Everton potwierdza dwa nowe transfery

Everton po raz pierwszy od dawien dawna przystępuje do sezonu jako potencjalny kandydat do spadku. Po ostatnich rozgrywkach, w których na finiszu uratowali się przed degradacją, a latem stracili kluczowego piłkarza – Richarlisona jasne było, że The Toffees muszą się wzmocnić. Przed sezonem do klubu dołączyli James Tarkowski oraz Dwight McNeil i Ruben Vinagre, a już po 1. kolejce Premier League na Goodison Park przyszły kolejne nowe twarze – Conor Coady i Amadou Onana.

REKLAMA

Conor Coady, czyli sprawdzona marka

Coady trafia na Goodison Park na zasadzie rocznego wypożyczenia. Patrząc chłodnym okiem – Everton przeprowadza bardzo mądry ruch. 29-latek to doświadczony i sprawdzony środkowy obrońca na poziomie Premier League. W barwach Wolves zagrał w najwyższej klasie rozgrywkowej w Anglii ponad 150 razy i od awansu w sezonie 2018/19 był szefem defensywy i niekwestionowanym zawodnikiem podstawowego składu. Sytuacja Anglika zmieniła się jednak tego lata. Bruno Lage postanowił wdrożyć w życie plan, z którym przychodził już rok temu, czyli zmianę ustawienia zespołu na czwórkę obrońców. Zawodnikiem, który ucierpiał na tym najbardziej został właśnie Conor Coady, który spotkanie 1. kolejki z Leeds przesiedział na ławce rezerwowych.

Frank Lampard natomiast inauguracyjne starcie z Chelsea rozpoczął ustawiając zespół w systemie 5-4-1, czyli kontynuując to, czym kończył poprzedni sezon. Kłopoty kadrowe jednak szybko dotknęły The Toffees. W trakcie spotkania poważnej kontuzji doznał Ben Godfrey i według wstępnych informacji wypada na 3 miesiące. Ciężko polegać także na Yerrym Minie, który sezon w sezon opuszcza sporo meczów i obecnie też zmaga się z kontuzją. Coady, który jest natomiast okazem zdrowia powinien więc wzmocnić linię defensywy Evertonu. Anglik najlepiej czuje się na środku 3-osobowego bloku grając nieco w starodawnym stylu często trzymając lekką głębie w stosunku do reszty obrońców i łatając luki w defensywie. Coady potrafi także wyprowadzać piłkę, a wrażenie szczególnie robią jego dokładne przerzuty. W ten sposób 29-latek może także uruchamiać kontrataki zespołu. Frank Lampard oczekuje od swoich obrońców obycia z piłką przy nodze, więc Anglik na papierze powinien się sprawdzić w Evertonie.

Amadou Onana, czyli spojrzenie w przyszłość

Drugim nabytkiem Evertonu jest 21-letni Amadou Onana sprowadzony z Lille. Jak podaje Fabrizio Romano – kwota za reprezentanta Belgii (w kadrze zadebiutował w czerwcu tego roku) ma wynosić 36 mln euro z dodatkami, a Lille zagwarantowało sobie także 20% kwoty od przyszłej sprzedaży. Co takiego zobaczyli działacze Evertonu w Onanie, że zdecydowali się wyłożyć tak dużą sumę?

Amadou Onana to piłkarz jeszcze nie do końca ukształtowany. Na poziomie seniorskim gra od dwóch lat. W sezonie 2020/21 spędził 1500 minut na boiskach 2. Bundesligi w barwach HSV, a w poprzednich rozgrywkach nieco ponad 1300 w Ligue 1 oraz zadebiutował w Lidze Mistrzów. Onana najczęściej występował jako defensywny pomocnik odpowiedzialny za destrukcję. Można natknąć się jednak na głosy, że to pomocnik box-to-box, a takich w swojej taktyce używa Lampard (z Chelsea zagrali Iwobi i Doucoure).

W mediach często możemy natrafić na informacje, że angielski szkoleniowiec chciałby mieć w zespole „6-tkę” pewną w rozegraniu, jednak Onany do tej kategorii na razie nie możemy zaliczyć. Statystyczny portal FBREF sugeruje, że jednym z najbardziej podobnych piłkarzy do nowego pomocnika Evertonu jest Abdoulaye Doucoure. Dlatego też przewidujemy, że Onana przychodzi jako konkurent dla Malijczyka i nie będzie na nim dużej presji. Mimo sporych pieniędzy, jakie za niego zapłacono 21-latek powinien dostać czas na adaptację do warunków Premier League.

Everton na zakupach – kto jeszcze przyjdzie?

W mediach sporo mówi się także o powrocie innego środkowego pomocnika – Idrissy Gueye’a. Niemniej jednak, to kolejny zawodnik, który znacznie więcej atutów ma w fazie defensywnej niż ofensywnej. Priorytetem dla Evertonu powinien być transfer środkowego napastnika. Calvert-Lewin od dawna więcej czasu spędza w gabinecie fizjoterapeutów niż na boisku treningowym, a po sprzedaży Richarlisona obecnie jedynym zdrowym napastnikiem jest zawodzący Salomon Rondon. W sobotnim meczu z Chelsea na „9-tce” zagrał Anthony Gordon i widać było, że zatracił atuty, którymi imponował grając na skrzydle. Ostatnio mówiło się o zainteresowaniu Armando Broją, który po udanym sezonie na wypożyczeniu w Southampton powrócił na Stamford Bridge, ale u Thomasa Tuchela będzie głównie wchodził z ławki na końcowe minuty spotkań. Wydaje się, że do Evertonu często grającego z kontry mógłby dobrze się wpasować. The Toffees potrzebują z przodu kogoś szybkiego, silnego i gwarantującego gole. Armando Broja teoretycznie spełnia te trzy kryteria.

Jeśli interesuje Was Premier League to serdecznie zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,597FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ