Arka Gdynia podejmowała u siebie Motor Lublin w swoim najważniejszym spotkaniu sezonu 2023/24. Gdynianie dopiero co wygrali z Odrą Opole w bardzo efektownym stylu, na co spory wpływ miały rotacje trenera Łobodzińskiego. Kilku graczy złapało urazy, ale na szczęście Arka podeszła do tego spotkania bez zmian w wyjściowej 11. Wydawało się, że gospodarze są faworytem rywalizacji i domkną to, co nie udało się w części zasadniczej sezonu. Wywalczą awans do PKO BP Ekstraklasy.
Arka zagrała jak jej kibice – efektownie i głośno
Arka Gdynia nabrała wiatru w żagle po spotkaniu z Odrą. Niesiona dopingiem swoich kibiców szybko objęła prowadzenie. Kacper Rosa, bramkarz gości, ugiął się pod pressingiem, stracił piłkę i bramkę strzelił Olaf Kobacki. Od tego momentu żółto-niebiescy przejęli całkowicie kontrolę nad spotkaniem. Gospodarze mieli doskonały wynik i wydawało się, że czas gra na ich korzyść.
Kilkanaście minut później Rosa był blisko popełnienia kolejnego błędu. Tym razem udało mu się jednak wybić piłkę. Przed doliczonym czasem gry pierwszej połowy Jakub Staniszewski próbował oddać zabójczy strzał sprzed pola karnego. Wychowanek Arki uderzył minimalnie nad bramką. Trybuny doceniły jego starania w tym spotkaniu. Gdynianie chcieli zamknąć mecz drugim golem, ale wynik i tak był korzystny.
Niewykorzystane okazje lubią się mścić…
Zawodnicy z Lublina wyszli na drugą połowę bardziej zmotywowani niż ich przeciwnicy — i to mimo nieustannego dopingu fanów gospodarzy. Odwrócić to mógł w 59. minucie Karol Czubak, który miał świetną okazję do podwyższenia wyniku. Bramkarz Motoru tym razem dobrze interweniował, wygrywając pojedynek sam na sam. Kilka akcji później żółto-niebiescy wyszli ze świetną kontrą. Kobacki zagrał do Sebastiana Milewskiego, ten ograł bramkarza… i się pogubił. Nie opanował piłki i nie strzelił na pustą bramkę. W 79. minucie przed szansą na bramkę stanął Kobacki, ale ponownie bramkarz rywali świetnie się zachował.
Niewykorzystane okazje zemściły się na zespole z Gdyni. Po głupim wślizgu przed polem karnym ich kapitana, Azackiego, Bartosz Wolski strzelił bramkę.
Trener Arki wciąż zwlekał ze zmianami… i jego zespół oddał rywalom awans. W doliczonym czasie gry bramkę na wagę awansu strzelił Mbaye Jacques Ndiaye. Tym sposobem pogrzebał marzenia żółto-niebieskich na Ekstraklasę. Arka Gdynia w decydującym spotkaniu zaprezentowała się niemalże tak jak w całym sezonie. Miała kontrolę, długo była na korzystnej pozycji, aż w końcu w samej końcówce pozwoliła rywalom odebrać sukces. Motor Lublin świętuje, Arka Gdynia, będąca o krok od Ekstraklasy, musi obejść się smakiem…