Dwie czerwone kartki i niespodzianki! Podsumowanie 12. kolejki PlusLigi

Trzecia z rzędu porażka ZAKSY, niespodzianki w Częstochowie i Nysie, oraz… dwie czerwone kartki dla reprezentantów Polski! 12. kolejka PlusLigi przyniosła nam sporo ciekawych wydarzeń i oczywiście światowej klasy siatkówkę!

REKLAMA

Projekt górą w hicie kolejki

Nękana kontuzjami Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn – Koźle podjęła we własnej hali wicelidera tabeli – Projekt Warszawę. Faworytem tego starcia byli oczywiście goście, którzy w poprzedniej rundzie pokonali Jastrzębski Węgiel. Nastroje w ZAKSIE były raczej mało optymistyczne, jak się okazało dosyć słusznie…

Koziołki kapitalnie rozpoczęły spotkanie – skuteczna ofensywa, dobra obrona i świetny Bartosz Bednorz byli dla Projektu sporym zaskoczeniem. Obok 29 – latka w fenomenalnej formie pozostawał Jakub Szymański – zakończył seta ze 100% skutecznością w ofensywie (9/9)! Goście próbowali gonić wynik, ale to kędzierzynianie mieli tę partię pod kontrolą. Ostatecznie właśnie po ataku Szymańskiego pierwsza odsłona spotkania padła łupem gospodarzy (25-22).

Projekt Warszawa był zdecydowanie zaskoczony postawą rywali – pomimo braku podstawowych graczy, gospodarze nadal potrafili napsuć warszawiakom sporo krwi. Ekipie Piotra Grabana potrzebne były zmiany i stabilizacja gry – te czynniki nadeszły już w połowie drugiej partii. Przyjezdni poprawili zagrywkę i skuteczność w ataku, dzięki czemu odjechali Koziołkom (14-20). Świetnie spisywał się Bartłomiej Bołądź – to właśnie on został „katem” ZAKSY (21-25).

Warszawa nie zwalniała tempa i w trzeciej partii już na samym początku objęli spore prowadzenie (5-9). Grupa Azoty co prawda zdołała odrobić straty (12-12), lecz był to tylko chwilowy „przebłysk”. Podopieczni Piotra Grabana po raz kolejny zaczęli punktowo odjeżdżać rywalom i wygrali seta 20-25. Ostatnia odsłona meczu to wyrównana walka obu zespołów – przez dłuższy czas obserwowaliśmy grę punkt za punkt (9-9). Projekt skrupulatnie dążył do przewagi i udało im się to dopiero przy stanie 18-20. ZAKSĘ punktował duet Szalpuk & Tillie – ta dwójka skutecznie przełamywała blok gospodarzy. Stołeczny klub prowadzenia już nie wypuścił i Andrzej Wrona zakończył to spotkanie (22-25).

3. z rzędu porażka ZAKSY w lidze stała się faktem. Ostatni raz tak fatalną passę podopieczni Sammelvuo zaliczyli… w finałach PlusLigi z Jastrzębskim Węglem! Niemniej jednak w dyspozycji kędzierzynian widać „światełko w tunelu” – pomimo ogromnych braków kadrowych (w tym kapitana Śliwki) drużyna z opolskiego potrafiła nawiązać walkę z kapitalnym Projektem. Docenić należy także formę Bartosza Bednorza (19 punktów) – reprezentant Polski „dwoił się i troił”, aby wspomóc swój zespół. Jeden świetny przyjmujący to na warszawiaków za mało, ale postawa 29 – latka może napawać optymizmem. Strata punktów oczywiście boli, ale mając w pamięci poprzedni sezon – dobrze wiemy, że w polskiej lidze wszystko zdarzyć się może.

Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn – Koźle 1:3 Projekt Warszawa (25-22, 21-25, 20-25, 22-25)

Zwycięstwo Resovii zrodziło się w bólach…

Asseco Resovia Rzeszów w ramach 12. kolejki podejmowała u siebie Barkom Każany Lwów. Faworytem spotkania byli gospodarze – przed spotkaniem notowali serię 7 zwycięstw z rzędu. Ukraińska drużyna plasowała się natomiast w połowie stawki (10. miejsce) z dorobkiem 5 wygranych. Na papierze wyraźną przewagę mieli podopieczni Medeiego, ale rzeczywistość okazała się nieco trudniejsza…

Barkom odważnie wszedł w mecz – nie oszczędzali się w ataku ani na zagrywce. Początkowo Resovia miała z tym problemy, ale m.in. dzięki świetnej dyspozycji Cebulja objęła prowadzenie (16-10). Kluczowa w tym secie okazała się zagrywka, którą gospodarze razili lwowian. Mocny atak Boyera zakończył partię 25-18. Drugi set był bardzo wyrównany – Ukraińcy konsekwentnie trzymali kontakt z gospodarzami. Mocnym punktem gości był Vasyl Tupchii (5 punktów), po drugiej stronie siatki królował Boyer (8 punktów). Rzeszowianie inicjatywę przejęli właśnie po asach serwisowych Francuza (19-17). Wypracowana przewaga wystarczyła Reosvii, aby objąć prowadzenie 2:0.

Od początku kolejnej partii inicjatywę przejął Lwów (3-6). Ofensywną siłę Barkomu stanowił duet Tupchii & Palonsky – razem zdobyli w tym secie aż 14 punktów. Rzeszów zdołał zbliżyć się na jedno „oczko” straty, ale nakręceni lwowianie przełamali swój zastój (14-20). Krótko po wspaniałej serii Ukraińcy znów nie mogli skończyć akcji w ataku (20-21). Na ich szczęście atakujący Tupchii skutecznie wypunktował Resovię (21-25).

Kapitalne emocje oglądaliśmy w ostatniej odsłonie spotkania, kiedy to po wyrównanej grze na prowadzenie wyszli gospodarze (23-19). Wydawało się, że podopieczni Medeiego zakończą ten mecz, ale do swojej siatkówki powrócił Barkom. Lwowianie odrobili straty i seta trzeba było dokończyć na przewagi (24-24). W szalonej końcówce meczu więcej zimnej krwi zachowała jednak Resovia i po ataku Boyera zgarnęła 3 punkty.

REKLAMA

Siatkarze Giampaolo Medeiego utrzymują się na 3. miejscu w tabeli, z identycznym dorobkiem punktowym co Aluron CMC Warta Zawiercie. W następnej kolejce na rzeszowian czeka Cuprum Lubin. Pamiętając dyspozycję Resovii w tym starciu – nie wskazywałbym ich jednoznacznie w roli faworyta spotkania.

Asseco Resovia Rzeszów 3-1 Barkom Każany Lwów (25-20, 25-21, 21-25, 28-26)

Wpadka Trefla!

W ubiegłej kolejce w Nysie doszło do ciekawie zapowiadającej się konfrontacji. PSG Stal Nysa podejmowała u siebie Trefl Gdańsk. Stal w tym sezonie radzi sobie nienajgorzej, jednak nie byli uznawani za faworytów w meczu z Treflem. Gdańszczanie mieli bowiem aspiracje do walki o TOP4, będąc przed tym meczem na 5. miejscu. Z kolei Stal znajdowała się na 9. pozycji, tracąc 6 punktów do swojego przeciwnika.

Na początku pierwszego seta obydwie ekipy punktowały w równym tempie (8-8), jednak ekipa z Opolszczyzny minimalnie przeważała. Z czasem ta przewaga zrobiła się coraz większa. Nysanie zupełnie zdeklasowali rywala, wytrącając im wszelkie argumenty z rąk (18-11). Przyjezdnym z Trójmiasta udało się odrobić część strat, ale na to było już za późno (25-22).

W drugim secie dominacja podopiecznych Daniela Plińskiego zaczęła się już na samym starcie (7-3). Przebieg tej partii był pod kontrolą siatkarzy Stali od początku do końca (15-11), nie stracili prowadzenia nawet na chwilę, a ostatecznie wygrali tego seta 25-20.

Początek trzeciego seta zwiastował przełamanie Trefla i powrót do gry (3-7). Jak się potem okazało, skończyło się tylko na zapowiedziach. To był tylko chwilowy zastój nysan, a potem ponownie nie dawali rywalowi najmniejszych szans (16-10). Stal odskoczyła przeciwnikowi na dobre – wygrali trzeciego seta 25-22 i tym samym dopisali sobie 3 punkty po meczu z wyżej notowanym rywalem!

Mało kto spodziewał się takiego przebiegu spotkania. Przewidywano, że Trefl wygra, a nawet jeśli nie, to na pewno nie do zera. Jednak w tym przypadku zamiast ganić gdańszczan, prędzej należy pochwalić postawę zespołu z Opolszczyzny, który rozegrał wprost kapitalny mecz. Warto nadmienić, że w tym spotkaniu nie grali tacy siatkarze, jak Michał Gierżot czy Nicolas Zerba. Mimo tego nysanie byli w stanie rozgromić faworyzowanego przeciwnika. Dzięki temu zwycięstwu Stal wskoczyła na 8. miejsce, wyprzedzając pogrążoną w kryzysie ZAKSĘ.

Autor: Jan Pietrzak

PSG Stal Nysa 3:0 Trefl Gdańsk (25-22, 25-20, 25-22)

Siatkarska remontada w Olsztynie!

12. kolejka była ważna dla siatkarzy Indykpol AZS-u Olsztyn. To właśnie w tej kolejce rozgrywali oni swój pierwszy mecz na nowo otwartej hali Urania. Na inaguracyjne spotkanie na tymże obiekcie na Warmię przyjechała ekipa Bogdanki LUK Lublin.

W pierwszym secie mogliśmy zaobserwować walkę do samego końca. Ani AZS, ani LUK niczym cień nie opuszczały swojego rywala choćby na krok. To wymusiło grę na przewagi, a z tej sytuacji zwycięsko wyszli olsztynianie, wygrywając pierwszego seta 29-27.

Drugi set zaczął się podobnie, jednak w połowie przewaga ekipy z Olsztyna zaczęła się uwypuklać, aż doszło do stanu 18-14. LUK nie było w stanie dogonić rywala, w konsekwencji czego AZS wygrał drugiego seta 25-23, zapewniając sobie przynajmniej jeden punkt (2:0)

Trzeci set i znowu wyrównany początek. Lecz tym razem to przyjezdni z Lubelszczyzny złapali rytm gry i zaczęli przeważać (12-16). Podopieczni Javiera Webera, po dwóch świetnych setach złapali zadyszkę i trzeci set zakończył się korzystnie dla lublinian, wynikiem 18-25. Jak się potem okazało, to był początek remontady podopiecznych Massimo Bottiego!

Czwartego seta lepiej rozpoczęli siatkarze Bogdanki (4-7). W tej partii gospodarze nie mieli już absolutnie nic do powiedzenia (9-18). To była całkowita dominacja przyjezdnych z Lubelszczyzny. Inaczej ten set skończyć się nie mógł – 20-25 dla LUK Lublin.

To był ostatni dzwonek dla siatkarzy AZS-u na przebudzenie – przyszedł czas na tie-break. Olsztynianie tego nie zrobili. Siatkarze z Lublina nie tracili rytmu gry od trzeciego seta i nie inaczej było w tej decydującej partii. AZS ani razu nie objął prowadzenia i przegrał tego seta 9-15.

Sprawdziło się stare siatkarskie porzekadło „kto nie wygrywa 3:0, ten przegrywa 3:2”. AZS miał 3 punkty tak naprawdę na widelcu. Potrzebny był im tylko jeden set, by zakończyć to starcie zwycięstwem. Niemniej jednak siatkarze LUK Lublin zaprezentowali się fenomenalnie i wyszli obronną ręką z naprawdę niełatwej sytuacji, jaką jest wynik 2:0 na ich niekorzyść. To zwycięstwo pozwoliło im wyprzedzić Trefl Gdańsk, co daje im 5. miejsce w tabeli PlusLigi. W dużym uproszczeniu – 154 minuty fantastycznej siatkówki!

Indykpol AZS Olsztyn 2:3 BOGDANKA LUK Lublin (29-27, 25-23, 18-25, 20-25, 9-15)

Autor: Jan Pietrzak

Red cards brothers!

Po ostatniej porażce z Projektem Warszawa jastrzębianom przyszło zagrać z Ślepskiem Malow Suwałki, czyli 11. drużyną w tabeli. Zdecydowanym faworytem tego spotkania byli gospodarze. 

W spotkanie lepiej weszli siatkarze z Jastrzębia – Zdroju i już po chwili prowadzili 3-0. Drużyna gości skutecznie goniła wynik i w mgnieniu oka było już tylko 7-6 po dobrym ataku Pawła Halaby. W dalszej fazie seta drużyna z Suwałk popełniała wiele błędów, co poskutkowało przewagą aż 7 punktów na korzyść Jastrzębskiego Węgla (17-10). Po ataku Ryana Sclatera drużyna Marcelo Mendeza cieszyła się z łatwo wygranej pierwszej partii.

Drugi set ponownie lepiej zaczęli siatkarze z Jastrzębia – Zdroju. Po ataku Rafała Szymury prowadzili już 4-1. Ekipa prowadzona przez Dominika Kwapisiewicza odrobiła częściowo stratę i po kilku nieodebranych piłkach przez przyjmujących Pomarańczowych było już 10-9. Po asie serwisowym Zigi Sterna był już remis 13-13. W dalszej fazie tej partii zespół  Jastrzębskiego odskoczył drużynie gości. Po punktowym bloku Tomasza Fornala mieli już 6 punktów przewagi (20-14). Błąd odbicia Maksima Buculjevica dał gospodarzom drugiego wygranego seta w tym meczu (2:0).

Kolejna odsłona niespodziewanie zaczęła się od prowadzenia Ślepska Malow Suwałki. Największą sensację sprawiły jednak… dwie czerwone kartki! Obejrzeli je gracze Jastrzębskiego Węgla: Tomasz Fornal i Norbert Huber! O ile w przypadku środkowego kartka była oczywista, tak w przypadku 26 – letniego przyjmującego decyzja jest dosyć kontrowersyjna. Fornal patrzył przez siatkę na stronę rywali – obserwując tor lotu piłki po bloku. Arbiter główny uznał to jednak za prowokację i pokazał kolejną „czerwień”. Zespół Marcelo Mendeza szybko się podniósł i odrobił stratę. Po punktowej zagrywce Fornala było już 18-13. Również to właśnie jego atak po siatce zakończył to spotkanie (25-19). MVP tego spotkania został wybrany rozgrywający Benjamin Toniutti. 

11. zwycięstwo Jastrzębskiego Węgla w tym sezonie stało się faktem. Oczywiście nadal pozostają liderem tabeli mając jedno „oczko” przewagi nad drugim Projektem. Natomiast Ślepsk Malow Suwałki notuje kolejną porażkę w tym sezonie i po tym spotkaniu plasuje się na 12. miejscu w tabeli z tylko 12 punktami na swoim koncie.

Autor: Maciej Janusz

Jastrzębski Węgiel 3:0 Ślepsk Malow Suwałki (25-17, 25-18, 25-19)

Pozostałe wyniki 12. kolejki PlusLigi:

PGE GiEK SKRA Bełchatów 0:3 Aluron CMC Warta Zawiercie

Exact Systems Hemarpol Częstochowa 3:1 KGHM Cuprum Lubin

GKS Katowice 3:0 Enea Czarni Radom

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,607FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ