Arsenal ma aż 10 trafień mniej. Cofając się w przeszłość – w historii Premier League nie znajdziemy zespołu, który po 9 meczach częściej trafiałby do siatki niż obecny Manchester City. Dokładnie taki sam rezultat (33 gole) The Citizens osiągnęli w sezonie 2011/12 za kadencji Roberto Manciniego. Do granicy 30 goli na tym etapie rozgrywek dobijały jeszcze tylko trzy drużyny:

  • Manchester City 2017/18 – 32 gole
  • Arsenal 2009/10 – 31 goli
  • Manchester United 2001/02 – 30 goli

Man City nie tylko imponuje na krajowym podwórku, ale także w Europie. Na półmetku fazy grupowej Ligi Mistrzów strzelili 11 goli (co ciekawe, daje to dokładnie taką samą średnią goli/mecz, co w Premier League – 3,67) i lepszym wynikiem może pochwalić się tylko Napoli (13 bramek). Zespół Pepa Guardioli na początku sezonu wygląda na ekipę, która jest w stanie gonić różne rekordy strzeleckie.

Man City wersja 3.0

Oczywiście, Manchester City za kadencji Guardioli od zawsze jest drużyną, która strzela mnóstwo goli. Obecna dyspozycja ofensywy może być jednak pewnym zaskoczeniem ze względu na fakt, że w lecie doszło do zmian, przez które możemy oglądać już trzecią wersję Manchesteru City hiszpańskiego szkoleniowca. Linia ofensywna zespołu przeszła metamorfozę. Przede wszystkim – sprowadzono Erlinga Haalanda, typowego łowcę goli, rasową „9-tkę”, której Obywatele nie mieli w ostatnich latach. Ponadto z zespołu odszedł Raheem Sterling odpowiadający za dwucyfrową liczbę goli w ostatnich 5 sezonach Premier League oraz Gabriel Jesus, który pod koniec pobytu na Etihad nie zbierał wielu minut, ale w niektórych konfiguracjach taktycznych Guardioli był przydatny. Przykładowo zagrał w obu meczach z Realem w półfinale LM oraz w kluczowym dla losów tytułu starciu z Liverpoolem.

Przed sezonem można było się obawiać, że Manchester City nie ma odpowiedniej dynamiki na skrzydłach, która była znakiem rozpoznawczym tego zespołu przez wiele lat. Dziś to już nie do pomyślenia, ale ze względu na historię urazów Haalanda pojawiały się głosy, że Norweg będzie „elementem dodatkowym”. Że nie będzie grał we wszystkich meczach, ponieważ Guardiola będzie go oszczędzał, a ponadto nowi zawodnicy u Pepa zawsze potrzebują czasu na pokazanie pełni możliwości. To czynniki, które dziś brzmią abstrakcyjnie, ale przed sezonem były całkiem sensownymi argumentami.

Haaland w centrum

Różnica jest taka, że Erling potrzebuje kolegów. (…) Messi ma umiejętności robić to samemu – mówił Guardiola zapytany o porównanie Haalanda z Leo. Hiszpan ustawił więc zespół pod Erlinga Haalanda i dziś zbiera tego owoce. Norweg po 13 meczach w koszulce The Citizens ma już na koncie 20 trafień. Główne założenia filozofii Pepa Guardioli oczywiście się nie zmieniły, jednak posiadanie tak wybitnego snajpera musiało wiązać się z pewnymi przemeblowaniami. Skrzydłowi częściej ścinają do środka, więc grają bliżej napastnika niż miało to miejsce wcześniej. To otwiera przestrzeń w bocznych sektorach, którą wykorzystują boczni obrońcy lub skrajni środkowi pomocnicy. Świetnie spisuje się Phil Foden (6 goli i 2 asysty w 4 ostatnich meczach), a i Jack Grealish – mimo, że nie notuje liczb – jest chwalony za to, jak swoją grą wpływa na postawę całego zespołu. Anglik jest odważniejszy w dryblingach i częściej szuka gry między liniami.

Serwis ze skrzydeł

Dogrania z bocznych sektorów może zapewnić tak naprawdę każdy z trójki skrzydłowy/boczny obrońca/skrajny środkowy pomocnik. To specjalność Kevina De Bruyne (warto przywołać tutaj pierwszy gol z Wolves), ale również Bernardo Silva daje korzyści zespołowi po drugiej stronie. Portugalczyk w ten sposób wypracował pierwszego gola w derbach Manchesteru. Ostatni gol Haalanda w sobotnim starciu z Southampton to natomiast asysta Joao Cancelo. Portugalczyk wcześniej zagrał na „klepkę” z KDB i ruszył w wolną przestrzeń niczym Raheem Sterling w swoim prime time. Przy przenosinach Haalanda do Man City zwracano uwagę, że Norweg bardzo dużo bramek strzela po podaniach na dobieg, a przy dominacji Man City rzadko będzie można z tego korzystać. Jak się jednak okazało – innego rodzaju gole Haaland też potrafi strzelać i ma do tego gwarancję odpowiedniego serwisu z bocznych sektorów boiska.

Wersja 3.0 Manchesteru City Pepa Guardioli bardzo szybko weszła na najwyższe obroty. Niezależnie jednak od piorunującego startu sezonu, celem – jak co roku – jest triumf w Lidze Mistrzów, który tym razem ma zagwarantować dołożenie do zespołu brutalnie skutecznego Erlinga Haalanda. Bez tego tytułu, wszelkie rekordy bite przez Guardiolę i City będą jedynie ciekawostką.

***

Kibiców Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,595FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ