O awans do Ligi Mistrzów bez skrzydłowych. Kolejny pomysł Guardioli na Manchester City

Latem zapowiadano, że na skrzydłach Manchesteru City w obecnym sezonie będziemy oglądać Savinho lub Oscara Bobba po prawej stronie oraz Jeremy’ego Doku lub Jacka Grealisha na lewej flance. Guardiola w takim układzie miał opcję nastawione na drybling i wygrywanie pojedynków (Doku i Savinho), a także na utrzymanie piłki, stricte pod kontrolę meczów (Grealish i Bobb). Hiszpański szkoleniowiec nie byłby sobą, gdyby jednak w trakcie trwania rozgrywek nie szukał nowych koncepcji. Na finiszu sezonu, gdy Manchester City walczy o miejsce gwarantującego udział w następnej edycji Ligi Mistrzów, uznał, że… skrzydłowi w wyjściowej jedenastce nie są mu potrzebni.

Pomysł na skrzydłowych

Na pomysł gry bez naturalnych skrzydłowych Pep Guardiola wpadł najprawdopodobniej w trakcie marcowej przerwy na mecze międzynarodowe. Odkąd Manchester City wrócił do gry po zgrupowaniach reprezentacji rozegrał sześć meczów we wszystkich rozgrywkach. Savinho dwa z nich rozpoczął w wyjściowym składzie, Doku tylko jeden, a Grealish – żadnego. Oscar Bobb natomiast wraca po poważnej kontuzji i jest brany pod uwagę jedynie przy kompletowaniu kadry meczowej, a nie wyborze podstawowego składu.

REKLAMA

Kogo więc Guardiola – przynajmniej na papierze – wystawia na skrzydłach?

  • Bournemouth (Puchar Anglii) – Bernardo Silva (prawe skrzydło) i Phil Foden (lewe skrzydło)
  • Leicester – Savinho i Jeremy Doku
  • Manchester United – Bernardo Silva i Omar Marmoush
  • Crystal Palace – James McAtee i Omar Marmoush
  • Everton – Bernardo Silva i Savinho
  • Aston Villa – James McAtee i Omar Marmoush

W rzeczywistości jednak w wielu fragmentach meczów najszerzej ustawionymi zawodnikami są boczni obrońcy (obecnie najczęściej Matheus Nunes i Nico O’Reilly), a gracze przypisani na przedmeczowej grafice do bocznych sektorów schodzą do środka. Takie rozwiązanie nie jest oczywiście żadną nowością taktyczną, natomiast Pep Guardiola w poprzednich latach rzadko z niego korzystał. Był trenerem, który preferował grę ze skrzydłowymi ustawionymi szeroko przy linii bocznej. Nawet jeśli byli to piłkarze o charakterystyce zbliżonej do środkowych pomocników, jak Jack Grealish i Bernardo Silva w sezonie 2022/23, w którym zdobyli potrójną koronę to i tak nie schodzili oni do centrum boiska, a byli odpowiedzialni za trzymanie szerokości.

Manchester City ma wrócić do pełnej kontroli meczów

Taki pomysł Pepa Guardiola wynika z chęci powrotu do kontrolowania meczów, jaka wyróżniała ich w najlepszych latach. A najłatwiej osiągnąć ją poprzez umieszczenie w składzie jak największej liczby graczy w środku pola, najlepiej także pomocników. Trener Manchesteru City lubi zaburzyć balans pomiędzy liczbą piłkarzy poszczególnych formacji. Potrójną koronę zdobywał grając czterema nominalnymi stoperami. W lutym na Real Madryt wyszedł z pięcioma środkowymi obrońcami, a już dwa miesiące później potrafi pokonać Crystal Palace (5:2) czy Aston Villę (2:1) wystawiając siedmiu nominalnych pomocników w wyjściowej jedenastce. Poza środkowymi obrońcami i Omarem Marmoushem cała reszta to gracze drugiej linii – zarówno z zapędami bardziej ofensywnymi, jak i defensywnymi (Matheus Nunes, Nico O’Reilly, Mateo Kovacic/Nico Gonzalez, Ilkay Gundogan, Bernardo Silva, James McAtee, Kevin De Bruyne).

Manchester City w trakcie sezonu przechodził ewolucję

Stawali się drużyną coraz częściej korzystającą z dalekich podań za linię obrony, z gry bezpośredniej oraz szybkich ataków, ale Pep Guardiola nagle zatrzymał ten proces. Mimo że w ostatnich miesiącach Obywatele najlepsze mecze rozgrywali wówczas, gdy starali się wciągać rywali do pressingu i atakować w szybszym tempie (przeciwko Newcastle czy Chelsea) to 54-letni szkoleniowiec przywrócił zespół do ustawień fabrycznych. Man City ponownie cierpliwie buduje ataki, chce utrzymywać się przy piłce na połowie przeciwnika i gra bezpiecznie, aby nie narażać się na kontrataki.

Ostatnio nie gram ze skrzydłowymi, ponieważ jestem otwarty na grę z bocznymi obrońcami [ustawionymi szeroko]. To jest powód. Gdy tylko [Jeremy Doku] nauczy się grać w środku, wierzę, że ma do tego odpowiednie umiejętności, wtedy będzie grał w środku. Zawsze przez dziewięć lat grałem ze skrzydłowymi ustawionymi wysoko i szeroko, jeden na jednego, ale ostatnio, z powodów stabilności, z wielu powodów, potrzebujemy większej kontroli, więc gramy z bocznymi obrońcami szeroko. Dlatego może gra mniej, ale nie dlatego, że gra źle – mówił Pep Guardiola zapytany o Jeremy’ego Doku na konferencji prasowej po ostatnim meczu z Aston Villą, tłumacząc również powody gry bez naturalnych skrzydłowych. Katalończyk bardziej niż wygrywanie pojedynków przeplatane ze stratami piłki wynikającymi z podejmowanego ryzyka w dryblingu ceni sobie utrzymanie futbolówki.

Brak siły ognia

System gry bez nominalnych skrzydłowych przynosi Manchesterowi City dobre wyniki – 4 zwycięstwa i remis w 5 meczach po przerwie reprezentacyjnej (nie liczymy starcia z Leicester, w którym na skrzydłach grali Doku i Savinho). Niemniej jednak, przekonujące występy w ofensywie były tylko dwa – w Pucharze Anglii z Bournemouth oraz z Crystal Palace. Z kolei przeciwko Manchesterowi United, Evertonowi oraz Aston Villi Obywatele mieli problemy, aby stwarzać sobie sytuacje, czy nawet wprowadzać piłkę w pole karne.

W derbach Manchesteru nie udało się trafić do siatki ani razu. W sobotnim starciu z Evertonem (2:0) pierwszego gola zdobyli w 84. minucie po dograniu Matheusa Nunesa z prawego skrzydła, które poprzedziła współpraca z Bernardo Silvą. Z Aston Villą (2:1) oba gole były natomiast efektem tego, czego Obywatelom najbardziej brakuje, czyli wygranych pojedynków w bocznych sektorach boiska. Przy pierwszej bramce zrobił to Omar Marmoush, który ustawił się szerzej niż zazwyczaj i ograł Matty’ego Casha, a drugą akcję bramkową – w doliczonym czasie gry – zainicjował wprowadzony z ławki Jeremy Doku, który przedryblował Axela Disasiego, przypominając ile może dać obecność na boisku naturalnego skrzydłowego z umiejętnością tworzenia przewagi indywidualnej poprzez wygrywanie pojedynków.

We współczesnym futbolu skrzydłowi odgrywają decydującą rolę dla losów spotkania

Królem strzelców Premier League zostanie prawoskrzydłowy Mohamed Salah. Obok niego kandydatami do Złotej Piłki są także skrzydłowi Barcelony – Raphinha i Lamine Yamal. Skrzydła są bardzo ważne również w grze innego półfinalisty Ligi Mistrzów, PSG. Nawet sam Guardiola po zdobyciu potrójnej korony przed dwoma laty twierdził, że pomysł z ustawianiem stoperów na bokach obrony był podyktowany chęcią zneutralizowania zagrożenia ze strony skrzydłowych przeciwników, ponieważ topowe zespoły mają na tych pozycjach piłkarzy, do których musisz oddelegować obrońców świetnie broniących w grze jeden na jednego.

REKLAMA

Pod koniec obecnego sezonu 54-latek jednak świadomie decyduje się grać bez skrzydłowych, mimo że w ostatnich tygodniach Savinho i Jeremy Doku byli w niezłej formie. Nie potrzebuje ich od początku spotkania, a widzi ich w rolach zawodników kończących mecz, którzy zrobią różnicę w drugiej połowie, gdy na boisku robi się więcej miejsca. Trudno uwierzyć, że będzie to kolejny trend, który zapoczątkuje Guardiola, ale jedno trzeba mu oddać – ostatnie wyniki bronią ten pomysł, dzięki czemu Manchester City jest coraz bliżej uniknięcia katastrofy, jaką byłby brak udziału w następnej edycji Champions League.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,958FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ