Cztery gole na Santiago Bernabeu. Real Madryt nie dał żadnych szans Elche

Podczas gdy niektóre kluby w środku tygodnia zajęte już są fazą pucharową Ligi Mistrzów, Real Madryt miał zaległe sprawy w LaLiga. Po powrocie z Maroka z tytułem Klubowego Mistrza Świata Królewskich czekał mecz z drużyną zmierzającą do drugiej ligi, czyli Elche. Już przed pierwszym gwizdkiem z dużą dozą pewności można było spodziewać się zwycięstwa Realu. Pośród niewiadomych zostawał rozmiar wygranej.

REKLAMA

Mecz mógł się zakończyć już po pierwszej połowie

Carlo Ancelotti tym razem dał odpocząć Viniciusowi Juniorowi, ale atak Realu ani trochę nie stracił na jakości. Należy jednak przyznać, że akurat defensywa Elche nie powinna być żadnym odnośnikiem. To pokazała już pierwsza bramka, zdobyta przez Marco Asensio po indywidualnym rajdzie. Hiszpan nie musiał nawet się szczególnie wysilać, a określenie „mijać rywali jak tyczki” pasuje tu idealnie. Królewscy szybko wyszli na prowadzenie, a kolejne gole wisiały w powietrzu.

Kolejne dwie bramki padały z rzutów karnych, bardzo pewnie wykonywanych przez Karima Benzemę. Francuz wrócił do gry i po ostatnich popisach kolegów z jedenastek postanowił pokazać im, jak je wykonywać. Warto nadmienić, że oba rzuty karny zostały podyktowane przez spora niefrasobliwość obrony Elche. Goście w zasadzie utrzymali poziom, jaki prezentują od początku tego sezonu. Byli bardzo słabi w obronie, wręcz apatyczni, a w ofensywie nie istnieli. I nawet nie była w tym duża zasługa defensywy Realu Madryt.

Druga połowa była dopełnieniem formalności

Królewscy kontrolowali mecz do samego końca. Tempo gry spadło, ale kolejne okazje dla Realu już niemal tworzyły się same. Elche było bierne, a Królewscy poczuli luz. Widać to było zarówno w ofensywie, jak i w grze obrońców. Trudno się temu dziwić, jeżeli większość wypadów ofensywnych gości kończyło się… poślizgnięciem zawodnika przy piłce. Real się bawił, co momentami przekładało się na zbyt duże kombinowanie przy okazji kolejnych akcji. Również jakość strzałów wskazywała, że Królewscy nie grają już na stuprocentowym skupieniu. Ostatecznie w drugiej połowie padła tylko jedna bramka, autorstwa Luki Modricia. Real Madryt nie pozostawił żadnych złudzeń i w dobrym stylu dopisał sobie trzy punkty. Strata do liderującej Barcelony nadal jest jednak duża i wynosi 8 oczek.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,602FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ