Nieudany debiut Eintrachtu w Lidze Mistrzów, skuteczny Sporting

Eintracht Frankfurt odebrał dziś największą nagrodę za zwycięstwo w Lidze Europy. Dzięki triumfowi w poprzedniej edycji LE, niemiecka drużyna zadebiutowała dziś w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Na wypełniony po brzegi stadion we Frankfurcie przyjechał Sporting.

REKLAMA
Oprawa tego meczu robiła ogromne wrażenie.

Nieskuteczność i nerwowość

Gospodarze od początku sprawiali lepsze wrażenie, a najlepsze okazje do otwarcia wyniku zyskiwali po błędach rywali w rozegraniu piłki. Pierwsza bramka powinna paść już w 2. minucie, jednak w sytuacji sam na sam lepszy od Kolo Muaniego okazał się Adan. Później okazje marnowali Kamada czy Lindstrom i mimo udanych prób pressingu Eintrachtu, wciąż utrzymywał się bezbramkowy remis. Widać było, że zawodnikom z Frankfurtu ciąży presja związana z debiutem na poziomie Ligi Mistrzów.

To, co najciekawsze w pierwszej połowie działo się właśnie po stratach spowodowanych pressingiem. Wyjątkiem była jedna z nielicznych groźnych akcji Sportingu, gdy na prawym skrzydle z obrońcami Eintrachtu zatańczył Marcus Edwards. W tej sytuacji z dobrej strony pokazał się Kevin Trapp, zatrzymując strzał Anglika.

Mordercze dwie minuty

Druga połowa zaczęła się bardzo podobnie jak pierwsza. Znów jeśli coś się działo pod jedną czy drugą bramką, było to poprzedzone odbiorem piłki na połowie rywala. Najpierw jednak zbyt długo do strzału zbierał się Kamada, a po drugiej stronie boiska Pedro Porro uderzył tylko w boczną siatkę.

Nieskuteczność Eintrachtu miała się boleśnie zemścić. W 65. minucie doczekaliśmy się otwarcia wyniku i co ciekawe dla tego meczu — po ataku pozycyjnym. Goście świetnie rozegrali akcję lewą stroną, a bramkę zdobył najlepszy w drużynie Sportingu Marcus Edwards. Dwie minuty później ekipa z Lizbony prowadziła już dwiema bramkami. Znów w roli głównej wystąpił Edwards, który oszukał w polu karnym wszystkich i wyłożył piłkę na tacy do Trincao.

Źródło: twitter.com/polsatsport

Te dwie minuty wstrząsnęły drużyną gospodarzy. Podopieczni Oliviera Glasnera nie potrafili w żaden sposób odgryźć się gościom, a ci zyskali potrzebny spokój. Sporting się rozkręcił i przypieczętował swoje zwycięstwo w 82. minucie. Wtedy to po przechwycie fantastyczną akcję prawą stroną przeprowadził Pedro Porro i zaliczył asystę przy bramce Nuno Santosa. Porugalczyk zaliczył prawdziwe wejście smoka, pojawiając się na boisku trzy minuty przed zdobyciem gola.

Niezwykle cenne zwycięstwo

Ruben Amorim ma dziś powody do zadowolenia. Jego drużyna zdobyła dziś w Niemczech bardzo cenne trzy punkty. Skład tegorocznej grupy D daje nadzieję każdej z występujących w niej drużyn na awans do fazy pucharowej, zatem każde zwycięstwo jest na wagę złota. Sporting wytrzymał niełatwe chwile na stadionie we Frankfurcie i w drugiej połowie wypunktował swojego rywala. Nie było to może najbardziej porywające widowisko w historii Ligi Mistrzów, ale losy tej grupy powinny być śledzone z zaciekawieniem. Eintracht mimo wysokiej porażki może jeszcze namieszać w LM, musi jednak poprawić skuteczność i zachowywać większy spokój po stracie bramki.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,601FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ