Jak wysoko znajduje się sufit Rakowa Częstochowa?

Każdy klub chciałby 100-lecie skwitować takim sezonem. Zdobycie Pucharu Polski, awans do eliminacji Ligi Konferencji Europy i Superpuchar Polski. A to wszystko przecież w drugim roku po awansie do Ekstraklasy. Zespół z Częstochowy może być przykładem dla innych klubów z naszego podwórka (może oprócz zawirowań ze stadionem). Spójna filozofia klubu, ciągłość pracy trenera i przemyślane transfery, co przekłada się na stały postęp. Czekamy na to, co zespół Marka Papszuna pokaże w europejskich pucharach, ale już teraz możemy sobie stawiać pytanie: jak wysoko znajduje się sufit Rakowa Częstochowa?

REKLAMA

Przebudowa defensywy

Formacja, która w tym okienku transferowym ucierpiała najbardziej to zdecydowanie defensywa. Już zimą wiedzieliśmy, że wraz z końcem sezonu do RB Salzburg przeniesie się Kamil Piątkowski, a ponadto dobiegły końca wypożyczenia Jarosława Jacha i bramkarza Dominika Holeca. Kontraktu z klubem nie przedłużył także Petr Schwarz – ważne ogniwo drużyny w środku pola oraz Miłosz Szczepański, który cały ubiegły sezon zmagał się z kontuzją, jednak wcześniej dał się poznać jako obiecujący zawodnik. „Nowym wzmocnieniem” będzie z kolei Tomas Petrasek. Czeski obrońca całą poprzednią rundę spędził na leczeniu i jego powrót to świetna informacja dla wszystkich sympatyków Rakowa. W Superpucharze wszedł z ławki, więc prawdopodobnie od początku sezonu będzie już do dyspozycji Marka Papszuna. W zastępstwie za Jarosława Jacha przyszedł znany z ekstraklasowych boisk, były piłkarz Podbeskidzia Bielsko-Biała Milan Rundić. Między słupkami z kolei Holeca zastąpi prawdopodobnie Vladan Kovacevic. Piszę prawdopodobnie, ponieważ media donoszą, że w Częstochowie ciągle trwają poszukiwania bramkarza.

Jak ocenić te zmiany? Czy defensywa Rakowa będzie jeszcze silniejsza niż w poprzednim sezonie? Wątpię. Zwłaszcza w rundzie wiosennej ekipa Marka Papszuna imponowała w tyłach. Tracili wówczas zaledwie 0,63 gola na mecz. Co więcej, pod koniec sezonu ta statystyka ta statystyka wygląda jeszcze bardziej efektownie. W ostatnich dziewięciu meczach sezonu piłkę z siatki musieli wyciągać zaledwie 3-krotnie. Luka po Kamilu Piątkowskim oraz Dominiku Holecu, który w minionym sezonie miał najwyższy procent obronionych strzałów (81,5%) spośród bramkarzy, którzy zagrali co najmniej 5 ligowych spotkań będzie bardzo trudna do załatania. Z drugiej strony, nie spodziewajmy się, że obrona Rakowa nagle stanie się dziurawa jak szwajcarski ser. Zespół Papszuna jest dobrze zorganizowany i odpowiedzialny taktycznie, co na poziomie Ekstraklasy zwykle wystarcza.

Nowe twarze

Raków nie poszalał na rynku tego lata. W bilansie zysków i strat pewnie większość powie, że są na minusie. Jednakże, kilka transferów wygląda obiecująco. Na plus trzeba zapisać wykup Zorana Arsenicia, co nie udało się choćby z wyżej wspominanym Holecem. Arsenicowi śmiało możemy przypiąć metkę solidnego ligowca. Wyróżniał się w Wiśle, poradził sobie w Jagielloni, to i u Papszuna wywalczył sobie podstawowy skład. W systemie Rakowa Częstochowa będzie grał jako pół-prawy stoper, choć jest to piłkarz uniwersalny, który poradziłby sobie na każdej pozycji w obronie. Milan Rundić? W Podbeskidziu miał słaby start, potem w rundzie wiosennej u boku Rafała Janickiego spisywał się przyzwoicie, ale cudów od Serba oczekiwać nikt nie będzie. Nie powinniśmy się jednak zdziwić, jeśli u Papszuna odpali. Zresztą, to powinien być dopisek do każdego zawodnika przychodzącego do Częstochowy.

Rundić zapewne rozpocznie sezon jako podstawowy zawodnik wicemistrza Polski, aczkolwiek klub stara się o sprowadzenie dla niego konkurencji. Podczas obozu przygotowawczego testowany był Jordan Courtney-Perkins. 18-letni Australijczyk podobno dobrze wypadł i prawdopodobnie podpisze kontrakt. Z uwagi na wiek ciężko napisać coś o jego piłkarskiej przeszłości. Znacznie ciekawszym nabytkiem wydaje się być bramkarz Vladan Kovacevic. 23-latek od trzech sezonów był podstawowym bramkarzem bośniackiego FK Sarajevo i łącznie zachował 48 czystych kont w 98 meczach. Niezły wynik. Byłego młodzieżowego reprezentanta Bośni i Hercegowiny mogliśmy już zobaczyć w meczu o Superpuchar Polski z Legią. 8 interwencji to na pewno wynik godny pochwały, jednak jego konto obciąża stracona bramka, kiedy pomylił się na przedpolu.

Problem napastnika

Najczęstszym tematem w kontekście wzmocnień Rakowa Częstochowa jest napastnik. Każdy kto śledzi polską piłkę multum razy natknął się na opinie, że klub potrzebuje bramkostrzelnej „9-tki”. Zawodnika, który gwarantowałby 15 goli na sezon. Marek Papszun preferuje jednak określony typ napastnika. Wysoki, silny, potrafiący utrzymać się przy piłce i ciężko pracujący. Musiolik, Gutkovskis i Arak – w mniejszym lub większym stopniu – spełniają te wymagania, ale skutecznością nie grzeszą. Tego lata kolejnym napastnikiem został Pedro Vieira pozyskany z młodzieżowej drużyny FC Porto. O 19-latku nie znajdziemy za wiele informacji, ale sądząc po jego wzroście (190 cm) jest to piłkarz o podobnym profilu do reszty napastników.

Przewidywany skład Rakowa na inauguracje sezonu 2021/22; źródło: buildlineup.com

Cel – europejskie puchary

W polityce budowy zespołu przez działaczy Rakowa Częstochowa widać pewną logikę. W klubie chcą, aby Marek Papszun na każdej pozycji miał co najmniej dwóch równorzędnych piłkarzy. Największy znak zapytania należy tutaj postawić przy prawym wahadle. Fran Tudor jest znakomitym piłkarzem, jak na warunki Ekstraklasy, ale kto wejdzie w jego buty w przypadku kontuzji? Jest co prawda Wdowiak, aczkolwiek najrozsądniejszym rozwiązaniem byłoby chyba przesunięcie Patryka Kuna na prawą stronę, a jego miejsce zająłby wówczas pozyskany z Lechii w tym okienku transferowym Zarko Udovicic. Drugi znak zapytania to już wspomniany snajper. Czy Raków jest w stanie walczyć o najwyższe laury bez seryjnych bramek napastnika? Czy skrzydłowi nadal będą wyręczać go w tym aspekcie? A może wracający z wypożyczenia do Serie B Sebastian Musiolik nagle się objawi? Jedno jest jednak pewne – Raków przystępuje do sezonu w roli mocnego kandydata do podium. Bukmacherzy nieprzypadkowo widzą w nich trzecią siłę ligi.

Nadchodzące rozgrywki będą już szóstym sezonem, który Papszun rozpocznie w roli szkoleniowca zespołu spod Jasnej Góry. I na razie o żadnym wypaleniu mowy nie ma. Wręcz przeciwnie. Klub jest na fali wznoszącej i wydaje się, że to dopiero początek drogi do ugruntowania sobie pozycji wśród najmocniejszych zespołów w Polsce. Wczorajszy mecz o Superpuchar Polski z Legią Warszawa – podobnie, jak i cały poprzedni sezon – pokazał, że Raków jest gotowy do walki o najwyższe cele na krajowym podwórku.

Obserwuj autora na Twitterze i Facebooku

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,595FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ