Nacho jest już za słaby na Real? 5 wniosków po 23. kolejce LaLiga

W Hiszpanii kolejny raz „popis” dali sędziowie, którzy przechodzą w ostatnim czasie samych siebie. Poza tym Barcelona dość pewnie pokonała Deportivo Alaves. Z kolei Atletico w ostatnich minutach meczu doprowadziło do remisu w derbach Madrytu, a Girona wciąż ma zadyszkę.

REKLAMA

Sędziowie faworyzują… nikogo. Są tak samo fatalni dla wszystkich

Nie ma kolejki w LaLiga, aby kwestie sędziowania nie były poruszane. Wszystkie strony wzajemnie obrzucają się oskarżeniami dotyczącymi rzekomego ustawiania spotkań i kupowania sędziów. Po meczach Barcelony sędziowie wspierają Real, po meczach Realu wspierają Barcę albo Atletico. Nie było chyba w tym sezonie drużyny, której kibice nie mogliby powiedzieć, że sędziowie są przeciwko nim. Schemat jest jeden: sędziowie muszą wspierać kogoś innego, skoro podejmują błędne decyzje „przeciwko nam”.

Kwestia w tym, że trudno doszukiwać się promowania kogokolwiek. Każda drużyna LaLiga mniej lub bardziej straciła już z powodu poziomu sędziów. W ostatniej kolejce najgłośniej było o niezasłużonej czerwonej kartce dla Vitora Roque i niepodyktowanych rzutach karnych dla Realu Madryt. Gdyby błędy popełniał jeden, dwóch czy trzech sędziów moglibyśmy mówić o niekompetencji jednostki. W LaLiga nie ma jednak sędziego, który utrzymywałby przynajmniej średni poziom. To tylko potwierdza, że problemem jest cały system, od nauczania sędziów, selekcjonowania, awansów, aż po przepisy dotyczące VAR-u i ocen sędziów przez „górę”. Chciałoby się rzec, że rozgrywki są sprawiedliwe, skoro każdemu sędziuje ci sami słabi sędziowie. Problem w tym, że wystarczy jeden naprawdę zły występ arbitra, aby konkretna drużyna mogła czuć się oszukana, bo decyzję bezpośrednio wpłynęły na liczbę punktów i pozycje w tabeli. Kibice będą wzajemnie obrzucać się „gównem”, ale to nic nie zmieni. Sędziowanie nadal będzie tragiczne.

źródło: ELEVENSPORTSPL/X

Real Madryt nie może opierać swojej defensywy na Nacho

Dopiero co pisaliśmy, że Real jest o krok od ogromnych problemów na pozycji środkowego obrońcy. Te przyszły szybciej, niż sami się spodziewaliśmy. W spotkaniu z Getafe wypadł Antonio Rudiger, i na mecz derbowy z Atletico Real miał tylko jednego zdrowego środkowego obrońcę. W środku bloku obronnego grał więc Nacho i Carvajal. Długo wyglądało to znośnie, ale dlatego, że Atletico odpaliło tryb „mecz wyjazdowy” i prezentowało się bardzo słabo. W końcówce jednak przy zamieszaniu w polu karnym udało im się zdobyć gola na wagę remisu. Jednym z zamieszanych od strony Realu był Nacho, który nawet nie podjął próby interwencji.

Ancelotti po meczu powiedział, że zabrakło im szczęścia w tej akcji, a także że rywale mieli więcej wzrostu. To drugie się zgadza, bo duet obrońców Realu tworzyli zawodnicy mający 180 i 173 centymetry. Czy to jednak brak szczęścia? Absolutnie nie. To pokpienie kwestii uzupełnienia kadry przy poważnych kontuzjach podstawowych zawodników. Poza tym czy można mówić o szczęściu, jeżeli strzelcem gola głową został mierzący 184 centymetry Marcos Llorente? Również nie. Bramkę Realowi zawalił Nacho, który zamiast chociaż spróbować wyskoczyć do pojedynku główkowego, tylko podniósł nogę. Swoją próbą interwencji ani trochę nie utrudnił sprawy zawodnikowi Atletico. Nacho ma swoje mankamenty, które ciężko przykryć. To jednak nie jego wina, że w tak ważnym meczu musiał być liderem defensywy.

IIkay Gundogan jest kluczowy dla gry Barcelony

Dość oczywiste było, że piłkarz takiej klasy jak IIkay Gundogan wzniesie grę Barcelony na wyższy poziom. Nieprawdopodobne jest to jak poprawia się gra Blaugrany, gdy tylko Niemiec ma swój dzień. Były piłkarz Manchesteru City ma ogromny wpływ na niemal każdy aspekt gry swojej drużyny. W ostatnich trzech meczach strzelił trzy bramki i zanotował dwie asysty. Jest niemal wszędzie. Gdy tylko biega po boisku Barcelona strzela o wiele więcej bramek. Nie ma akcji, która odbywa się bez jego udziału. Jest mózgiem środka pola i elementem, bez którego Xavi nie może zaczynać budowania składu na mecz. Przychodził jako potencjalny lider zespołu i takim bez wątpienia w ostatnim czasie jest. Szkoda tylko, że musi znosić klęski swojej drużyny, których Barcelona w tym sezonie odniosła dość sporo. W Manchesterze City dużo rzadziej mu się to zdarzało.

Celta Vigo robi co może w walce o utrzymanie

Kibice Celty Vigo w trakcie zeszłotygodniowego przegranego meczu z Gironą skandowali pieśni chcące wyrazić niechęć do Rafaela Beniteza. Wydaje się jednak, że doświadczony hiszpański szkoleniowiec robi co może by utrzymać Celtę w rozgrywkach LaLiga. Sam twierdzi, że potrzebuje czasu na budowę zespołu. Wygrane wyjazdowe spotkanie z Osasuną (0:3) tylko pokazuje, że drużyna mogła obrać dobry kierunek. W ostatnich ośmiu meczach ligowych co prawda ponieśli trzy porażki. Byli jednak w stanie pokonać taka drużynę jak Real Betis, a także mimo problemów Granadę.

Dodatkowo nawiązują walkę niemal z każdym. Obecnie są na 16. miejscu w tabeli i nad osiemnastym Cadizem mają trzy punkty przewagi. Woli walki i jakości jaką prezentują tacy piłkarze jak lider zespołu Jorgen Strand Larsen (8 goli) i wiecznie młody Iago Aspas odmówić nie można. Rzeczywistość Celty jest taka, że muszą walczyć o utrzymanie, i nie ma co się na to obrażać. Z taką grą powinni jednak pozostać w LaLiga na kolejny sezon.

Real Sociedad skutecznie zakrywa swoje braki

Real Sociedad w ostatnim czasie musi się zmagać z licznymi kontuzjami ofensywnych zawodników. Przez to gra tego zespołu jest mocno ograniczona jeśli chodzi o atakowanie. Jednak nie przeszkadza to trenerowi Imanoli Alguaciliowi urwać punkty wielkiej niespodziance tego sezonu, czyli Gironie (0:0). Piłkarze Sociedad potrafią bardzo dobrze zneutralizować zapędy ofensywne swoich rywali. Z racji na liczne kontuzje na boisku w kolejnych meczach pojawia się coraz większa liczba wychowanków. Konieczna też przy tym jest zmiana ustawienia. Powstaje delikatny chaos, z którym Alguacil sobie bardzo dobrze radzi.

Grunt to na końcu nie przegrywać. Hiszpański szkoleniowiec chce przetrwać ten trudniejszy moment swojego zespołu, by wciąż zachować szanse na walkę o europejskie puchary w kolejnym sezonie. Kiedy wrócą kluczowi piłkarze, jak Takefusa Kubo, to będzie można wrócić do swojej gry, i kto wie, może jeszcze włączyć się do walki nawet o Ligę Mistrzów. Na ten moment Real Sociedad jest szóstym zespołem tabeli, ze stratą 11 punktów do czwartego Atletico. Musi jednak też uważać na nacierających zza pleców rywali – Valencię i Real Betis.

Co jeszcze wydarzyło się w 23. kolejce LaLiga?

  • Athletic w bardzo przekonującym stylu pokonał w meczu domowym Mallorcę (4:0). Tym samym ekipa Ernesto Valverde przerwała serię dwóch meczów bez zwycięstwa – po remisie z Cadiz i porażce z Valencią.
  • Valencia pokonała Almerię (2:1). Podopieczni Rubena Barajy odnieśli trzecie z rzędu zwycięstwo w meczu rozgrywanym na własnym stadionie. Dodatkowo Nietoperze awansowali na 7. miejsce w tabeli i tracą tylko dwa punkty do szóstego Realu Sociedad.
  • Kamil Piątkowski wyleciał z boiska za czerwoną kartkę w 21. minucie meczu, a jego Granada zremisowała z Las Palmas (1:1). Zespół Alexandera Mediny wciąż znajduje się w strefie spadkowej, tracąc do 17. miejsca pięć punktów.
  • Villarreal po zwycięstwie z Barceloną wrócił do swojej poprzedniej dyspozycji. W tej kolejce bezbramkowo zremisował z Cadizem. Przed Marcelino wciąż wiele pracy do wykonania.
  • Betis po pierwszej domowej porażce w meczu z Barceloną tym razem zremisował z Getafe (1:1). Ekipa Manuela Pellegriniego spadła przez to na ósme miejsce w tabeli LaLiga.
  • Sevilla w końcu wygrała mecz. Ekipa Quique Sancheza Floresa pokonała Rayo Vallecano (2:1) i awansowała na 15. miejsce w tabeli.
SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,605FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ