Fredi Bobic został powołany na stanowisko Head of Football Operations w Legii Warszawa. Brzmi światowo, jednak jestem przekonany, że większość kibiców stołecznego klubu nie rozumie tak naprawdę, co do stołecznego klubu wnieść ma Niemiec. Przecież w ostatnim czasie w roli dyrektora sportowego zatrudniony został Michał Żewłakow, a dodatkowo jako doradca nadal funkcjonuje Jacek Zieliński.
Rozbudowane struktury
W komunikacie prasowym Legii Warszawa zapisano: Na nowym stanowisku Fredi Bobic koncentrować się będzie na opracowaniu i wdrażaniu całościowej strategii rozwoju sportowego klubu, integrującej wszystkie obszary od Akademii do pierwszego zespołu, wdrażaniu i rozwoju procesów zarządczych w ramach obszaru sportu, rozwoju systemów analiz danych i ich wykorzystania w procesach sportowych. Ważnym zadaniem Frediego będzie wzmocnienie procesów rekrutacyjnych i transferowych w tym w szczególności międzynarodowe działania w zakresie transferów wychodzących. Wygląda więc na to, że kompetencje Niemca będą bardzo duże. Świadczy o tym zdanie o opracowaniu i wdrażaniu strategii rozwoju klubu. Oczywiście, jeśli będzie to coś więcej niż tworzenie planów, które nigdy nie zostaną zrealizowane.
Niewątpliwie, kluczem powinna być wzorowa współpraca na linii Michał Żewłakow — Fredi Bobic. Mioduski przekonuje, że obaj Panowie mają podobne spojrzenie na futbol i będą doskonale się uzupełniać. Póki co to jedynie słowa. Polak będzie dyrektorem sportowym Legii Warszawa, Niemiec jej szefem do spraw operacji piłkarskich. Wydaje się, że wyższym stanowiskiem dysponować może Bobic, ale nie skreślamy scenariusza, w którym polsko-niemiecka współpraca rzeczywiście będzie owocna. Panowie nie będą sobie podlegać, a wzajemnie pomagać. W teorii brzmi dobrze, o praktyce dopiero się przekonamy.
Fredi Bobic musi zostać użyty z głową
Sytuacja jest tym ciekawsza, że w klubie pracuje nadal Goncalo Feio. Portugalczyk nie wydaje się człowiekiem gotowym na podporządkowanie i wypełnianie poleceń bez słowa sprzeciwu. W Legii Warszawa pracuje/będzie pracować wiele osób, które po prostu lubią rządzić i narzucać swój styl. Niejasny jest status byłego dyrektora sportowego — Jacka Zielińskiego, który najwyraźniej nadal jest częścią klubowych struktur. W tym momencie trudno przewidzieć, czy Fredi Bobic zechce układać Legię po swojemu. Zdecyduje o rozstaniu z częścią współpracowników i zatrudnieniu nowego szkoleniowca? A może takie decyzje w ogóle nie będą w jego kompetencjach?
Jeśli Dariusz Mioduski rozsądnie rozpisze zadania, a działacze nie będą ze sobą rywalizować i każdy będzie miał swój konkretny obszar odpowiedzialności, to może się udać. Rozbudowane struktury są dobre, gdy są tworzone mądrze. Wówczas nieważne jak nazywa się dane stanowisko. Dyrektor, kierownik, szef. Istotne, że dana osoba wie, co ma robić, a jej przełożeni potrafią wykorzystać możliwości pracownika. Fredi Bobic powinien być przydatny Legii Warszawa, o ile znajdzie wspólny język ze współpracownikami.