Jeden z najbardziej ekscytujących sezonów Formuły 1 w erze hybrydowej zbliżał się ku końcowi. Jak miało się okazać, pojedynek o końcowy triumf pomiędzy Verstappenem a Hamiltonem miał trwać do ostatniego okrążenia w sezonie, a ekscytacja związana z walką tych dwóch kierowców urosła do gigantycznych rozmiarów. Jak po Grand Prix Brazylii przebiegły trzy ostatnie wyścigi Formuły 1 w roku 2021?
Ominęliście któryś z poprzednich tekstów? Poniżej linki do poszczególnych części podsumowania sezonu:
Katar
Formuła 1 po raz pierwszy zawitała do Kataru, na tor znany wcześniej z wyścigów serii MotoGP. Mimo iż kierowcy byli w większości zachwyceni możliwością ścigania się na torze Losail, to eksperci przewidywali, że wyścig nie będzie zbyt ekscytujący. Na szczęście bardzo się mylili.
Kwalifikacje nie poszły po myśli Maxa Verstappena. Nie dość, że był w nich wolniejszy od Lewisa, to jeszcze został przesunięty na starcie do wyścigu o pięć pozycji w tył. Holender podczas trzeciej sesji kwalifikacyjnej zignorował żółte flagi, które pojawiły się na torze po pęknięciu opony w samochodzie Pierre’a Gasly’ego. Nie miała to być jedyna taka sytuacja w ten weekend.
Max startował zatem z siódmej pozycji, lecz dość szybko przebił się do przodu. Zanotował udany start, a na kolejnych okrążeniach poradził sobie z Gaslym i Alonso, odzyskując drugą pozycję. Hamilton był jednak kolejny raz poza zasięgiem Red Bulla. Lewis sięgnął po drugie przekonujące zwycięstwo i na dwa wyścigi przed końcem wciąż nie mogliśmy być niczego pewni.
Wiele ciekawego działo się za plecami naszych głównych aktorów, gdzie stoczyła się niezwykle interesująca walka o trzecie miejsce. Jak już wcześniej wspomniano, na Losail kierowcy miewali problemy z agresywnymi tarkami i wielu z nich przebiło w trakcie wyścigu opony. Jednym z pechowców był Bottas, przez co musiał przedwcześnie zakończyć swój występ. Zaciętą walkę o najniższy stopień podium stoczyli zatem Sergio Perez i Fernando Alonso. Ostatecznie to Hiszpan dojechał do mety na trzeciej pozycji i po długiej nieobecności znalazł się znów na podium wyścigu Formuły 1.
Arabia Saudyjska
Kraksa w kwalifikacjach
Przedostatni weekend z Formułą 1 był absolutnie szalony, poczynając od tego, że prace przygotowawcze na torze Jeddah trwały niemal do ostatniej chwili. Kierowcy miewali na tym torze problemy w trakcie sesji treningowych oraz kwalifikacji i jednym z takich kierowców okazał się Max Verstappen. Pod koniec Q3 wydawało się, że Holender zmierza po pole position, zaliczając na fioletowo pierwszy i drugi sektor. Wszystko wyglądało dla kierowcy Red Bulla fantastycznie, aż do ostatniego zakrętu toru. Wtedy to Max uderzył w ścianę, kończąc tym samym kwalifikacje dopiero na trzecim miejscu, za oboma kierowcami Mercedesa.
Wyścig pełen kontrowersji
W samym wyścigu sporą cegiełkę do dramaturgii rywalizacji Maxa i Lewisa dołożyli sędziowie. Wszystko zaczęło się po 11 okrążeniu, gdy swoje auto rozbił Mick Schumacher. Najpierw widzieliśmy na torze żółte flagi, w których trakcie na pit-stop zdecydowali się obaj kierowcy Mercedesa, a dopiero po jakimś czasie wyścig został przerwany. Dzięki temu podczas restartu z pierwszej pozycji i ze świeżym kompletem opon miał startować Verstappen.
Oferta dla Red Bulla
Przy wznowieniu wyścigu lepszy start zanotował Hamilton, a Max wyprzedził Brytyjczyka poza torem. W tę walkę wmieszał się jeszcze Esteban Ocon i nagle Lewis znalazł się na trzecim miejscu. Szybko jednak wyścig znów został przerwany wskutek kraksy z udziałem Pereza, Leclerca, Mazepina i Russella. W trakcie kolejnej przerwy w wyścigu Michael Masi (dyrektor wyścigowy FIA Formuły 1) zaproponował Red Bullowi kontrowersyjną „ofertę”, w ramach której Verstappen miał na kolejnym wznowieniu ścigania wystartować za Lewisem Hamiltonem. Kolejność na starcie wyglądała zatem następująco: Ocon, Hamilton, Verstappen. Tym razem restart należał do Maxa. Holender dzięki znakomitemu startowi znów znalazł się na pozycji lidera.
Lap 37
Hamilton ruszył w pogoń za swoich rywalem. W międzyczasie dostaliśmy kolejną kontrowersję z udziałem sędziów, gdy przez długi okres na torze znajdował się wirtualny samochód bezpieczeństwa wskutek leżących na asfalcie części. To nie miał być jednak koniec dziwnych decyzji. Na 37. okrążeniu Lewis dopadł Maxa, ten jednak nie dał się wyprzedzić i obaj znaleźli się poza torem. Zaraz potem Verstappen dostał polecenie, by oddać pozycję Brytyjczykowi, ten jednak nie został o tym poinformowany i wjechał w tył bolidu kierowcy Red Bulla.
Po tej sytuacji zarówno kierowcy, jak i przede wszystkim sędziowie całkowicie się pogubili. Dostaliśmy kolejną próbę oddania pozycji przez Verstappena (po której Holender od razu wyprzedził Hamiltona), dość niezrozumiałą karę pięciu sekund dla Maxa za incydent na 37 okrążeniu i wypchnięcie Maxa przez Lewisa na 43. okrążeniu (na które sędziowie nie zareagowali). Ostatecznie to Brytyjczyk sięgnął po zwycięstwo na torze Jeddah i przed ostatnim wyścigiem sezonu zrównał się punktami w klasyfikacji generalnej z Verstappenem. Walka o końcowy triumf miała się rozstrzygnąć w bezpośredniej walce na zmodernizowanym torze Yas Marina w Abu Zabi.
Abu Zabi
Kwalifikacje dla Verstappena
Już podczas kwalifikacji mieliśmy do czynienia ze strategicznymi zagrywkami. W drugiej sesji kwalifikacyjnej Max spłaszczył nieco swoje pośrednie opony. W tej sytuacji Red Bull zdecydował się na przejazd swoich kierowców w tej sesji na miękkich oponach, przez co stało się jasne, że niedzielny wyścig Red bull rozpocznie na miękkiej mieszance. Mercedes został przy pośrednich kompletach opon. W trzeciej sesji kwalifikacyjnej Verstappen (z małą pomocą Sergio Pereza) okazał się najszybszy i zapewnił sobie pole position, a obok niego w pierwsze linii miał stanąć — a jakże — Lewis Hamilton.
Start dla Hamiltona
Pomimo drugiej pozycji na starcie, to Lewis prowadził w wyścigu po pierwszym zakręcie po znakomitej reakcji na starcie. Zaraz potem jednak mieliśmy dostać pierwszą tego dnia kontrowersję: jeszcze na pierwszym okrążeniu Max opóźnił dohamowanie do zakrętu i wyprzedził Hamiltona. Ten wyjechał jednak poza tor i utrzymał swoją pozycję. Sędziowie uznali, że ich reakcja nie jest w tej sytuacji potrzebna i Brytyjczyk zachował prowadzenie.
Checo is a legend
Szybko okazało się, że w tym wyścigu przewagę tempa ma Mercedes i Hamilton zaczął odjeżdżać swojemu rywalowi. Red Bull miał jednak w obwodzie Sergio Pereza. Checo został na torze, gdy do alei serwisowej zjechali Verstappen i Hamilton i miał za zadanie utrzymywać za sobą Brytyjczyka jak najdłużej, dając tym samym okazję Maxowi na zbliżenie się do Hamiltona. Meksykanin wywiązał się z tego zadania znakomicie, dzięki czemu jego zespołowy kolega wrócił do gry. Sam Verstappen skomentował wyczyn Pereza słowami: „Checo is a legend.”
Kraksa Latifiego
Pomimo fantastycznej pracy w wykonaniu Sergio Pereza, zdawało się, że mimo wszystko po zwycięstwo sięgnie Lewis Hamilton. Verstappen nie potrafił dotrzymać tempa kierowcy Mercedesa i wizja ósmego mistrzostwa świata w wykonaniu Lewisa była realniejsza z każdym pokonanym kółkiem. Na 53. okrążeniu jednak dostaliśmy kolejny w tym sezonie zwrot akcji: po walce o pozycje z Mickiem Schumacherem swój samochód rozbił Nicholas Latifi. Verstappen postanowił skorzystać z darmowego pi-stopu, na co nie zdecydował się Mercedes, gdyż mogłoby to kosztować Hamiltona utratę pozycji.
Ostatnie okrążenie
W czasie gdy bolid Williamsa był usuwany z toru, samochody podążały za samochodem bezpieczeństwa i coraz bliżej byliśmy scenariusza, że wyścig zostanie wznowiony na jedno okrążenie przed końcem. Hamilton przewodził stawce, a Verstappen na świeżych oponach był drugi, ale pomiędzy nimi znajdowali się jeszcze zdublowani kierowcy. Początkowo dyrekcja wyścigu nie wydała im pozwolenia na oddublowanie. W ostatniej chwili jednak została podjęta decyzja, że te cztery bolidy znajdujące się pomiędzy pretendentami do tytułu mają wyprzedzić samochód bezpieczeństwa. Tym samym przed ostatnim okrążeniem sezonu Max Verstappen znajdował się tuż za Lewisem Hamiltonem, a my dostaliśmy TO okrążenie:
Max Verstappen został mistrzem świata
Wszyscy znamy tę historię: Mercedes długo nie mógł pogodzić się z decyzjami podjętymi podczas finałowego wyścigu i składał protesty, które ostatecznie zostały odrzucone. Zostawmy jednak ten wątek, gdyż dla sportowej oceny całej tej rywalizacji nie ma już on żadnego znaczenia. Po niebywałym sezonie i fantastycznej walce dwóch niesamowitych kierowców swój pierwszy tytuł mistrza świata zdobył Max Verstappen. Możemy mieć tylko nadzieję, że równie wielkie emocje będą nam towarzyszyć w kolejnych latach z Formułą 1. Rok 2021 był niesamowity zarówno w wykonaniu Verstappena jak i Hamiltona i pozostaje nam się cieszyć z tego, że mogliśmy być świadkami tej przepięknej rywalizacji.