Cierpliwość ponad wszystko. Jak Chelsea może zażegnać kryzys?

10. miejsce w tabeli. Odpadnięcie z Pucharu Anglii i Pucharu Ligi. 6 porażek w ostatnich 8 meczach. 10 kontuzji w pierwszym zespole. Zawieszenie Joao Felixa na 3 mecze za czerwoną kartkę w debiucie. Sezon Chelsea jest już praktycznie stracony. The Blues aby wyjść z kryzysu potrzebują czegoś, czego w ostatnich latach ich klub był zupełnym przeciwieństwem – cierpliwości.

REKLAMA

Tornado na początku sezonu

Przez Stamford Bridge przeszło już tornado na samym początku sezonu. Nowy właściciel, Todd Boehly ósmego dnia po zakończeniu letniego okienka transferowego podjął decyzję, aby zwolnić Thomasa Tuchela, któremu powierzył dużą władzę przy transferach. Wówczas na naszej stronie internetowej pojawił się tekst, który zatytułowaliśmy: „Zwolnienie Tuchela tylko potęguje chaos, jaki panuje w Chelsea”. W tym miejscu pozwolimy zacytować sobie krótki fragment rzeczonego artykułu:

„Błąd (jakim mogło być zaufanie Tuchelowi przy transferach) naprawiono kolejnym błędem (czyli zwolnieniem). Zatrudnienie nowego trenera z dużym prawdopodobieństwem oznacza kolejne duże wydatki i odstrzelenie kilku piłkarzy. Karuzela kręci się dalej.”

Dużych wydatków jeszcze nie było, ale na 99% będą. Jeśli nie zimą to latem. Liczbę graczy łączonych z Chelsea od zakończenia Mistrzostw Świata można by już liczyć chyba w setkach. Graham Potter większości piłkarzy, którzy nie spełniali oczekiwań u Thomasa Tuchela nie zdołał odbudować, więc możemy spodziewać się, że przed następnym sezonem kilku będzie na wylocie z klubu. Zacznie się przebudowa, która dopiero rozpocznie – przynajmniej w planach – długoterminowy projekt Grahama Pottera. Przełożeni nie powinni więc wymagać od trenera od razu walki o najwyższe cele, co pewnie zezłości kibiców.

Graham Potter jest ofiarą?

Graham Potter rozpoczął swoją przygodę na Stamford Bridge od falstartu i pewnie nawet jego najwięksi fani w trakcie pracy z Brighton wytkną mu wiele błędów. O ile początkowo słabą postawę Chelsea można było tłumaczyć faktem, że ze względu na nieustanną grę w trybie weekend – środek tygodnia – weekend – środek tygodnia Potter nie miał czasu, aby spokojnie popracować z zespołem, tak po Mistrzostwach Świata, w czasie których mógł przeprowadzić mini-okres przygotowawczy nie zmieniło się prawie nic. Oczywiście, wielu ważnych zawodników przebywało wówczas w Katarze, jednak mimo wszystko mieliśmy prawo oczekiwać poprawy rezultatów i gry.

Z drugiej strony, nowy trener wszedł w bardzo trudne środowisko, a zarazem nie ma szczęścia. Jeśli 10 piłkarzy, którzy regularnie zbierają minuty odnosi kontuzje to musi się to odbić na rezultatach. Pamiętajmy, że Potter nie wchodził do zespołu grającego piękną i porywającą piłkę. Wręcz przeciwnie – początek sezonu za Tuchela Chelsea miała kiepski. Punktowała nawet nieźle, ale ich gra męczyła kibiców. Z zespołu, który wygrywał Ligę Mistrzów Potter obecnie może skorzystać tylko z pięciu graczy – Thiago Silvy, Mounta, Havertza, Azpilicuety i Jorginho, przy czym tych dwóch ostatnich fizycznie nie prezentuje już takiej formy, jak wiosną 2021 roku. Z klubu odeszli Antonio Rudiger, Andreas Christensen i Timo Werner (był jaki był, ale swój udział w triumfie LM miał), a Kante, James i Chilwell są kontuzjowani.

Graham Potter nie jest trenerem, który błyskawicznie rozwiąże problemy i zagwarantuje wynik. W Brighton w swoim pierwszym i drugim sezonie zanotował serię po 10 meczów z rzędu bez zwycięstwa. Wszystko „zaskoczyło” dopiero po czasie. To szkoleniowiec, który buduje pomału. W klubie, w którym natknął się na wielu piłkarzy, którzy okazali się pomyłkami transferowymi i gdzie wiele elementów do siebie nie pasuje na pewno nie będzie inaczej.

Chelsea potrzebuje cierpliwości

Todd Boehly rozpoczął w Chelsea nową erę. Amerykanin zaprowadził swoje porządki, które mają przynieść efekty dopiero za kilka lat. Moment zatrudnienia Grahama Pottera był zły, ale wybór akurat tego trenera i podpisanie z nim kontraktu aż do końca sezonu 2026/27 jasno mówi jakie są priorytety dla Todda Boehly’ego. Dziwnie w tym wszystkim wygląda minione lato pod kątem wydatków, ale być może była to próba zapewnienia sukcesu „na już”, który chciał Tuchel przy jednoczesnym przygotowaniu się na kolejne lata. Działania, które miały usatysfakcjonować trenera i realizować zaplanowaną wizję właściciela. Todd Boehly przemeblował również strukturę klubu. Zatrudnił dyrektora technicznego, Christiana Vivella, a wraz zakończonym okienkiem transferowym przyjdą kolejni pracownicy, których zadaniem będzie stworzenie w klubie stabilnych fundamentów. Nieprzypadkowo Amerykanin myśli też o znalezieniu klubu partnerskiego dla Chelsea, który zapewniłby lepszy rozwój dla młodych talentów wyskautowanych przez The Blues.

Aby plany Todda Boehly’ego – Wam zostawiamy do oceny czy słuszne, czy też nie – się zrealizowały Amerykanin potrzebuje cierpliwości. Cechy, którą w sporcie bardzo trudno zachować, zwłaszcza w klubie, który ostatnie 20 lat był zupełnym jej przeciwieństwiem. Roman Abramowicz działał w perspektywie krótkoterminowej. Chciał mieć sukcesy na „tu i teraz”, a o tym co będzie dalej myślał później. Kibice Chelsea kupili ten model zarządzania klubem. Widzieli, jak Ligę Mistrzów wygrywa tymczasowy trener, a potem wylatuje niecałe pół roku po podpisaniu kontraktu na stałe. Przeżywali wyrzucenie najbardziej zasłużonego trenera ery Abramowicza pół roku po zdobyciu mistrzostwa. Zobaczyli, że można wygrać ligę kończąc wcześniejszy sezon na 10. miejscu, a zaś w następnych rozgrywkach nie zakwalifikować się do Ligi Mistrzów. Na sam koniec znów przekonali się, że pół roku trenera w klubie wystarczy, aby ponownie sięgnąć po najważniejsze trofeum w piłce klubowej. Wzloty i upadki. Taki był żywot Chelsea.

Nie może więc dziwić, że kibice Chelsea tracą cierpliwość

Przyzwyczaili się do sukcesów, do działań pod wpływem impulsu i metody, że jak nie idzie to najłatwiej wyrzucić trenera. Podczas niedzielnego meczu z Manchesterem City na stadionie niosła się przyśpiewka na cześć Thomasa Tuchela i byłego właściciela. Todd Boehly musi jednak zachować chłodną głowę i nie działać pod presją tłumu. Obrał konkretny kierunek i powinien się go trzymać, nawet jeśli jest on sprzeczny z mentalnością klubu. O tym, że cierpliwość popłaca niech świadczy przykład Arsenalu. Arteta rok pracy na Emirates „świętował” będąc ze swoim zespołem na 15. miejscu w tabeli po 14. kolejkach. Minęły dwa lata, a Kanonierzy są liderem z przewagą 5 punktów i zdaniem wielu faworytem do mistrzostwa Anglii – dla nich pierwszego od sezonu 2003/04.

REKLAMA

***

Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,580FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ